Wczoraj w kościołach czytano wspólne orędzie Kościoła katolickiego i rosyjskiej Cerkwi prawosławnej do narodów polskiego i rosyjskiego.
List podpisany przez arcybiskupa Józefa Michalika i patriarchę Cyryla wywołał niemałą dyskusję w mediach. Doszło nawet do tego, że niektóre środowiska zapowiedziały ostentacyjne wyjście z kościoła w trakcie odczytywania listu. Nie wiem, czy doszło do takich wydarzeń. W kościele, w którym byłem na niedzielnej Mszy św., nic takiego się nie zdarzyło. Szkoda tylko, że list nie został odczytany w kościołach rosyjskich, ale nie istnieje tam taka tradycja. Należy mieć nadzieję, że Rosjanie dotrą poprzez swoich duszpasterzy do tego tekstu i że zwycięży otwartość i chrześcijańska miłość bliźniego, a nie ciągłe powracanie do tragicznej historii, której nikt już nie zmieni, chociaż tak bardzo by się tego chciało.
Przysłuchiwałem się odczytywanym słowom bardzo uważnie i starałem się odnaleźć w nich to „wiernopoddańcze” nastawienie biskupów polskich, ale niczego takiego nie odnalazłem. W liście było za to dużo na temat trudnej historii oraz, co bardzo istotne, konieczności pamiętania o niej. Zdanie „wybaczyć to nie znaczy zapomnieć” mogłoby być mottem tego listu. Często spotykam się z postawą, która opiera się na całkowitej negacji tego, co rosyjskie. Wynika to z całą pewnością z trudnej, komunistycznej przeszłości, a jeszcze głębiej z czasów zaborów. Nie było w naszej najnowszej historii większych szans, ale i możliwości głębszego poznania się obu narodów. Ja ze swoich doświadczeń wiem, że większość Rosjan, których poznałem, to bardzo otwarci, towarzyscy i gościnni ludzie, których rodziny były skrzywdzone przez opresyjny system komunistyczny tak samo mocno, jak i Polacy. Należy przestać utożsamiać Związek Radziecki z Rosjanami, którzy tak jak Polacy, Gruzini, Ukraińcy, Litwini, Łotysze, Estończycy, Czesi, Węgrzy, Słowacy, Bułgarzy, Rumuni i wiele innych narodów byli ofiarami tego systemu. Nigdy nie jest tak, że cały naród jest winny zbrodni, tak samo jak nigdy cały naród nie jest święty, a o tym niektórzy zapominają.
Bardzo ważne jest to, że zarówno Kościół katolicki, jak i Cerkiew prawosławna w dokumencie tym wskazały na wspólne poglądy dotyczące zagrożeń współczesnego świata, ukazując jednocześnie, że jedyną drogą do przezwyciężenia tych trudności jest naśladowanie Chrystusa i codzienna modlitwa oraz święte życie.
Nasz region stanął teraz przed ogromną szansą otwarcia się na Rosjan i nawiązania z nimi normalnych sąsiedzkich, a może i przyjacielskich stosunków. Należy tylko żałować, że nie wszystkie powiaty naszego województwa zostały objęte ruchem bezwizowym, ale i tak wiele osób ma szansę wyjechać do Obwodu Kaliningradzkiego, zwiedzić Królewiec, odpocząć na bałtyckich plażach po stronie rosyjskiej i nawiązać przyjaźnie, które są dużo ważniejsze niż napuszone deklaracje polityczne o podpisywaniu odezwy na klęczkach. Pojednanie to nie polityka. To wspólne rozmowy, kolacje i odwiedziny. To my, mieszkańcy Mazur, Warmii i Pomorza, możemy być ambasadorami pojednania i posłami chrześcijańskiego przebaczenia. Na tym polu można zdziałać dużo więcej dla zasypywania dzielących nas dołów niż na wielkich i pustych słowach pisanych przez specjalistów od PR i głoszonych z mównic.