Co roku diakonia życia Ruchu Światło-Życie organizuje w Dzień Dziecka Utraconego wieczór modlitewny w sanktuarium Matki Bożej Gietrzwałdzkiej.
Przyjeżdżają rodzice, którzy utracili dziecko, ale też ci, którzy pragną łączyć się z nimi na wspólnej modlitwie. To jest czas wspólnego dzielenia cierpienia, ale i nadziei, powstawania, łagodzenia - podkreśla Janusz Prucnal z diakonii życia.
Spotkanie rozpoczął wspólny Różaniec. Później była Eucharystia, której przewodniczy ks. Wojsław Czupryński, diecezjalny duszpasterz rodzin. W homilii podkreślał, że obserwując wielkie zaangażowanie ludzi w urządzanie się na tej ziemi, można odnieść wrażenie, iż już zapomnieli, do czego zostali stworzeni.
- Dlatego Jan Paweł II mówił, że jest to cywilizacja śmierci, cywilizacja, która niczego nie proponuje człowiekowi w obliczu śmierci, która pozostawia go bez żadnej nadziei - mówił duszpasterz rodzin. Dlatego wiara jest przekonaniem, że życiowe scenariusze, które proponuje nam Bóg, są najlepsze.
Porównywał życie do długiej podróży, która początkowo cieszy, by później nużyć. - I życie takie jest. Na początku fajnie się jedzie. Jesteśmy młodzi, zdrowi, radośni i zakochani. A potem zaczyna nas boleć kręgosłup, tracimy wzrok. I teraz trzeba sobie wyobrazić, że na stacji docelowej stoi i czeka na mnie sam Bóg. Nie traćmy w życiu Bożej optyki, Bożej perspektywy - mówił podczas kazania.
Po Mszy św. zebrani wysłuchali świadectwa pani Teresy, która mówiła o stracie swojej córki, która chorowała przez pięć lat na raka.
Później uczestnicy przeszli do kaplicy Dziecka Utraconego, gdzie po modlitwie ustawiono znicze.