... w tym momencie pojawił się pomysł, który nie był jej. Wola Boga wywróciła cały ten porządek.
W pielgrzymce maturzystów archidiecezji warmińskiej do sanktuarium Maryjnego w Gietrzwałdzie wzięło udział ponad 400 uczniów. Przed południem plac przed bazyliką w sanktuarium Maryjnym w Gietrzwałdzie wypełnił się młodymi, którzy przyjechali autokarami, wraz z katechetami i księżmi, z pobliskiego Olsztyna i odległej Ornety, Ostródy i Nidzicy, Szczytna, Rozóg i Bartoszyc. Przed Mszą św. przyszła również pielgrzymka piesza uczniów z I LO w Olsztynie. - To już kolejny rok idziemy w intencji matury, ale głównie prosząc o wzmocnienie wiary. Wstawiennictwo Matki Bożej jest niezbędne - mówi nauczycielka religii Kamila Matjasik. - Było trochę ciężko. Ale daliśmy radę. Myślę, że ta forma pielgrzymki maturzystów, kiedy idzie się pieszo, modli, czasem jest się po prostu w milczeniu, doda mi sił - mówi Iga.
Maturzyści przed Eucharystią odmówili Różaniec, powierzając swoją przyszłość pod wstawiennictwo Maryi Matki Gietrzwałdzkiej. Mszy św., która była najważniejszym momentem spotkania, przewodniczył abp Józef Górzyński. Witając młodych, przypomniał słowa Jana Pawła II, który twierdził, że przyzwyczailiśmy się, że wszystkie ważne sprawy przeżywamy w łączności z naszą Matką, Królową Polski. - Tutaj, na Warmii, sanktuarium w Gietrzwałdzie jest punktem odniesienia wiary ludu tej ziemi. Wpisujecie się w tę tradycję, kiedy przybyliście przeżywać tę ważną chwilę. Przed jej wizerunkiem złóżcie życie, które jest przed wami, by Ona stała się wzorem życia w wierności Chrystusowi - mówił.
W wygłoszonej homilii abp Górzyński przestrzegał przed pożądaniami świata, które skłaniają człowieka do gromadzenia bogactw. Podkreślał, że życie nie kończy się na ziemi, a jego pełnia wypływa z jedności z Chrystusem, który jest źródłem prawdy, a więc i fundamentalnych wartości świadczących o człowieczeństwie.
Wskazywał również na Maryję, jako przykład oddania się woli Bożej. - Ona na progu swojego dojrzałego życia, kiedy miała pomysł na życie, wchodzi w dorosłość, poznaje mężczyznę, wchodzi z nim w relację miłości, która najsilniej człowieka dotyka. W tym momencie pojawia się pomysł nie jej. Wola Boga wywraca cały ten porządek. Bóg nie pomógł jej nadając logikę temu wydarzeniu. To wydarzenie nie miało żadnego podparcia w logice zdarzeń. Propozycja niespotykana, że stanie się matką Syna Bożego. Rozum tego nie ogarnia. A ona jednak odpowiada: „Niech mi się stanie według słowa twego”. Dlaczego? Jest tylko jedna racja. Dlatego, że tak powiedział Bóg. To znaczy uwierzyć Bogu - mówił arcybiskup. Porównywał to wydarzenie z życiem człowieka, że stajemy często przed wyborem między porządkiem tego świata a wolą Bożą. Wybierając Jego wolę, wybieramy radość.
- W życiu można przeżywać różne radości. Można, przy środkach, które proponuje świat, dzień w dzień świetnie się bawić. Wesołkowatością na różne sposoby wypełnić sobie cały dzień. Jednak to nie jest radość życia. Radość życia mają ci, którzy spełnili swoje życie do końca, pokonując trudy, patrząc i widząc, że to miało sens. A sens nie pochodzi z nas. Sens to Boży porządek - mówił abp Górzyński.
W sanktuarium w Gietrzwałdzie maturzyści spotkali się również z alumnami WSD „Hosianum” oraz z siostrami katarzynkami. Mówili oni o powołaniu, poszukiwaniu drogi swojego życia i dylematach, które dotykają każdego człowieka.
- Myślę, że każdy z nich przeżywa to głęboko. Matura, nawet tych najzdolniejszych, napawa lękiem. To są chwile, które każą myśleć głębiej o sprawach życia. A my powinnyśmy wpisać się w ich doświadczenie. Tego typu spotkania, na wspólnej modlitwie, kiedy można przywołać wartości fundamentalne dla człowieka, który przeżywa egzamin dojrzałości jako przekroczenie progu życia dojrzałego, są istotne. Wielu z nich przeżywa to autentycznie. Widzę to. Lubię takie spotkania z młodymi, przy takich okazjach, bo wiem, że uczestniczę w czymś, co jest głęboko przeżywane - mówi abp Górzyński.
- To nie tak, że sama wiara coś uczyni. Trzeba się uczyć i swój wysiłek powierzać, żeby był owocny. Bóg wspiera pracowitych - mówi Daniel. - Też tak uważam. Choć człowiekowi zawsze raźniej, kiedy coś Bogu odda, że ma wówczas wsparcie, większą pewność. Choć wydaje się, że trzeba chyba z rodziny taką postawę wynieść, żeby choć trochę w niej wiary było - dodaje Sebastian.