Młodość wiary w Kaczorach

Krzysztof Kozłowski

publikacja 16.08.2014 11:26

To było spotkanie, jak przed laty, kiedy mieli po kilkanaście lat.

Młodość wiary w Kaczorach Spotkanie było okazją do wspomnień Krzysztof Kozłowski /Foto Gość

W ośrodku w Kaczorach spotkały się osoby, które należały do wspólnoty Ruchu Światło-Życie działającej przy parafii Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Ostródzie.

- Inicjatywa ta była podyktowana potrzebą serca, żeby zebrać tych, z którymi zaczynaliśmy naszą drogę wiary. Na pewno jest to sentymentalne spotkanie, ale nie chodzi nam jedynie o wspomnienia tych chwil, kiedy ponad 30 lat temu łączyły nas więzi przyjaźni, modlitwy, wspólnie spędzanego czasu na spotkaniach i wakacyjnych rekolekcjach. Chcemy obecnie dopingować się, aby wracać na ścieżki Boże, by być w jedności i nieustającej przyjaźni. Myślę, że takie powroty są potrzebne, są to dla nas rekolekcje - mówi Anna Wróbel.

Najpierw wszyscy uczestniczyli we Mszy św., której przewodniczył ks. Roman Wiśniowiecki. - To spotkanie łączy się dla mnie z ogromnym sentymentem, kiedy patrzę nas was i widzę, że się nie zmieniliście, że potrafiliście pozostać sobą. To, co wszyscy czerpaliśmy we wspólnocie oazowej, to owocuje w naszych sercach tym, że tworzycie grupę, która potworzyła inne wspólnoty, która ciągle się spotyka i żyje po Bożemu. Ta formacja w sposób konkretny owocuje - mówił ks. Wiśniowiecki.

Homilię wygłosił ks. Andrzej Kilanowski. Podkreślał, iż w obecnych pozostało to, co jest bliskością przeżytych chwil, pobudzenia wiary, młodości, zakochania, entuzjazmu, który można przeżyć tylko raz w życiu, kiedy emocje łączą się z przeżyciem, które kształtuje człowieka.

- Nikt nam tego nie zabierze. To jest nasza tożsamość. To, co przeżyliśmy, co nas kształtowało, kiedy mieliśmy po kilkanaście lat, to jest to, na czym buduje się cała prawda wiary chrześcijańskiej - mówił ks. Kilanowski. Wspominając formację oazową podkreślał, iż dziś trzeba budować na tym, co jest źródłem, co jest piękne i ważne.

- Dzisiaj świat jest porąbany. Za dużo, za szybko się wszystko zmienia, pędzi, a my się szarpiemy. Ucieka nam coś między palcami. A przecież to, co jest istotne i ważne, to to, żeby szukać fundamentu. Ten fundament nie może być inny, jak właśnie tradycja, że mam do czego i do kogo się odwołać. Że mam przyjaciela, rodzinę, bagaż doświadczeń, które kształtują mnie i pozwalają nieustannie budować swoją wiarę - mówił ks. Andrzej i przekonywał, że nie można jednak zatrzymać się we wspomnieniach, na owej osobistej tradycji. Trzeba iść do przodu, bo nie można bazować na resentymentach. Trzeba iść i szukać, co dalej, bo to jest młodość wiary i przyszłość. - Mamy robić wszystko, aby w oparciu o to, co jest naszym doświadczeniem, iść do przodu i widzieć, że ktoś na górze czeka na nas i przytuli nas do swojego serca - stwierdził.

Po Eucharystii odbyła się agapa. Długie rozmowy, wspomnienia, dzielenie się codziennymi radościami i troskami. Jak przed laty, gdy ci pięćdziesięciolatkowie mieli po kilkanaście lat.