– Od tego momentu nie jest pan sam, jest pan w naszych myślach i modlitwach – zapewniała Wioletta.
– Zimno jeszcze nie jest. Można w nocy spać bez kurtki. Najważniejsze, że jest co jeść – mówili bezdomni.
Zdjęcia Krzysztof Kozłowski /Foto Gość
Zaledwie kilkadziesiąt metrów porośniętych drzewami dzieli od siebie dwa światy. Świat ubogich śpiących w prowizorycznych namiotach często zrobionych ze zwykłej folii – od świata supermarketu, gdzie ludzie codziennie wydają setki tysięcy złotych, a później często wyrzucają do śmietnika przeterminowane jedzenie czy ciuch w nie takim rozmiarze...
Niech Pan Bóg czyni swoje
– Trzeci raz organizujemy tę akcję. Przed świętami odwiedzamy koczowiska, gdzie przebywają bezdomni – mówi Wioletta ze wspólnoty Przymierze Miłosierdzia w Olsztynie. – Pomaga nam straż miejska. Wyjaśnia, że taki jest charyzmat wspólnoty – nieść słowo ubogim. – A że ludzie są ubodzy nie tylko na duchu, ale też na ciele, zdecydowaliśmy się na konkretną materialną pomoc – dodaje Wioletta.
Dostępne jest 22% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.