Inna historia

Krzysztof Kozłowski

publikacja 15.02.2018 11:55

- Moi wszyscy koledzy ze szkolnej ławy nie dożyli 20 lat, zginęli. To było coś okropnego - mówi, nie ukrywając wzruszenia, Jadwiga Łubniewska "Jagoda".

Inna historia Pani Jadwiga urodziła się w 1926 r. W wieku 17 lat wstąpiła do AK Krzysztof Kozłowski /Foto Gość

W urzędzie wojewódzkim w Olsztynie odbyły się uroczystości 76. rocznicy powstania Armii Krajowej. Zdaniem historyków, to największa i najlepiej zorganizowana armia podziemna w okupowanej Europie.

- Dzisiaj wolna Polska dziękuje żołnierzom AK za podjęcie walki, za danie przykładu kolejnym pokoleniom, jak o Polskę należy walczyć - mówi wojewoda Artur Chojecki.

- Dzisiejsze spotkanie ma wiele ważnych cech. Oprócz upamiętnienia 76. rocznicy powstania Armii Krajowej odbędzie się uroczystość wręczenia legitymacji nowym  członkom związku. Co ważne, oprócz żołnierzy AK, do związku mogą należeć młodzi, którzy chcą działać na rzecz ojczyzny, chcą pomagać żołnierzom  AK, bo są to osoby w podeszłym wieku, potrzebujące pomocy, choćby takiej w codziennych zajęciach - mówi Wojciech Budaczewski,  członek zarządu okręgu warmińsko-mazurskiego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, prezes koła w Ostródzie.

Wśród osób, które otrzymały legitymację Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej był kurator oświaty Marek Nowacki.

- Bycie członkiem związku jest olbrzymim wyróżnieniem dla mnie, kogoś, kto stara się iść drogą naszych przodków. Wartości, które przyświecały im, są ponadczasowe, które warto nieść w kolejne pokolenia - mówi Marek Nowacki.

W gronie obecni byli kombatanci Armii Krajowej, w tym podkomendni legendarnego „Łupaszki”, m. in. ppor. Jadwiga Łubniewska „Jagoda”, łączniczka i sanitariuszka w 5. Wileńskiej Brygadzie Armii Krajowej. - Miałam 17 lat, kiedy wstąpiłam do organizacji. Najciężej było, kiedy wojna się skończyła i zajęła nas Armia Radziecka. Trzeba było ukrywać chłopaków. O tyle było trudniej, że za okupacji niemieckiej wszyscy znali wroga, później było wielu, którzy sprzyjali Rosjanom. Ciężkie były czas… - wspomina.

Nosiła do lasu jedzenie, sama zresztą też musiała się później ukrywać. - Moi wszyscy koledzy ze szkolnej ławy nie dożyli 20 lat, zginęli. To było coś okropnego - mówi, nie ukrywając wzruszenia. - A was innej historii uczyli, niż tę, którą my prawdziwie przeżywaliśmy - dodaje.