Jeszcze brzmiały jego słowa wypowiedziane podczas ostatniej wieczerzy: "Panie, z Tobą gotów jestem iść nawet do więzienia i na śmierć", a on już mówił o Jezusie: "Nie znam Go".
„Dodaj odwagi tym, którzy wiedzą, gdzie szukać prawdy, ale boją się, że Twoje wymagania są zbyt trudne, i porusz ducha tych, którzy chcieliby pójść za Tobą, lecz nie umiejąc przezwyciężyć niepewności i strachu, idą za innymi głosami i wchodzą na drogi prowadzące donikąd” – w niedzielę, na prośbę abp. Wojciecha Ziemby, modliliśmy się tymi słowami za powołanych.
Myślę, że wiele osób, kiedy dawno przekroczyło próg dojrzałości, odkrywa swoje prawdziwe powołanie lub utwierdza się w wybranej drodze. Jeśli nie, to czuje się jakiś wewnętrzny dyskomfort, coś uwiera, ciągle nie pasuje, i wtedy się myśli: „nie jestem na swoim miejscu”. Młodym zawsze było trudno dokonać właściwego wyboru, bo nie tak łatwo jest, kiedy ma się dziewiętnaście lat, decydować o swoim życiu. A jednak trzeba.
Odpowiadając na prośbę abp. Ziemby, tak naprawdę otoczyliśmy młodych ochronną warstwą modlitwy wstawienniczej, tą niewidzialną zasłoną, bez której „inne głosy” bez problemów mogą zabrzmieć w duszy młodego człowieka, każąc wątpić w powołanie, a nade wszystko w samego siebie: "przecież jestem słaby, Boże, jestem ułomny, spójrz na moją grzeszną duszę, słabości, nie, nie dam rady".
Musimy pamiętać, że Bóg zna nas od momentu stworzenia i wie, kiedy będziemy szczęśliwi, które zadania winniśmy podjąć, czym się zająć, by się wypełnić niczym dzień, który wypełnia się między wschodem a zachodem słońca. I kiedy spojrzymy na życie wielkich powołanych, choćby św. Piotra oderwanego od brzegu jeziora, uświadomimy sobie, jak kręta była jego droga, tego który widział cuda czynione przez Jezusa, słyszał Jego naukę, a jednak zwątpił. Jeszcze brzmiały jego słowa wypowiedziane podczas ostatniej wieczerzy: „Panie, z Tobą gotów jestem iść nawet do więzienia i na śmierć”, a on już mówił o Jezusie: „Nie znam Go”. Mimo to właśnie św. Piotr stał się skałą, opoką, na której Jezus zbudował swój Kościół.
Kiedy zastanawiasz się nad powołaniem i rozpatrujesz je miarą swoich sił, to wiedz, że źle robisz, bo siłą każdego człowieka powołanego do kapłaństwa, służby zdrowia, dziennikarstwa, sprzątania, liczenia słupków matematycznych, nauczania, jeżdżenia samochodem, każdego powołanego, jest moc Jezusa, który daje łaski, uzdrawia, zapewnia, kocha i jest z nami, po nasz kres. Nie mierz powołania swoją miarą. Po prostu je przyjmij i idź. Modliliśmy się za Ciebie.