Święty Mikołaj potrzebuje milionów

ks. Piotr Sroga

|

Posłaniec Warmiński 44/2014

publikacja 30.10.2014 00:00

Kościół w Grzędzie. Na pierwszy rzut oka wszystko jest w porządku, ale wciąż czuć lekki zapach spalenizny. Kilka miesięcy temu wydarzyło się coś, co zmieniło życie proboszcza i wiernych.

Spalony stół ołtarzowy i balustrada Spalony stół ołtarzowy i balustrada
Parafia św. Mikołaja w Grzędzie

Jeśli przyjrzeć się dokładnie, można zauważyć osmolone ściany, bąble na zabytkowych ołtarzach, popękany i czarny od dymu sufit oraz nadpalony ołtarz. Co jakiś czas mieszkańcy czterech wiosek odświeżają kościół, myjąc podłogę wodą z octem. W ten sposób chcą zniwelować przykrą woń spalenizny. Parafia jest niewielka, a w samej Grzędzie mieszka około 100 osób. Jest to teren, na którym w przeszłości funkcjonowały PGR -y, a dziś jest kłopot ze znalezieniem pracy. Większość młodych szuka szczęścia, wyjeżdżając w daleki świat.

Niewidzialny płomień

– Staraliśmy się rok w rok coś zrobić w kościele. Kilka lat temu odnowiliśmy obraz naszego patrona – św. Mikołaja. Ostatnio udało się odrestaurować tabernakulum. Zadań było przed nami bardzo dużo, ale to, co się stało, zmieniło zupełnie sytuację – wyznaje ks. Wojciech Puszcz, tutejszy proboszcz. W niedzielę 27 kwietnia 2014 roku, w dzień kanonizacji Jana Pawła II i Jana XXIII, po Mszy św. zamknięto kościół i wszyscy rozeszli się do domu, aby oglądać transmisję z uroczystości w Rzymie. W poniedziałek było planowane rozebranie grobu Pańskiego i sprzątanie, jednak ze względu na wyjazd proboszcza przełożono to na wtorek. Również poniedziałkowe wietrzenie kościoła i pranie jednego z ornatów zostało odłożone na później.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.