Do Gietrzwałdu przyzywa nas nieustanna obecność Maryi - podkreślał abp Tadeusz Wojda w homilii wygłoszonej podczas Mszy św. odpustowej w miejscu objawień Matki Bożej.
W Gietrzwałdzie odbyła się uroczysta Msza św. odpustowa Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, połączona z obchodami 145. rocznicy objawień Matki Bożej i archidiecezjalnymi dożynkami. Przybyłych pielgrzymów przywitał metropolita warmiński abp Józef Górzyński.
- Jak co roku spotykamy się na gietrzwałdzkim odpuście, aby świętować narodzenie Maryi, Pani Gietrzwałdzkiej. Życie każdego roku podsuwa nam szczególną intencję. W tym roku jest nią nasze gorące błaganie o pokój w Ukrainie. Do indywidualnych intencji przyniesionych dzisiaj w naszym sercu, dołączamy modlitwę za naszą umiłowaną ojczyznę, za Kościół powszechny i za naszą warmińską diecezję. Tradycyjnie dołączamy dziękczynienie Bogu za tegoroczne plony. Dziękujemy za wszystkie dary, którymi dobry Bóg nasz obdarza - mówił abp Górzyński.
Homilię wygłosił abp Tadeusz Wojda, metropolita gdański. Na wstępie podkreślał, że jesteśmy pielgrzymami, którzy przybyli do Matki Bożej, do miejsca pięknego naturalnie i duchowo, gdzie bije źródło nieprzeliczonych łask i darów duchowych. - Tchnie ono wyjątkowym klimatem modlitewnym, dlatego że doznało ono szczególnego błogosławieństwa i niecodziennego nawiedzenia. 145 lat temu niebo wybrało sobie to piękne i malownicze miejsce, aby nawiązać kontakt z mieszkańcami tej ziemi, a przez nich z całą Polską i wszystkimi Polakami - mówił arcybiskup.
Nakreślił tło historyczne okresu objawień, kiedy Polska od dziesięcioleci była pod zaborami, gdzie walczono z polskością, katolicyzmem i kulturą narodową, a zaborcy karali za używanie języka polskiego i przechowywanie symboli związanych z Polską. - Bardziej niepokornych kapłanów i zgromadzenia zakonne rugowano z Warmii, aby nie były zarzewiem katolicyzmu i polskości. Naród cierpiał, ale nie przestawał się modlić do Boga i do Maryi, którą król Jan Kazimierz parę wieków wcześniej w katedrze Lwowskiej proklamował Królową Polski i Jej w opiekę oddał cały naród - przypominał pasterz.
Maryja objawiła się dwóm nastoletnim dziewczynkom: Justynie Szafrańskiej i Barbarze Samulowskiej. - To z nimi Maryja w czasie objawień rozmawiała, ale nie po niemiecku, jak należało, tylko po polsku. Rozmawiała w języku zakazanym, co rozbudziło ogromny entuzjazm pośród ludności polskiej i konsternację władz pruskich. W ten sposób Maryja dała ważny znak, że sama staje w obronie polskich katolików i polskiej społeczności. Pokazała, że niebu nikt nie może rozkazywać, do nieba trzeba zanosić w pokorze modlitwy i nieba trzeba słuchać - podkreślał kaznodzieja.
Objawienia trwały przez dwa i pół miesiąca. Początkowo Matka Boża objawiała się raz na dzień, potem dwa, a w końcu nawet trzy razy dziennie. Dziewczynki rozmawiały z Matka Bożą na różne tematy, stawiały wiele pytań dotyczących konkretnych osób i zdarzeń, chorych i zaginionych, trudności z modlitwą i wyznawaniem wiary. - Maryja zaś udzielała odpowiedzi, niekiedy napominała, ale nade wszystko zachęcała do modlitwy Anioł Pański i Różańca - nakreślał abp Wojda.
