Nasze żółte serca

Krzysztof Kozłowski

publikacja 14.04.2024 16:50

W Stawigudzie odbyła się, w ramach Żółtej Niedzieli, akcja promująca Hospicjum Domowe dla Dzieci prowadzone przez Caritas Archidiecezji Warmińskiej. - Dziękuję za wasze serca, które pomagają - podkreślał ks. Paweł Zięba.

Nasze żółte serca Po Mszy św. odbył się festyn. Krzysztof Kozłowski /Foto Gość

Żółta Niedziela rozpoczęła się Mszą św. w kościele św. Jakuba Apostoła Starszego, której przewodniczył ks. Zięba, dyrektor Caritas Archidiecezji Warmińskiej. Na wstępie Eucharystii wyjaśniał, że Żółta Niedziela to akcja wspierająca nieuleczalnie chorych i ich rodziny z Hospicjum Caritas w Olsztynie. Nadzieję symbolizuje żonkil, który zakwita wiosną i daje nadzieję na odrodzenie.

- Wśród nas są także chorzy hospicyjni, których wspieramy naszą modlitwą, naszymi działaniami, a także finansowo. Pamiętajmy, że hospicjum to też życie, życie tak samo ważne, jak każdego z nas - mówił ks. Zięba.

W homilii zauważył, że często jesteśmy tak zabiegani i zajęci swoimi sprawami, iż nie dostrzegamy i nie poznajemy Boga. Bóg, mimo to, przychodzi do nas i staje pośród nas, tak jak to uczynił po zmartwychwstaniu, kiedy przyszedł do uczniów. Jednak i wówczas możemy Go nie zauważyć; dostrzegamy Go najczęściej dopiero w obliczu trudnego doświadczenia czy choroby.

- Kiedy widzimy człowieka zmagającego się z terminalną chorobą bez sił, choć jeszcze zupełnie niedawno był on pełen życia, zdolny góry przenosić, tryskał wielką radością, najczęściej go nie poznajemy. Chwila konsternacji, bo nie poznaliśmy go - tak został wyniszczony przez chorobę. Ale to jest ten sam człowiek, choć bardzo fizycznie zmieniony. My możemy w takiej osobie spotkać Boga - mówił ks. Zięba.

Często też rodzi się w nas bunt wobec Boga, że czemu go to spotyka, to przecież taki dobry człowiek. - A Jezus staje przy nas, jak to uczynił z apostołami, i mówi: "Pokój wam!". Zobaczcie na moje ręce i nogi. Spotykamy Jezusa w domu, wśród najbliższych, w osobie cierpiącej i chorej czy w poczętym dziecku, otwierając się na nowe życie. Spotkamy Go wśród potrzebujących i tych, którzy nie wiedzą, jak mają w życiu postąpić. Czy my Go tam rozpoznamy? Czy przyjmiemy orędzie pokoju, wsłuchując się w słowa Boga? Czy podamy kromkę chleba, dobrą radę, usłużymy w chorobie i potrzebie? Zacznijmy dostrzegać drugiego człowieka, w którym jest Bóg - apelował kaznodzieja.

Po Mszy św. na placu przy Zespole Szkolno-Przedszkolnym im. Olimpijczyków Polskich odbył się festyn. Wolontariusze i uczniowie placówki przygotowali występy artystyczne. Chętni ustawili stoiska, na których można było skosztować ciast, zjeść potrawy z grilla czy kupić bukiety żółtych kwiatów. Całość przychodu została przekazana na rzecz Hospicjum Domowego dla Dzieci.

- Stawiguda, jak zwykle gościnna, przywitała nas słońcem, by rozgrzać nasze żółte serca - witała ze sceny przybyłych dyrektor Anna Stokłos. - Połączyła nas idea zebrania jak największej kwoty pieniędzy, by wesprzeć dzieci przebywające w hospicjum. Nie bądźmy dzisiaj oszczędni. To jest ten dzień, kiedy trzeba wrócić do domów z pustymi portfelami i kieszeniami, ale z pełnym radości sercem. Cieszę się, że nasza szkoła mogła włączyć się w organizację Żółtej Niedzieli - mówiła A. Stokłos.

- To, co się tu dzieje, jest możliwe dzięki zaangażowaniu grona pedagogicznego szkoły, uczniów, jak i ludzi dobrego serca. Widzę tu ogromną moc, która przemienia się w miłość, co zawsze objawia się w czynach. Dziękujemy wszystkim - mówił ks. Zięba. - Potrzeby są wielkie, gdyż każde z dzieci, które przebywają w hospicjum, wymaga innej opieki. Ponadto naszą troską obejmujemy ponad 80 dzieci w domach. Dla każdego z nich każda pomoc jest ważna. Każdy grosz jest cenny. Dziękuję za wasze serca, które pomagają - podkreślił.

Jak wyjaśnia s. Luisa Świerczewska, kierownik hospicjum, idea Żółtej Niedzieli polega na tym, że w ramach akcji Pola Nadziei po Wielkanocy organizowane jest wydarzenie, którego celem jest rozpropagowanie idei hospicjum. - Mówimy, że istniejemy, że pomagamy chorym dzieciom - mówi s. Luisa. - Jesteśmy potrzebni, ale też jesteśmy w potrzebie - dodaje. Nie kryje radości, że na festyn przyszło wiele osób. Osoby starsze, całe rodziny, młodzież i dzieci. - W tym roku żonkile wcześnie przekwitły. Mimo to miejscowe kwiaciarnie zadbały, by nie zabrakło żółtych kwiatów - uśmiecha się s. Luisa.