Martwy diabeł w Hosianum

Ks. Piotr Sroga

|

Posłaniec Warmiński 46/2013

publikacja 14.11.2013 00:15

Sport w seminarium duchownym. Oprócz zajmowania się studiami i modlitwą znajdują czas na sport. I robią to dobrze, gdyż ostatnio zostali wicemistrzami Polski w piłce nożnej.

Po obiedzie klerycy grają  w piłkę siatkową Po obiedzie klerycy grają w piłkę siatkową
Zdjęcia i reprodukcje ks. Piotr Sroga/ GN

Wiele osób wyobraża sobie życie kleryków jako nieustanne klęczenie w kaplicy. Dziwią się, gdy widzą młodych adeptów kapłaństwa kopiących piłkę. Na Warmii mogą się oni nawet poszczycić tytułem wicemistrzów Polski, który zdobyli ostatnio w Mistrzostwach Piłki Nożnej Kleryków w Radomiu. Wielu kleryków przychodzących do seminarium grało w klubach szkolnych, drużynach ligowych. Na pierwszym roku jest dwóch alumnów, którzy grali już w drużynach na wysokim poziomie. Wśród młodych panuje obecnie moda na sport, dlatego do seminarium przychodzi coraz więcej osób zarażonych tym bakcylem.

Brat też jest klerykiem

– W naszym seminarium dysponujemy różnymi obiektami sportowymi. Mamy pełnowymiarową salę gimnastyczną, korty tenisowe, boisko do piłki nożnej i siłownię. Dbamy o to, żeby klerycy byli nie tylko zdrowego ducha, ale także mieli dobrą kondycje fizyczną – mówi ks. dr Paweł Rabczyński, rektor WSD Hosianum. Seminarium jest otwarte także na miłośników sportu z zewnątrz, gdyż z sali korzystają również parafialne grupy ministranckie. Przyjeżdżają księża z młodzieżą z Olsztyna, Gutkowa, Szczytna i Klewek. – Traktujemy te wizyty jako formę duszpasterstwa powołań, gdyż młodzi mogą przy okazji zapoznać się z życiem seminaryjnym. W maju odbywają się także Dni Otwarte, kiedy pojawia się na rozgrywkach piłkarskich około 500 osób – wyjaśnia ksiądz rektor. – Mieszkam obecnie w Dywitach, ale do szkoły średniej uczęszczałem w Olsztynie. Byłem zawsze fanem sportu, szczególnie piłki nożnej. W każdej wolnej chwili zajmowałem się też innymi dyscyplinami drużynowymi, w tym koszykówką – mówi Piotr Kuciński, alumn drugiego roku. Wśród jego rówieśników uprawianie sportu było bardzo modne. Na przerwach w szkole młodzież komentowała wyniki rozgrywek piłkarskich. Piotr kibicował Interowi Mediolan. Przeżył wielką radość w 2010 roku, gdy jego drużyna zdobyła puchar Ligi Mistrzów. Był także na meczach reprezentacji Polski w Gdańsku i Warszawie. – Wspieram również naszą lokalną drużynę piłkarską Stomil Olsztyn. Chodzimy z seminarium na mecze w Olsztynie. Mój proboszcz od wielu lat kibicuje temu zespołowi i jest znawcą piłki nożnej. Czasem o niej rozmawiamy – mówi Piotr. Decyzje o wstąpieniu do seminarium podjął w klasie maturalnej. Środowisko kleryków znał już wcześniej, gdyż jego starszy brat jest alumnem V roku. Odwiedzając go, mógł się zapoznać z rytmem życia kleryków. – Moi rodzice są wierzący i praktykujący. Ucieszyli się, gdy zdecydowałem się wstąpić do Hosianum, choć mama trochę to przeżyła. Byłem 10 lat ministrantem i księża organizowali często wypady na salę gimnastyczną. Pomyślałem sobie, że gdy będę księdzem, chciałbym także wspierać młodzież w realizowaniu sportowych pasji – mówi Piotr.

Nauczyciel z pasją

– Sport uczy zdrowej rywalizacji, nie wyścigu szczurów, który jest obecny w dzisiejszym świecie. Ważna jest także współpraca, działanie w zespole. Uprawianie sportu pomaga także w zachowaniu pewnej ascezy. Św. Jan Bosko miał takie piękne hasło, które czasami przypominamy: „Boisko martwe – diabeł żywy. Boisko żywe – diabeł martwy”. Trzeba więc powiedzieć, że sport pomaga w rozwoju całej osoby ludzkiej – mówi ks. Paweł Rabczyński. Na drugim roku jest więcej utalentowanych sportowców. Nie wszyscy kopią piłkę. Charakterystyczny jest obrazek z seminaryjnych korytarzy. Po obiedzie widać młodych mężczyzn podążających ze stołówki do swoich pokoi. Nagle słychać głos przełożonego: „Andrzej, za pół godziny gramy w siatkówkę. Przyjdziesz?”. I pada odpowiedź: „Jasne. Zaraz będę”. – Należę do parafii w Pieszkowie. U mnie sytuacja wyglądała nieco inaczej. Przez większość dzieciństwa nie miałem nic wspólnego ze sportem. Mieszkam na wsi i tam nie było wielu ofert aktywnego spędzania czasu. Nie miałem też zamiłowania do tego. Wszystko się zmieniło, gdy do szkoły przyszedł nowy nauczyciel wychowania fizycznego. Poświęcał więcej czasu uczniom i trenował drużynę piłki siatkowej. Okazało się, że w tej dziedzinie coś potrafię. Nauczyciel zwrócił na to uwagę i zostawał ze mną na treningu po lekcjach. Atutem był także mój wzrost, gdyż mam 195 cm – mówi Andrzej Stankiewicz, alumn roku II. Powoli pojawiła się pasja. Andrzej zaczął śledzić mecze siatkówki i interesować się rozgrywkami ligowymi. Szkoła w Lidzbarku Warmińskim, do której uczęszczał, miała bogate tradycje siatkarskie, choć większość uczniów uprawiała piłkę nożną. Andrzej pochodzi z religijnej rodziny. Mieszka naprzeciwko kościoła. Od dzieciństwa pojawiała się myśl o wstąpieniu do seminarium. Decyzję podjął w III klasie liceum. – Myślałem, że idąc do seminarium, trzeba będzie zrezygnować ze sportu. Żalu nie było. Trzeba było wybrać to, co jest najważniejsze. Nie sądziłem, że sport jest tu na tak wysokim poziomie – mówi Andrzej.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.