Z krzyżem na miecze

lucy

publikacja 15.07.2015 16:51

Zanim w ruch poszły miecze, na polach Grunwaldu pojawił się Najświętszy Sakrament. Dziś ewangelizacja pod Grunwaldem.

Z krzyżem na miecze Wieczór Chwały odbył się w ruinach kaplicy Łukasz Czechyra /Foto Gość

Dziś przypada 605. rocznica bitwy pod Grunwaldem. Jak co roku program obchodów kolejnej rocznicy „największej bitwy średniowiecznej Europy” - jak bitwę pod Grunwaldem nazywają niektórzy historycy - jest bardzo bogaty i rozłożony na kilka dni. W tym roku po raz pierwszy całość rozpoczęła się od Wieczoru Chwały z modlitwą o uzdrowienie. Podczas gdy na polach Grunwaldu wyrastało miasteczko rycerskie, a pośród namiotów przechadzali się rycerze, w ruinach kaplicy po drugiej stronie pola trwało uwielbienie Pana.

- Na ten pomysł wpadłem podczas rekolekcji ewangelizacyjnych w parafii w grudniu ubiegłego roku - mówi ks. kan. Zbigniew Żabiński, proboszcz parafii Przenajświętszej Trójcy w Stębarku. - Poszedłem z tą ideą od razu do Muzeum Bitwy pod Grunwaldem. Dyrektor pomysł ten przyjął z wielką radością i otwartością - mówi ks. Żabiński.

Ewangelizacyjny Wieczór Chwały poprowadziła grupa z Dobrego Miasta na czele z ks. Marcinem Wrzosem. Nie zabrakło śpiewów, uwielbienia, dzielenia się radością i przeżyciami wiary. Była również modlitwa indywidualna i błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem. - Dziś Chrystus pyta każdego z nas, tak jak kiedyś zapytał Bartymeusza - co chcesz, abym ci uczynił? Powiedz Jezusowi, co chcesz, powierz mu wszystkie swoje problemy i marzenia - mówił ks. Wrzos.

- Taki wieczór pokazuje, że Bóg działa wszędzie, może to być kościół, ulica albo właśnie te ruiny. Tutaj może nawet bardziej, bo wokół nas jest piękna przyroda, a niedaleko ważne dla Polski miejsce, Grunwald - mówiła po wieczorze Monika.

W pierwszym Wieczorze Chwały na polach Grunwaldu wzięło udział kilkadziesiąt osób. - Na pewno w kolejnych latach będzie więcej, kiedy to wydarzenie zaistnieje w świadomości większej liczby osób. Ale cieszymy się z każdej obecności, bo nie jest najważniejsze, ile osób przyjdzie, ale w sercu ilu osób coś się zmieni. Mam bliski kontakt z tymi, którzy przyjeżdżają na inscenizację bitwy, i wiem, że drogi wielu z nich są pogmatwane i potrzebują wyprostowania, dlatego takie inicjatywy są potrzebne - zaznacza ks. Żabiński.