Nie chodzi o to, aby sobie cokolwiek udowodnić. Chodzi o to, aby się zmienić, nawrócić.
Pewnego dnia, gdy nocował na Helu, obudziły go około trzeciej w nocy odgłosy marszu. – Nurtowało mnie, o co chodzi. Kto to? Okazało się, że to szli ludzie z Ekstremalnej Drogi Krzyżowej, w drodze z Jastrzębiej Góry na Hel. W ciszy... Słychać było jedynie stukot butów, dźwięk obijających się o plecaki menażek, czasem ktoś zakasłał. Milczący marsz – wspomina pan Marek.
Dostępne jest 8% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.