Maszyny idiotoodporne?

Ks. Piotr Sroga

|

Posłaniec Warmiński 38/2012

publikacja 20.09.2012 00:15

Bezpieczeństwo pracy. Większość z nas wchodzi na drabinę bez zabezpieczeń i pomocy. Zdarzały się jednak wypadki, że ktoś zostawał przez to kaleką do końca życia.

 Na pikniku w Olsztynie prezentowano zasady bezpieczeństwa pracy Na pikniku w Olsztynie prezentowano zasady bezpieczeństwa pracy
KS. Piotr Sroga

To była wieka tragedia. W gospodarstwie rolnym w Dzietrzychowie dwie osoby zginęły, przysypane ziarnem rzepaku. Pracowały pod silosem i nagle urwało się jego dno. 110 ton ziarna przysypało troje pracowników. Jednej z kobiet udało się wydostać, dwaj pozostali, 45-letnia kobieta i 37-letni mężczyzna, zginęli na miejscu.

Niepotrzebna śmierć

W tym roku na Warmii i Mazurach w rolnictwie doszło do kilku poważnych wypadków, w których w sumie zginęły cztery osoby. Okazało się, że wcześniejsza kontrola nakazywała wzmocnienie skorodowanego dna silosu. Inny wypadek, opisany przez Okręgową Inspekcję Pracy w Olsztynie, wydarzył w roku 2010. W zakładzie zajmującym się uprawą grzybów i warzyw zginął 49-letni pracownik. Zdarzenie miało miejsce w budynku, gdzie wytwarzano podłoże dla pieczarek. W dniu wypadku odbywał się w budynku załadunek tunelu fermentacyjnego. Wykonywany był przy użyciu obsługiwanego przez poszkodowanego kombajnu do przerobu podłoża – kompostu. Drugi pracownik kierował ładowarką, którą przewożono kompost znajdujący się na zewnątrz budynku do komory zasypowej kombajnu. Do wypadku doszło po kilku godzinach pracy. Operator ładowarki po raz kolejny załadował kombajn i pojechał po następny ładunek na zewnątrz. Po załadowaniu obornika na widły ładowarki wjechał do hali tyłem, wykonując rutynowo taki sam manewr jak poprzednio. W pewnej chwili poczuł uderzenie i zatrzymał maszynę. Po wyjściu z ładowarki zobaczył kolegę leżącego w pobliżu kombajnu. Wszystko wskazywało na to, że ładowarka, jadąc tyłem, uderzyła w poszkodowanego i przycisnęła go do konstrukcji kombajnu. Wezwany na miejsce lekarz pogotowia ratunkowego stwierdził zgon pracownika. W wyniku wizji lokalnej dokonanej bezpośrednio po wypadku ustalono, że ładowarka miała niesprawną sygnalizację cofania. Korytarz hali oświetlony był przy użyciu 4 lamp sodowych jednak w związku z parowaniem kompostu i niedostateczną wentylacją widoczność w hali, zwłaszcza zimą, była ograniczona. Poszkodowany nie włożył kamizelki ostrzegawczej, którą miał na wyposażeniu. Z ułożenia ciała poszkodowanego wynikało, że w momencie wypadku stał przodem do kombajnu na wysokości kosza zasypowego, więc mógł nie zauważyć nadjeżdżającej ładowarki.

Ludzie wypadki piszą

Jednym z powodów wypadków jest lekceważenie lub zbyt późne stosowanie przepisów bezpieczeństwa w miejscach pracy. – Sytuacja w województwie warmińsko-mazurskim, jeśli chodzi o wskaźnik wypadków, nie jest najlepsza. Nasze wskaźniki są zawsze wyższe od średniej krajowej. Z analizy wypadkowości wynika, iż głównym problemem są ludzkie postawy, skłonność do podejmowania ryzykownych działań – mówi Marek Wójciak, okręgowy inspektor pracy. Ze statystyk wynika, że 60 proc. przyczyn powodujących wypadki jest związanych z zachowaniami osób, a nie ze stanem technicznym urządzeń. Niewłaściwe zachowanie, operowanie rękami w strefie niebezpiecznej, wchodzenie w strefę zagrożenia – to tylko niektóre błędy ludzkie. – Mamy możliwość odpowiedniego zabezpieczenia miejsca pracy. Nowoczesna technika czyni urządzenia idiotoodpornymi. Ale nawet przy nich zdarzają się wypadki. Pamiętam jeden z przypadków, który analizowałem. Chodziło o frezarkę do wykonywania elementów dekoracyjnych. Były specjalne maty zabezpieczające, włączniki i wyłączniki. Pracownik natomiast nie wyłączył maszyny dla własnej wygody. Został przyciśnięty do stojaka i stracił nogę. A był to brygadzista, który powinien dbać o bezpieczeństwo innych, powinien być odpowiedzialny – mówi inspektor Wójciak.

Upadek z metra

Przedstawiciele Okręgowej Inspekcji Pracy w Olsztynie organizują różne formy prelekcji, konferencji i konkursów, aby uświadamiać dzieci, młodzież i dorosłych nt. bezpieczeństwa pracy. Jedną z inicjatyw jest konkurs dla szkół ponadgimnazjalnych o profilu zawodowym „Kultura bezpieczeństwa”. Uczestnicy przysyłają prace plastyczne wykonane dowolną techniką (ołówek, kredka, farby, kolaże itp.). Temat dzieł dotyczy prawa pracy, technicznego bezpieczeństwa pracy, ergonomii, ochrony lub zasad udzielania pierwszej pomocy. – To ważny temat. Szukając odpowiedzi na pytanie: dlaczego przy rozwoju technologii i coraz większych zabezpieczeniach ciągle zdarzają się wypadki, specjaliści doszli do wniosku, że duży wpływ na bezpieczeństwo pracy ma system wartości i postawy, które człowiek reprezentuje. Ważnym elementem jest także środowisko i jego kodeks etyczny – wyjaśnia Marek Wójciak. Wiele osób uważa, iż przepisy dotyczą tylko dużych zakładów pracy. A jeśli wykonujemy prace w małej, dwuosobowej firmie lub po prostu w domu, na podwórku, u znajomych? – Przepisy BHP nie rozróżniają wielkości podmiotu. Wszystkich dotyczą jednakowo. Są niewielki niuanse, ale główne paragrafy są dla wszystkich jednakowe. Najczęściej łamane przepisy dotyczą pracy na wysokości bez zabezpieczeń. Trzeba wejść na wysokość 2 metrów, żeby przykręcić rynnę. Podstawiamy często byle co, nie zastanawiając się nad możliwymi konsekwencjami. Prowadziłem kiedyś sprawę człowieka, który spadł z drabiny. Rynna się odkręciła i wszedł na wysokość około 1,5 metra. Drabina się przechyliła i spadł. Złamał kręgosłup i został inwalidą do końca życia. Płakał i mówił: panie inspektorze ja chodziłem bez zabezpieczenia po dachu katedry we Fromborku i wymieniałem dachówki. Na 70 metrach. A tu na 1,5 metra i… No właśnie, chwila nieuwagi i tragedia – wspomina olsztyński inspektor. Największym wrogiem bezpieczeństwa są pośpiech i rutyna.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.