Każdy dostrzegł jakąś prawdę

Krzysztof Kozłowski

publikacja 06.01.2017 17:34

To było zaproszenie do otwarcia się na drugiego człowieka, do naśladowania Trzech Króli, którzy idą za światłem, by szukać tego, co jest najważniejsze.

Każdy dostrzegł jakąś prawdę Na dworze siarczysty mróz, a w sercach ogień miłości i radości. Tak pokrótce można opisać tegoroczny Orszak Trzech Króli Krzysztof Kozłowski /Foto Gość

Trzy orszaki wyruszyły na miejsce spotkania z trzech kościołów - św. Jakuba, św. Józefa i Najświętszego Serca Pana Jezusa. Na czele każdego z nich stanął król, biblijny mędrzec.

Poprowadzili wszystkich na miejsce spotkania, pod ratusz, gdzie czekał na nich św. Jakub patron Olsztyna, i św. Brat Albert. Dlaczego ten święty? Gdyż hasło tegorocznego orszaku brzmiało: „Pokój i dobro. Bądź dobry jak chleb”.

- Orszak, jako rodzinna impreza, przypomina nam o bogatej tradycji jasełek i  zachęca do wspólnego i radosnego przeżywania świąt Trzech Króli - mówi organizator ks. Michał Tunkiewicz. - Święto Objawienia Pańskiego należy do najstarszych obchodów Roku Liturgicznego. W osobie Dzieciątka narodzonego z Maryi czcimy objawienie tego, który jest Synem Bożym, Mesjasza - dodaje ks. Bartłomiej Matczak.

Po przywitaniu gości, królowie wraz ze świtą udali się do Heroda. W pałacu czekał na nich nie tylko król, ale też diabły i aniołowie. Rozpętała się bitwa dobra ze złem, pokus i dobrych uczynków.

Następnie wszyscy udali się pod uczynkową bramę do raju, przy której siostry albertynki udzielały pomocy potrzebującym, głodnym, chorym i zapomnianym.

- Spójrzmy na to, co tu się dokonuje - mówił Brat Albert, w którego wcielił się Sebastian Polakowski. - Głodnych nakarmić, spragnionych napoić, samotnych do domu przyjąć a nagich przyodziać, bo trzeba człowiekowi przywrócić jego godność, wyjść do niego trzeba z błogosławioną nadzieją, by odbudować w nim szlachetne serce, do Boga dążące. Ojciec woła do nas wyraźnie: „Bądź dobry jak chleb” - mówił Brat Albert. W tym czasie siostry albertynki posługiwały potrzebującym.

Po tej lekcji uczynków miłosiernych, orszak udał się do stajenki, gdzie na wszystkich czekała Maryja trzymająca Dziecię Jezus i św. Józef. Emilia i Dominik Drabikowie wcielili się w Świętą Rodzinę. - W ten sposób zaświadczamy, że Pan Jezus rodzi się każdego dnia w nas, w naszych sercach - uśmiecha się Emilia.

Królowie już przybyli, niosąc w dłoniach kadzidło, złoto i mirrę. Wraz z nimi pokłon oddały dwie dziewczynki, Justyna Szafryńska i Barbara Samulowska, którym 140 lat temu w Gietrzwałdzie objawiła się Matka Boża.

- 140 lat w dłoniach wiernie trzymamy różaniec. Modlitwa ta dawała nam siłę, umacniała, chroniła i przed złem obroniła. Dziś przychodzimy by podziękować za życia dar - mówiły.

- Cieszę się, że mogłem być razem ze wszystkimi i przeżywać te podniosłe wydarzenia, które przez inscenizację mogliśmy zgłębiać. Myślę, że każdy z nas dostrzegł jakąś prawdę, która jest ważna, usłyszał myśl, która może stanowić program na rozpoczęty rok. Tak wiele było zdań przypominających nasze zobowiązania, zapraszających do otwarcia się na drugiego człowieka, do naśladowania trzech króli, którzy idą za światłem po to, żeby szukać tego co jest najważniejsze, co jest prawdą - podkreślał abp Józef Górzyński.

Po oddaniu pokłonu orszak przeniósł się pod scenę. Wszyscy zatańczyli poloneza, później wspólnie kolędowali. Następnie rozstrzygnięto konkurs na najpiękniej przebraną rodzinę orszakową.

- Jesteśmy na orszaku po raz czwarty. Przychodzimy, bo jest tu wspaniała atmosfera. Staram się pokazywać dzieciom, jak może wyglądać wspólne kolędowanie - mówi Arkadiusz, który przyszedł na orszak z córką Alicją i synem Krzysztofem.