Są sercem Kościoła

Krzysztof Kozłowski

publikacja 02.02.2018 18:30

- Osoby życia konsekrowanego są żywym przykładem, że można pójść za Chrystusem, w dodatku być przy tym bardzo szczęśliwym - uważa Kacper, gimnazjalista z Ostródy.

Są sercem Kościoła Dzień Życia Konsekrowanego ustanowił papież Jan Paweł II Krzysztof Kozłowski /Foto Gość

W konkatedrze św. Jakuba w Olsztynie celebrowano uroczystość Dnia Życia Konsekrowanego. - Zgromadzeń jest bardzo wiele, bo dróg do świętości, dróg oddania się Panu Bogu jest bardzo wiele. Rozpoznanie takiej  drogi określamy charyzmatem, co jest odczytane przez założyciela jako forma życia dedykowanego Bogu. Wielość zgromadzeń, więc i charyzmatów, jest pięknym  bogactwem Kościoła - mówił abp Józef Górzyński.

Dziś, jak w każdych czasach, świętość nie jest dla wielu ważną wartości. Zwracając uwagę na osoby konsekrowane, ma się okazję do refleksji nad swoim życiem. - Wydarzenie Ofiarowania Pana Jezusa w świątyni, czyli całkowitego oddania na służbie wyłącznie Bogu, jest przypomnieniem, że ci, którzy chcą naśladować Jezusa,  mogą podjąć drogę oddania się na służbę Bogu - podkreślał metropolita.

Na Eucharystii pod przewodnictwem abp. Józefa Górzyńskiego zgromadziło się wielu przedstawicieli zgromadzeń zakonnych z naszej archidiecezji. Homilię wygłosił augustianin o. Wiesław Dawidowski OSA, wiceprzewodniczący Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich w Polsce.

- Wielu przełożonym spędza sen z powiek troska o przyszłość naszych dzieł. Jest nas mniej, a pracy nie ubywa. Pytamy czasem z niepokojem, czy w naszych świątyniach jest jeszcze Pan Bóg? Jan Paweł II, widząc postępującą sekularyzację i laicyzację w Kościele, rzucił osobom konsekrowanym wezwanie - o nawrócenie najpierw nas samych, zakonników i zakonnic. Bo jeśli zakony są sercem Kościoła, a życie konsekrowane jest sercem Kościoła, a to serce będzie cierpieć na zapaść, to całe Ciało Kościoła będzie nie tylko szpitalem, ale staje się chorą pielęgniarką potrzebującą długotrwałego leczenia. Co mamy czynić? Mamy ożywiać Kościół poprzez naszą promocję miłości, wierności i jedności - mówił.

Podkreślał, że zgromadzenia winny wypatrywać nowy dróg realizacji powołania i nie lękać się ich. - Pójść tam, dokąd chcieliby posłać nas nasi założyciele - mówił.

Niektórzy postrzegają życie zakonne  jako nudne, zgorzkniałe i takie smutne. - Prawda to i nieprawda. Powiem tak, tyle śmiechu, ile przeżyłam z siostrami z moich wspólnot, to myślę, że przez całe życie nie doświadczyłam. Radość, która jest owocem Ducha Świętego, moc i siłę, którą mam w sobie, a którą staram się emanować na otoczenie, czerpię z bliskości Jezusa, z codziennej Eucharystii, którą staram się przeżywać jako miłosne spotkanie z Tym, o którym wiem, że ukochał mnie bezgranicznie, wybrał i codziennie posyła na swoje drogi, abym  innym niosła Jego dobroć i miłość. Życie codzienne nie jest sielanką, tak jak każdy doświadczam wielu trudności. Często stawiam sobie pytanie: Co zrobiłby Jezus na moim miejscu? Wtedy łatwiej jest mi podjąć właściwą decyzję. Mam taki zwyczaj, że codziennie wiele razy całuję mój krzyżyk od pierwszej profesji i do niej wracam. Ten pierwszy zachwyt Jezusem, wybór, fascynacja, by pójść za Nim pomaga mi trwać w wierności złożonym ślubom zakonnym - mówi terezjanka s. Jolanta Maria Kopiczko.

Ważne jest i nasze doświadczenie, świadectwo osób konsekrowanych. - W życiu każdego człowieka przychodzi moment, kiedy jest napełniony wątpliwościami, pełen rozterek. Czasami zmusza go do tego sytuacja życiowa, ale i też dzisiejszy świat, w którym, jak wiemy, nie łatwo jest nawiązać szczerą relację z Panem Bogiem, modlitwa staje się pusta, a oczy patrzące na krzyż zasłonięte jakby mgłą. Zdaje nam się, że pójście za Chrystusem i kroczenie Jego drogami jest zbyt trudne, prawie nierealne. Wystarczy jednak spojrzeć na nie - na siostry zakonne. One są żywym przykładem, że można pójść za Chrystusem, w dodatku być przy tym bardzo szczęśliwym.

- Siostry nauczyły mnie wrażliwości i radości z najmniejszych nawet rzeczy. Staram się patrzeć na świat jak robią to one - patrzą oczami wiary. Dzięki nim mogę stale wzrastać w wierze, moje życie staje się bogatsze, a Pan Bóg jest bliższy. Co najważniejsze, siostry nauczyły i uczą mnie kochać. W słowach sióstr jest wiele miłości, życzliwości, nawet jeśli zwracają nam uwagę, robią to delikatnie, z troski o nas. One nie są idealne, ale nawet jeśli widać jakiś błąd, to zaraz również można zaobserwować, jak pięknie go naprawiają - wyznaje Kacper Skolmowski, gimnazjalista z Ostródy.