Pan woła Jezusa, On właśnie przyszedł

Krzysztof Kozłowski

|

Posłaniec Warmiński 06/2018

publikacja 08.02.2018 00:00

– My nie musimy wiedzieć, co się wydarzyło pomiędzy duszą tego człowieka a Panem Bogiem, ale na pewno było to coś cudownego – mówi ks. Karol Gresik, kapelan Szpitala Miejskiego w Olsztynie.

▲	– Zapraszam wszystkich do Żywego Różańca w intencji placówki, w której posługuję, jej pracowników, pacjentów oraz ich rodzin. Modlitwa ta jest potrzebna, by inni mogli w ostatniej chwili życia otworzyć się na Bożą łaskę – zaprasza kapłan. Chętni mogą dzwonić do pani Haliny, tel. 665 240 486. ▲ – Zapraszam wszystkich do Żywego Różańca w intencji placówki, w której posługuję, jej pracowników, pacjentów oraz ich rodzin. Modlitwa ta jest potrzebna, by inni mogli w ostatniej chwili życia otworzyć się na Bożą łaskę – zaprasza kapłan. Chętni mogą dzwonić do pani Haliny, tel. 665 240 486.
Krzysztof Kozłowski /Foto Gość

Krzysztof Kozłowski: Posługa w szpitalu jest walką o zbawienie. Dla niektórych to może być ostatni moment na pojednanie z Bogiem. Skąd mogą się brać dylematy?

ks. Karol Gresik: Braki w wychowaniu religijnym przekładają się na stosunek chorych i rodzin do cierpienia i doświadczenia nadchodzącej śmierci. Tam, gdzie jest ono głębsze, najbliżsi proszą księdza, by udzielił sakramentu chorych, by chory przyjął Komunię św. Natomiast tam, gdzie Pan Bóg był zapraszany do rodziny wyłącznie przy różnych okazjach, takich jak chrzest czy ślub, ludzie nie tylko nie myślą o tym, by zawołać kapłana, ale wręcz boją się sakramentów. One jawią im się niczym zwiastuny śmierci, przypieczętowanie faktu, że bliski nie ma już szans na życie. I, co ciekawe, coraz częściej takie podejście widoczne jest nie tylko wobec sakramentu chorych, ale też i wobec Komunii św. Jest lęk, takie poczucie, że Ciało Jezusa przyjmuje się jedynie w obliczu nieuniknionej, bliskiej śmierci. Proponując Komunię św., coraz częściej słyszę odpowiedź: „Ale ja jeszcze nie umieram”. Myślę, że ci ludzie chyba nie pamiętają, iż w wieku kilku lat przyjmowali Pierwszą Komunię św., choć nie byli przecież umierający. Czasami próbuję o tym przypominać, choć reakcje są bardzo różne. Tam, gdzie wiara jest żywa w rodzinach, ludzie troszczą się o to, by dziadek czy babcia, często rodzic, przyjęli sakramenty. Pamiętam panią, prawie 90-letnią, którą zapytałem po udzieleniu jej Komunii św., czy jeszcze czegoś potrzebuje. „Nie, przyjęłam właśnie Jezusa. Cóż więcej mi do szczęścia potrzeba? Jestem spokojna” – odpowiedziała. Słyszeli to inni pacjenci. Piękne świadectwo.

Dostępne jest 33% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.