Przypadkowe działanie Boga

Krzysztof Kozłowski

|

Posłaniec Warmiński 27/2012

publikacja 05.07.2012 00:00

Uczniowie z Emaus. – Na początku wszystko nie było unormowane, bez planu działania, ale było w nas wielkie pragnienie tworzenia wspólnoty w duchu Szkoły Nowej Ewangelizacji – mówi ks. Karol.

Przypadkowe działanie Boga Krzysztof Kozłowski

Wspólnota modlitewno-ewangelizacyjna Uczniowie z Emaus, która działa przy parafii pw. Chrystusa Odkupiciela Człowieka w Olsztynie, skupia wiele osób. Są w niej uczniowie, studenci, osoby pracujące i starsze. Mimo że powstała zupełnie niedawno, bo we wrześniu 2011 r., palec Boży mocno pcha ją do przodu, podsuwając moderatorom kolejne wyzwania, które wydają się po ludzku wręcz niemożliwe do zrealizowania. Ale, jak mówią, po to jest modlitwa, by powierzać się Bogu, bo człowiek sam z siebie jest sługą bezużytecznym. – Pragnienie powołania wspólnoty modlitewno-ewangelizacyjnej zrodziło się we mnie, kiedy pracowałem w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego na Nagórkach i poznałem wspólnotę „Ikona Trójcy Świętej” z Gdyni, która prowadziła rekolekcje ewangelizacyjne dla młodzieży w szkołach i w parafii. Pomyślałem, że takie dzieło powinno powstać i w Olsztynie – mówi ks. Karol Krukowski, założyciel i duszpasterz Uczniów z Emaus.

Bez planu działania

Zalążek wspólnoty utworzyły osoby biorące udział w kursie „Filip” u saletynów w Olsztynie, a także młodzież skupiona w różnych parafialnych grupach. – Początkowo w gronie sześciu osób zaczęliśmy się spotykać, modlić, adorować Najświętszy Sakrament, uwielbiać Boga śpiewem i tańcem. W listopadzie ubiegłego roku nasza wspólnota oficjalnie otrzymała nazwę „Uczniowie z Emaus”. Dużo pomogła nam w zorganizowaniu się wspólnota „Ikona Trójcy Świętej” z Gdyni, wspierając nas swoją modlitwą i obecnością. Z biegiem czasu wspólnota stawała się coraz liczniejsza. W końcu mamy najlepszą orędowniczkę, bo naszą teraźniejszość i przyszłość oddajemy w ręce Maryi Gwiazdy Nowej Ewangelizacji – mówi nazaretanka s. Ewa Ginda CSFN, założycielka i opiekunka wspólnoty. – Byłam po rekolekcjach z o. Jamesem Manjackalem MSFS. Ksiądz Karol poszukiwał kontaktu do niego. Podczas spotkania zostałam zaproszona na kurs „Filip”. Potem ksiądz Karol powiedział, że modli się o to, bym pozostała we wspólnocie Uczniowie z Emaus. I zostałam. Odpowiedziałam na modlitwę – śmieje się Teresa Astramowicz-Leyk, która na co dzień pracuje na UWM w Olsztynie. I dodaje, że decyzja o tym nie była wcale prosta. Na spotkania musi dojeżdżać z drugiego końca miasta, więc droga przez remontowane ulice zajmuje jej sporo czasu. – Ale pomyślałam, że skoro jeździmy do hipermarketów na zakupy, to i do odległego kościoła możemy przyjechać. Zracjonalizowałam swoje obawy i jestem we wspólnocie, i jest mi dobrze – wyznaje.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.