Na to nie jesteśmy przygotowani

Krzysztof Kozłowski

|

Posłaniec Warmiński 43/2014

publikacja 23.10.2014 00:00

Szpital dziecięcy. – Świat się zmienia, cały. Kiedy człowiek dowiaduje się, że jego dziecko ciężko choruje, nic nie jest łatwe – mówi Jolanta, mama Zosi.

– Dla mojej Zosi najważniejsze jest, żeby mama była blisko. Wtedy  jest dobrze – mówi pani Jolanta – Dla mojej Zosi najważniejsze jest, żeby mama była blisko. Wtedy jest dobrze – mówi pani Jolanta
Krzysztof Kozłowski /Foto Gość

Życie wydaje się unormowane. A rzeczy, które były bardzo ważne, albo te, które denerwowały i stresowały, obecnie nie mają znaczenia – dodaje kobieta. W Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu Dziecięcym w Olsztynie z Zosią jest od początku maja. – Całe szczęście personel, który opiekuje się dziećmi, otacza opieką także rodziców – opowiada. – Tłumaczą, wyjaśniają, co dalej będzie, jakie podejmują kroki, po co robią poszczególne badania. Jeśli rodzic dużo wie na temat choroby dziecka, inaczej ją przyjmuje – zapewnia.

– Jestem tu z synem zaledwie tydzień. Miał już wiele badań. Czekamy na wyniki. Jestem z nim w pokoju – mówi pani Wioleta.

Dzieci nazywają pielęgniarki ciociami. – Nawet rodzice tak na nie mówią – uśmiecha się pani Jolanta. – Rodzinna atmosfera bardzo pomaga rodzicom nie tylko w pobycie w szpitalu, ale i w obcowaniu z chorobami. Bo przecież z czasem nie leży się tu jedynie ze swoim dzieckiem, ale ze wszystkimi. Zna się rodziców, nawiązują się przyjaźnie. Z czasem przeżywa się wszystkie choroby wszystkich dzieci – dodaje.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.