To jednak zobowiązanie

Krzysztof Kozłowski

publikacja 08.07.2016 11:00

Podczas rozmów często słyszałam, że "boję się tego momentu". Też się bałam.

To jednak zobowiązanie   Już po kilku dniach uczestnicy stworzyli prawdziwą wspólnotę Krzysztof Kozłowski /Foto Gość Ten dom w Głotowie od tygodnia tętni życiem. Zza okien słychać śpiew, śmiech i rozmowy. Kiedy nastaje cisza, to już wiadomo, że są spotkania w grupach, chwila refleksji lub rozważanie Pisma Świętego. Rekolekcje ONŻ I stopnia, podczas których młodzi oddają swe życie Chrystusowi, poznają Go, nawiązują przyjacielskie relacje.

- Zdecydowałam się na te rekolekcje, ponieważ moje dwie przyjaciółki były na oazie rok temu. Kiedy po wakacjach zaczęły mi opowiadać, pełne radości i entuzjazmu, to pomyślałam, że też chcę przeżyć taką przygodę z Jezusem - mówi Wiktoria.

Zbliżały się tegoroczne wakacje. - A ja w rozterce. Jeden dzień, jadę. Następny, nie jadę. I tak w kółko. Co chwilę zmiana - śmieje się. - Ale tak się to zakończyło, że tu jestem. Choć pierwszego dnia było trudno. Nawet byłam gotowa wracać do domu. Przełamałam się i z każdą chwilą było coraz lepiej - mówi.

Wspomina moment, kiedy podczas rekolekcji oddała swoje życie Chrystusowi. - To był dziwny dzień, pełen wielu emocji. Załamanie i płacz, a później bezgraniczna radość i szczęście wypełniające serce - wyznaje Wiktoria.

- Na oazie I stopnia miałam być rok temu, ale nie wyszło. Oczywiście jadąc tu miałam obawy, kto tu będzie, jacy ludzie. Ale pomyślałam, będzie dobrze. Pierwszego dnia oczywiście jeszcze hałas, rozprężenie, głośne rozmowy. Ale już od drugiego dnia wszyscy się zaczęli wyciszać. Tego potrzebowałam - mówi Julia.

Ich rówieśnicy wyjechali nad jeziora, nad morze, w góry. Biwaki, szaleństwo, pełna wolność, którą oferuje młodym świat. A oni… wybrali rekolekcje. - Nie jest łatwo powiedzieć znajomym, tak po prostu: „Jadę na rekolekcje”. Moi przyjaciele chodzą do kościoła w niedzielę albo nie chodzą wcale. Było to dla nich trochę dziwne. A kiedy pytali, dlaczego akurat rekolekcje, to sama nie byłam w stanie im tego wytłumaczyć, bo trudno jest pragnienia ubrać w słowa - zauważa Karolina.

Julia uśmiecha się, przysłuchując się rozmowie. - Mój znajomy pytał mnie kilka dni temu: „Jak tam na kolonii?”. Odpisałam: „To nie jest kolonia”.  „To jak tam na wycieczce?”. „To nie jest wycieczka”. Trzeciego dnia napisał: „Jak tam na pielgrzymce?”. „To nie jest pielgrzymka, to rekolekcje”, odpisałam - śmieje się Julia.

To jednak zobowiązanie   Spotkania w grupach, to jeden ze stałych punktów programu dnia Krzysztof Kozłowski /Foto Gość Rekolekcje Oazy Nowego Życia I stopnia są bardzo ważnym momentem formacji młodych. Właśnie podczas nich, jak wspominała Wiktoria, uczestnicy oddają swoje życie Chrystusowi. Wiele emocji, euforia, „naładowanie akumulatorów duchowych”, jak mówią uczestnicy.

- Podczas rozmów często słyszałam, że „boję się tego momentu”. Też się bałam. Był strach, sama nie wiem czemu. Ale czuje się zmianę w sobie po tym dniu, kiedy po przełamaniu lęku człowiek mówi: „Jezus jest moim Panem”, i nie tylko mówi, bo to nie o słowa chodzi, ale o odczucie tego pragnienia - wyjaśnia Karolina.

- Bo to jest jednak zobowiązanie. „Jezu, Ty jesteś moim Panem”, to nie są tylko takie zwykłe słowa, a obietnica, że będę za Tobą podążać, trwać przy Tobie, chcę, byś Ty był we mnie. To jest poważne - dodaje Julia.

Rekolekcje prowadzi Julita Depczyńska oraz ks. Adrian Bienasz i ks. Marek Proszek. - Widać, że jest ogromna potrzeba, tęsknota, pragnienie młodzieży, by odnaleźć Boga żywego. I dlatego jest tak wiele osób, pełen dom. Ogromną moją radością jest widok młodych, tak głęboko przeżywających spotkanie z Jezusem, że oni Go dotykają, rozmawiają z Nim, zaprzyjaźniają. Rozumiem lęk przed oddaniem swojego życia Jezusowi, bo kiedy człowiek zna siebie, zna swoje słabości, to jakże to wszystko oddać Bogu? Dlatego musimy poznać miłość Boga do człowieka. I zanurzeni w tej miłości pozbywamy się lęku - mówi Julita.

Właśnie dlatego na rekolekcjach tak ważne jest budowanie relacji międzyludzkich, opartych właśnie na wzajemnej miłości. - Miłość w relacji międzyludzkiej stwarza atmosferę, w której Bóg przychodzi do nas jako Miłość, i wówczas człowiek staje się zdolnym do powierzenia siebie i oddania Bogu samemu, ze świadomością swojej słabości - dodaje moderatorka.