Gdzieś na końcu świata

Krzysztof Kozłowski


|

Posłaniec Warmiński 26/2016

publikacja 23.06.2016 00:00

– Niektórzy myślą, jak tak można z Warszawy przeprowadzić się do miejsca, gdzie jest jedynie przyroda, szkoła, kilku sąsiadów i kościół… Oni się dziwią, 
a ja się im dziwię – mówi Magda.

Gdzieś na końcu świata Przy domu Adamowiczowie założyli winnicę, którą nazwali „Winnica Północy”. – Mąż wyczytał, jakie odmiany winorośli u nas przetrwają. Wino będziemy robić. Może powstanie u nas zagłębie winiarskie – śmieje się Magda Krzysztof Kozłowski /FOTO GOŚĆ

Wierni wyszli już z kościoła. Zakończyła się Msza św. i nabożeństwo czerwcowe. Jak na miejscowość, w której mieszkają 32 osoby, wydaje się, że połowa z nich była w kościele. Do parafii pw. Chrystusa Króla należy aż dwadzieścia wiosek. Do kościoła latem przyjemnie jedzie się rowerem. Więc jeżdżą. Ze świątyni wychodzi proboszcz ks. Adam Malak. Chwyta stojący przy bramie czarny słupek, zarzuca na ramię i rusza w stronę plebanii. Dwie parafianki spoglądają na niego. – A co tam proboszcz niesie? Będzie strzelać? – śmieją się. – Z pancerfaustem idę – żartuje kapłan. Kobiety śmieją się na głos.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.