Pasja na cały rok

Ks. Piotr Sroga

|

Posłaniec Warmiński 47/2013

publikacja 21.11.2013 00:15

Warmińscy przewodnicy. Latem można ich spotkać w różnych częściach regionu, gdy opowiadają o historii tych ziem. Jesienią rozpoczynają szkolenia, aby rozwijać swoją pasję.

 Jednym z miejsc, które koniecznie trzeba zobaczyć, jest katedra  we Fromborku Jednym z miejsc, które koniecznie trzeba zobaczyć, jest katedra we Fromborku
ks. Piotr Sroga / GN

Jednym z atutów Warmii i Mazur jest historia tego regionu. Turyści przyjeżdżają latem, aby wypocząć, a przy okazji zapoznają się z bogatymi dziejami warmińskiej ziemi. Do tego potrzebna jest odpowiednia obsługa – ludzie, którzy nie tylko posiadają gruntowną wiedzę historyczną, ale także potrafią atrakcyjnie ją przekazać. Chodzi oczywiście o przewodników turystycznych. Okazuje się, że w czasie uśpienia turystycznego doszkalają się i zgłębiają swoją wiedzę, aby jak najlepiej przygotować się na nadchodzący sezon.

Trudny egzamin

Koło Przewodników PTTK w Olsztynie istnieje od roku 1952. Od tamtej pory dziesiątki mężczyzn i kobiet podejmowało się promocji Warmii i Mazur. – Jestem członkiem zarządu i jednocześnie koordynatorem do spraw szkoleń przewodnickich. Odbywają się one raz w miesiącu. Do mnie należy ustalenie programu na cały rok. Staram się wybierać różne dziedziny. W tym roku mieliśmy już na przykład wykład o symbolice masońskiej i historii dragonów olsztyńskich. Plany przewidują również przedstawienie historii kościoła św. Józefa w Olsztynie i zwiedzanie Biblioteki Hosianum – mówi Piotr Redelbach. Okres jesienno-zimowy jest okazją do ugruntowania i poszerzenia swojej wiedzy. Jeden z przewodników pracował w służbie celnej i na spotkaniu przedstawi przepisy ruchu granicznego. Na wiosnę zaś odbędzie się wycieczka prowadzona przez przewodników białostockich. Praca przewodnika jest najczęściej dodatkowym zajęciem. Większość traktuje to zajęcie jako realizację swoich pasji. Wymagania są bardzo duże. Na początku trzeba przejść kilkumiesięczny kurs, w czasie którego należy pamięciowo opanować daty, nazwy, wydarzenia i ciekawe historyjki z dziejów Warmii i Mazur. Egzamin polega na spacerze, podczas którego egzaminator, zatrzymując się przed poszczególnymi zabytkami, prosi o opowieść losowo wybraną osobę.

Nieudana prezentacja

Wiedza to jednak nie wszystko. Marta jest przewodniczką od trzech lat. – Jest to moja jedyna praca. Dla większości oprowadzanie wycieczek stanowi dodatek, a u mnie jest odwrotnie. Gdy urodziłam dziecko, straciłam pracę. Poszukiwałam więc innego zajęcia. Dowiedziałam się, że jest organizowany kurs na przewodnika i zdecydowałam się go skończyć. Wcześniej miałam zainteresowania historyczne. Studiowałam filologię rosyjską i wybrałam wtedy opcję turystyczną. Chciałam jednocześnie pogłębić wiedzę o regionie. Kurs był bardzo intensywny – mówi Marta Kruk. Marta może oprowadzać wycieczki po całym w ojewództwie warmińsko-mazurskim. Pracuje bardzo dużo przez cały rok. Do oprowadzenia grupy trzeba się solidnie przygotować. W regionie wiele się zmienia i konieczne jest nieustanne uzupełnianie zdobytych wiadomości i śledzenie nowości. – Dobrze jest polubić to, co się robi. Warto też być otwartym na ludzi. Gdy przychodzi grupa, warto ludzi przywitać uśmiechem, może jakimś żartem. Trzeba też reagować na zachowanie poszczególnych osób. Dużą rolę odgrywa na przykład zmęczenie. Trzeba dopasować wtedy program i sposób oprowadzania do sytuacji, żeby ludzi nie zamęczyć. Gdy przychodzi młodzież, wiadomo że opowiadamy więcej ciekawostek niż mówimy o datach – mówi Marta. Obecnie prowadzi projekt, którym obejmuje gimnazjalistów i przedszkolaków. Oprowadza dzieci po Olsztynie i opowiada tematyczne historie z dziejów stolicy Warmii i Mazur. Przyznaje, że niełatwo jest pracować dziś z młodzieżą i nie każdy przewodnik nadaje się do tego. Trzeba być bardziej wyluzowanym. To samo z przedszkolakami, które mają inną zdolność do skupienia się. Zdarzają się także sytuacje, które wspomina się z uśmiechem. – Szef zlecił mi prelekcję i zachęcił, bym przygotowała także prezentację multimedialną. Nie wiedziałam, do jakiej grupy idę. Okazało się, że była to grupa osób niewidomych. Prezentacja się więc nie przydała. Na szczęście wszystko udało się obrócić w żart – mówi Marta. W pracy spotyka się z różnymi sytuacjami. We wrześniu towarzyszyła wycieczce z Bydgoszczy, która była nastawiona zdecydowanie na „integrację”. Część z uczestników bardziej zainteresowała się barami i pubami. Na szczęście kilka osób wyraziło chęć zapoznania się z historią regionu.

Horror w autobusie

Przewodnik musi być dobrym psychologiem i nieustannie rozpoznawać sytuację. – Najtrudniejszą grupą była młodzież, z którą nie miałem kompletnie kontaktu. Był rok 1997. W Olsztynie postanowiono przeprowadzić eksperyment i umieszczono w jednej klasie młodzież z najgorszymi ocenami z zachowania z całego miasta. Powstała specjalna siódma klasa. To właśnie z nią się spotkałem. Gdybym wiedział, nie poszedłbym. Termin ustalono na 24 września, kiedy właściwie skończył się sezon wycieczkowy. Chodziło o to, aby nie było innych grup. Gwarantowało to bezpieczeństwo. Inaczej konflikt byłby pewny – mówi Tadeusz Walczak.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.