Tylko kapci brak

ks. Piotr Sroga

|

Posłaniec Warmiński 07/2014

publikacja 13.02.2014 00:15

Nowa parafia w Różnowie. Do tej pory na Msze św. jeździli albo do Dywit, albo do Słup. Teraz mają swojego proboszcza i ambitne plany, które powoli zaczynają realizować.

  Pierwszy koncert dzieci z nowej parafii dla starszych ludzi Pierwszy koncert dzieci z nowej parafii dla starszych ludzi
ks. Piotr Sroga /GN

Warmia znana jest z zabytkowych kościołów i sędziwych parafii, których historię liczy się nie w latach, ale w wiekach. Wciąż jednak istnieje potrzeba tworzenia nowych, gdyż zmienia się struktura zamieszkania. Leżące kilka kilometrów od Olsztyna Różnowo rozrosło się w ostatnich latach i liczy już około 1200 mieszkańców. Pod koniec 2013 roku abp Wojciech Ziemba powołał tam nową parafię. Znaczną częścią Różnowa opiekował się wcześniej ks. Zbigniew Meja, proboszcz ze Słup. Druga część była pod duszpasterską opieką parafii z Dywit. Z czasem pojawił się pomysł, aby utworzyć z tej miejscowości samodzielną parafię, gdyż na jej terenie zamieszkiwało już ponad tysiąc mieszkańców. – Jest tam kaplica i prawie dwa hektary pod budowę kościoła. Na terenie wioski znajduje się także DPS, w którym opiekę otrzymują ludzie starsi. Jest to miejscowość rozwojowa. Większość obecnych mieszkańców stanowią dawni olsztynianie. Uwzględniając to wszystko, około dwóch lat temu złożyłem w kurii podanie o utworzenie samodzielnej jednostki kościelnej. Ksiądz proboszcz ze Słup zgadzał się ze mną w tej sprawie – mówi ks. Kazimierz Dawcewicz, proboszcz z Dywit.

Proboszcz w zaspie

Nowym proboszczem został mianowany ks. Piotr Matwiejczuk (12 lat kapłaństwa). Wiedział, od czego zacząć budowanie parafii. – O Różnowie wiedziałem niewiele, to moje pierwsze probostwo. Właściwie tyle, ile wyczytałem w internecie. Istniejącą kaplicę pierwszy raz zobaczyłem w przeglądarce. Wyczytałem, że parafia jest rozległa i dużo jest nowych domów. Byłem wikariuszem w Reszlu i tam dowiedziałem się o nominacji na proboszcza. 5 grudnia 2013 roku objąłem w sposób zgodny z prawem kanonicznym nowo utworzoną parafię w Różnowie – mówi ks. Piotr Matwiejczuk. W drodze do swojej nowej parafii wjechał on w ogromną śnieżycę. Na drodze z Reszla wpadł do rowu. – Te wydarzenia spowodowały, że różne myśli chodziły mi po głowie. Czy nie są to jakieś znaki od Boga? O 16.00 wyruszyłem z Reszla, a dojechałem do Dywit o godz. 21.00. Pod plebanię nie podjechałem, gdyż było ślisko. Wszystkie rzeczy osobiste przenosiłem z parkingu – mówi ks. Piotr. W niedzielę po przyjeździe nowo upieczony proboszcz sprawował pierwszą Mszę św. w Różnowie. Został przedstawiony wiernym przez ks. Dawcewicza.

Ważne pieczątki

– Gdy usłyszałam o utworzeniu parafii, myślałam, że się przesłyszałam. Najpierw ks. Kazimierz Dawcewicz poinformował o tym wiernych w Dywitach. Gdy wyszliśmy z kościoła, parę osób z Różnowa już dyskutowało przy drzwiach. Mówiliśmy, że będzie się działo coś dobrego. Wtedy nie znałam jeszcze ks. Piotra. Jest to duże wyzwanie dla niego, ale radzi sobie do tej pory doskonale. Jedna z moich koleżanek była na Pasterce i powiedziała wtedy: „Gdyby tu był wieszak i przyniosłabym kapcie, czułabym się jak w domu”. – To było dla mnie zaproszenie, żeby zaangażować się w życie tej wspólnoty. Mam w pamięci te kapcie i wieszak – mówi Mariola Ławrynowicz. Teraz wraz z mężem zajmują się śpiewem na nabożeństwach. Choć mieszka w Różnowie, w kaplicy była pierwszy raz w Boże Narodzenie. Wcześniej jeździła na niedzielne Msze św. do Dywit. Tradycyjnie w małej kaplicy była odprawiana jedna Eucharystia o godz. 9.00. Pierwszą decyzją ks. Piotra było wprowadzenie drugiej o godz. 11.00. Okazało się, że był to doskonały pomysł, gdyż kaplica zapełniła się parafianami. Pierwsze dni proboszczowania zaczęły się od urzędowych obowiązków. Trzeba było uzyskać regon, który potwierdził osobowość prawną parafii. Oczywiście należało także wyrobić pieczątki, bez których trudno załatwić jakąkolwiek urzędową sprawę. Wszystko to trochę trwało. – To był tydzień, kiedy się nabiegałem. Ale najważniejsze jest oczywiście duszpasterstwo. W kolejne niedziele zauważyłem, że na godz. 11.00 przychodzi znacznie więcej ludzi, co świadczyło, że ludzie chcą sobie rano pospać. Choć na wcześniejszej Mszy św. jest także stała liczba wiernych – mówi różnowski proboszcz.

Podzielone zdania

Ważnym wydarzeniem pierwszych tygodni była wizyta duszpasterska. Paleta zachowań odwiedzanych ludzi była bardzo bogata. Od radości z powstania nowej parafii do sceptycyzmu co do sensowności jej utworzenia. – Niektórzy witali mnie z wielką euforią i mówili: „Wreszcie mamy swojego proboszcza. Nareszcie jest samodzielna parafia!”. Inni patrzyli ze zdziwieniem i pytali: „Co to, mamy nowego proboszcza?”. Byli też tacy, którzy mówili wprost: „Po co tworzyć nową parafię. Przecież są Słupy i Dywity”. Nie zrażałem się tymi krytycznymi opiniami i zachęcałem wszystkich do zaangażowania się w życie świeżo powołanej wspólnoty – wyznaje ks. Matwiejczuk. Główne pytania dotyczyły lokalizacji nowego kościoła. Wioska jest bardzo rozciągnięta i nie jest bez znaczenia, gdzie będzie znajdowała się świątynia. Parafia ma działkę nabytą przez ks. Schirmera – 2,7 hektara. Teren zajmuje stok, a w dole rozciąga się cudowny widok. To właściwie środek miejscowości, choć dziś nieco opustoszały. Uwzględniając jednak rozbudowę wioski w przyszłości, jest to sprawiedliwa odległość dla wszystkich mieszkańców. Nie zadowoli się oczywiście każdego i dlatego trwa dyskusja wśród parafian nad miejscem budowy świątyni. Na razie wspólnota z Różnowa ma skromną kaplicę.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.