Zauważał, że jednym z najważniejszych przesłań płynących z objawień w Gietrzwałdzie jest wolność - ta historyczna, zapowiadająca odzyskanie przez Polskę niepodległości, jak i duchowa, będąca wynikiem nawrócenia, a której owocami jest trzeźwość, wierność Bożym przykazaniom i odwrócenie się od grzechów. Maryja mówi do dzieci: „Jeśli ludzie będą się lepiej modlić, wszystko obróci się na dobro” i prosi o zwrócenie swoich serc ku Sercu Jezusowemu, jak i zaleca, aby ufać kapłanom, często korzystać z sakramentu pojednania, uczestniczyć w Eucharystii i wiernie trwać przy Chrystusie. - Po wielokroć Maryja zachęcała dziewczynki do modlitwy, do modlitwy przebłagania, do modlitwy zadośćuczynienia i do modlitwy różańcowej - mówił kaznodzieja.
Maryja rozbudziła w Polakach nadzieję wolności. Pod ich wpływem naród rozbudził się duchowo, zmieniło się życie moralne. - Tutejsze sanktuarium stało się miejscem odnowy wiary Polaków przybywających ze wszystkich zaborów. Naród jeszcze bardziej wzmógł modlitwę w intencji swojego nawrócenia. Podjęto walkę z nałogami narodowymi. Rozbudziła się świadomość narodowa, która stała się iskrą i źródłem nadziei. Polska odzyskała wolność i suwerenność narodową, zjednoczyła się wewnętrznie mimo 123 lat rozbicia, i wreszcie umocniła duchowo. Ta przemiana była tak mocna i wyraźna, że nawet mimo pozostających różnic politycznych, kulturowych i społecznych, Polska stała się na powrót narodem - przypominał abp Wojda.
Zadawał pytania, dlaczego po 145 latach powracamy do Gietrzwałdu, czy to sentyment, ciekawość, czy chęć przeżycia emocji każą nam tu przyjeżdżać? W odpowiedzi twierdził, iż przyzywa nas tu nieustanna żywa obecność Maryi, która prowadzi do wewnętrznego nawrócenia, wyzwolenia z grzechów i słabości, ożywia wiarę. - Przyjeżdżamy tu, bo widzimy, że w Polsce dzisiaj dzieje się wiele zła. Nasze społeczeństwo jest mocno podzielone i skłócone, wylewa się wiele nienawiści i hejtu. Promowane są postawy, które nie mają nic wspólnego z dobrem społecznym ani godnością człowieka. Wręcz przeciwnie, aborcję i eutanazję zaczyna nazywać się „prawem” i „osiągnięciem cywilizacyjnym”! Wielu nie ma odwagi dawać świadectwo swojej wiary, ani też bronić wartości, które tak mocno zakorzenione były w naszej chrześcijańskiej kulturze - podkreślał arcybiskup.
Mówił o wierze, która wiedzie nas do Matki, że zniknie mowa nienawiści i powróci język serca i miłości, poszanowania godności, język poprawności społecznej i politycznej zastąpi język miłosierdzia, przebaczenia i wzajemnej za siebie modlitwy. - Wierzymy, że Ona, jako nasza Matka i Królowa, może nam pomóc w zachowaniu naszej wiary i naszej tożsamości narodowej w poszanowaniu wartości, które jednoczą i budują zgodnie z wolą Bożą - przekonywał pasterz.
Na zakończenie homilii cytował słowa bł. kard. Wyszyńskiego wypowiedziane w Warszawie 7 maja 1958 r.: „Jeśli rodzina domowa będzie rodzić żywych, to i naród będzie żył; jeśli rodzina domowa uszanuje dziecię, będzie uszanowany w tej Ojczyźnie człowiek. Jeśli nie będą umieli uszanować maleńkiego życia, które rodzi się w komórce ogniska domowego, nie uszanuje się życia obywateli, bo mordować nauczą się już w rodzinie”.
- Przychodzimy wreszcie, aby jeszcze raz usłyszeć wypowiedziane przy końcu objawień przez Maryję te pocieszające słowa: „Nie smućcie się, bo Ja zawsze będę przy was”. Dziękujemy Ci za to Maryjo Królowo Polski - mówił metropolita gdański.