Afryka pełna emocji

Krzysztof Kozłowski

publikacja 19.06.2015 21:40

Wszyscy mamy ten sam kolor oczu i takie samo serce.

Afryka pełna emocji   Program artystyczny przeplatany był prezentacjami multimedialnymi. Pierwsza opowiadała o Zimbabwe, jego urokach, pięknie i przyrodzie, i ludziach, którzy zamieszkują ten kraj Krzysztof Kozłowski /Foto Gość Od kilku dni wszyscy zaangażowali się w przygotowania do tego spotkania.

Na korytarzach wieszano afrykańskie maski, rysunki przedstawiające życie Afrykańczyków, ustawiano kolejne plansze wystawy „Dziecko jest chodzącym cudem”.

Sala gimnastyczna zamieniła się w skrawek afrykańskiej ziemi, z charakterystycznymi dla niej kolorami, wędrującymi ludźmi z dzbanami na głowie.

- Mimo przekonania, że wszystko jest przygotowane jak należy, obudziłam się przed piątą rano. Czyli… przejmuję się tym, by wszystko wypadło dobrze - uśmiecha się Katarzyna Wołk, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 2 w Dobrym Mieście.

Wraz z uczniami i nauczycielami wita kolejnych gości spotkaniu: „Nasza Dwójka na afrykańskie podwórka”.

- Przez cały rok wędrowaliśmy z werbistą o. Maciejem Malickim SVD ścieżkami południowej Afryki, skupiając się na życiu ludzi, zwłaszcza dzieci zamieszkujących Zimbabwe. W ramach projektu dzieci oglądały filmy o misjach w Afryce, na zajęciach z religii, biologii, geografii i sztuki poznawały Zimbabwe, warunki życia tamtejszych mieszkańców. Dzisiejsze spotkanie jest zakończeniem naszej podróży - mówi inicjatorka projektu, katechetka Emilia Pietnoczka.

Afrykańska sala gimnastyczna jest już wypełniona uczniami i gośćmi spotkania. Wśród nich misjonarze, o. Maciej Malicki SVD i o. Marek Glodek SVD, którzy specjalnie na to spotkanie przyjechali prosto z misji z Zimbabwe.

Z głośników wydobyły się pierwsze rytmy. Spotkanie rozpoczął „Taniec ognia” w wykonaniu podopiecznych Warsztatu Terapii Zajęciowej. Później były występy „Świątecznej kapeli”, uczniów,  nauczycieli i rodziców. Gorące afrykańskie rytmy opanowały wszystkich. Nie zabrakło wspólnych tańców, śpiewu i okrzyków radości.

Program artystyczny przeplatany był prezentacjami multimedialnymi. Pierwsza opowiadała o Zimbabwe, jego urokach, pięknie i przyrodzie, i ludziach, którzy zamieszkują ten kraj, który przyciąga swą tajemniczością. Kolejna, to swoisty list Tembelihle, skierowany do swoich rówieśników w Dobry Mieście.

- Z prezentacji dowiedziałem się, jak wielką wartość dla Afrykańczyków stanowi woda i jak ciężko ją zdobyć. Przeraża mnie również to, że brakuje tam jedzenia, a wielu  rówieśników Tembelihle nie chodzi do szkoły. Mimo wszystkich trudności, są bardzo pogodni i uśmiechnięci. Nasze życie jest tak różne, choć żyjemy na tym samym świecie - mówi Staś, który napisał list do Tembelihle. - Smutny jest świat, gdzie jedni mają za mało, a drudzy za dużo. Gdzieś tam po drodze sprawiedliwość się pogubiła - uważa Weronika. - Wzruszyło mnie to, że dla nich najważniejsza jest rodzina, mają szacunek dla ludzi i rzeczy, które posiadają - dodaje Julka.

- Pamiętajcie, wszystkie dzieciaki na świecie, takie blade jak wy czy takie opalone jak w Afryce, są takie same. To jest najważniejsze. Kolor skóry o niczym ni świadczy. Wszyscy mamy ten sam kolor oczu i takie samo serce - mówił na zakończenie spotkania o. Maciej.

Afryka pełna emocji   Po części artystycznej nastąpiło otwarcie wystawy „Dziecko jest chodzącym cudem”, składającej się z fotografii dzieci. Autorem zdjęć jest o. Maciej Malicki SVD Krzysztof Kozłowski /Foto Gość Po części artystycznej nastąpiło otwarcie wystawy „Dziecko jest chodzącym cudem”, składającej się z fotografii dzieci. Autorem zdjęć jest o. Malicki. - Każde dziecko chce być blisko obiektywu. Technicznie jest to trudne, ale wykonalne - uśmiecha się o. Maciej. Na swych zdjęciach utrwala nie Afrykę biedną, płaczące dzieci, ale tę codzienną, pełną różnych emocji. - Najbardziej lubię zdjęcie dziewczynki w sukni ślubnej i welonie. Dzieci lubią się tam bawić w udawane śluby - dodaje.

- Wystawa jest efektem realizacji pomysłu Emilii Pietnoczki. Dzięki niezwykłym fotografiom o. Macieja Malickiego i tekstom Korczaka i Jana Pawła II, ukazuje ona piękno Afryki. Wystawa będzie prezentowana również w naszym Muzeum Misyjno-Etnograficzne Księży Werbistów w Pieniężnie - mówi dyrektor muzeum o. Wiesław Dudar SVD.

W szkole, w ramach spotkania, odbyły się również warsztaty bębniarskie i taneczne. Dzieci brały udział w zawodach. Jednak najciekawsze były spotkania z misjonarzami, podczas których każdy mógł dowiedzieć się o życiu w Zimbabwe i pochodzeniu ludności zamieszkującej misje.

- To lud wywodzący się z plemienia Zulusów. Mzilikazi ukradł Zulusowi Czaka dwa tysiące krów. Musiał uciekać daleko. Uciekł na tereny obecnego Zimbabwe i założył pierwsze królestwo Bulawayo. Mieszkają więc tam potomkowie samego króla. Ostatnio nawet jechałem z księciem, ale ich tam jest wielu - śmieje się o. Marek Glodek SVD. - Mówił mi, że jest w prostej linii potomkiem Mzilikaziego, ale nie może się do tego oficjalnie przyznawać - dodaje.

O. Marek pracuje w Dlamini, na Ekuthuleni Mission. To malutka wioska na południu kraju. Domy to okrągłe chatki pokryte trawą. Kilka palików oblepionych błotem. - Największym problemem tamtejszych ludzi jest ubóstwo. Bezrobocie w tym kraju sięga ponad 90 procent. Brakuje wszystkiego. Zrujnowana gospodarka, prezydent, który od 30 lat wygrywa regularnie wybory. A ludzie? Serdeczni, uśmiechnięci - opowiada o. Marek.

O. Maciej pracuje w Plumtree, dziesięciotysięcznym mieście. - Problemem jest brak pracy. Jeszcze dwadzieścia lat temu każdym kto chciał pracować, miał zajęcie. Wielu pracuje na czarno, ze względu na wysokie podatki. Jeżeli ktoś ma pieniądze, to może wszystko kupić w sklepie. Teraz walutą jest dolar amerykański. Mimo trudności ludzie są wspaniali. Kraj spokojny, bez konfliktów. Piękny kraj, z każdym można dogadać się po angielsku. Także zapraszam do nas - uśmiech się o. Malicki.