Na Warmii i Mazurach modne stają się referenda w sprawie odwoływania wcześniej wybranych urzędników samorządowych.
Posadę stracił w ten sposób burmistrz Ostródy. Nie powiodły się próby odwołania burmistrzów Rucianego Nidy, Sępopola oraz ostatnio wójta gminy Stawiguda. Jeden z politologów chwalił mechanizm referendalny i dowodził, że jest to oznaka aktywności społeczeństwa. Jednak mechanizm – mechanizmem, a do urn i tak ludzie nie poszli. Czy to źle? W przypadku referendów liczy się frekwencja. Aby głosowanie było ważne, zagłosować musi 3/5 osób, które uczestniczyły w wyborze danego burmistrza lub wójta. Można więc sądzić, że brak udziału w referendum jest też wyrażeniem swojego zdania. Najciekawsze jest jednak to, że same procedury nie mówią wszystkiego o konkretnym przypadku. Idealny typ referendum opiera się na prostym założeniu: urzędnik źle zarządza i należy go odwołać dla dobra społeczności lokalnej. Jednak mechanizmy demokratyczne stwarzają także możliwość działań, które wypływają jedynie z chęci przejęcia władzy. Czasami mogą byś motywowane chęcią zemsty. I wtedy demokracja przemienia się w manipulację. I tu dochodzimy do najważniejszej zasady: wszystko zależy od człowieka, od jego świata wartości i moralnego kręgosłupa. A ludzie, mam taką nadzieję, i tak posiadają zmysł rozpoznawania i wnioskowania. Bez tego słowo demokracja byłoby groźne.