A wokół setki ludzi, jeden przy drugim, wzniesione ręce, jakby chciały dotknąć Boga.
Piątkowy ciepły wieczór. Parkingi przy kościele Chrystusa Odkupiciela Człowieka w Olsztynie pełne są samochodów. Nawet na okolicznych chodnikach parkują kolejne osoby, które przyjechały na Wieczór Chwały. Rejestracje są różne. Szczycieńskie, nidzickie, mrągowskie, a nawet braniewskie.
W tym czasie członkowie Szkoły Nowej Ewangelizacji „Emaus” przygotowują się do uwielbienia Boga. Modlą się o dary Ducha Świętego, aby Bóg prowadził ten wieczór, ćwiczą śpiew. Inni rozstawiają mikrofony. Sprawdzają, czy wszystko działa.
O 18.30 rozpoczyna się Eucharystia. Kościół wypełniony jest ludźmi. W każdym konfesjonale spowiada ksiądz. Wielu skruszonych w te wieczory przychodzi do Chrystusa, klęka, szeptem wyznaje winy, by wracać do domu radosnym, bez balastu popełnionych grzechów. - Dzisiejszy Wieczór Chwały poświęcony jest miłosierdziu Bożemu w sakramencie pokuty. Pochylamy się nad tajemnicą miłosierdzia Bożego w naszym życiu - mówi ks. Karol Krukowski.
W homilii nawiązuje do przypowieści o synu marnotrawnym. Poprzez grzech oddalamy się od Boga. Nieraz jest tak, że przed sakramentem pojednania powstrzymuje nas lęk. - A ta przypowieść ma nam dodać odwagi. Warto przed rachunkiem sumienia czytać tę przypowieść - mówi ks. Karol. Świadomość tego, że Bóg na mnie czeka, nie patrzy na to, że odszedłem ze swoim majątkiem, czyli łaską, i roztrwoniłem go; mówi do mnie w momencie rozgrzeszenia: „Dobrze, że przyszedłeś. Na ciebie czekałem”. - To najpiękniejsze słowa, które Jezus do mnie kieruje. A później moment Komunii Świętej, moment zastawienia stołu i radosnego ucztowania, bo syn marnotrawny powrócił - mówi.
Po Eucharystii rozpoczęło się nabożeństwo powrotu do Chrystusa. Kapłani, klerycy i członkowie SNE stanęli w małych grupach. Rozpoczęła się modlitwa wstawiennicza o doświadczenie Bożej miłości. Kościół pełen śpiewu, szeptów modlitw, wzniesionych rąk, radości i łez. Ludzie podchodzą do grup, proszą o modlitwę. Na ich ramionach, głowach, na sercach i rękach spoczywają dłonie modlących się za nich. Niektórzy klęczą, inni skłaniają głowy. Po wstawiennictwie gest przytulenia, podziękowania, jedności w Chrystusie.
Kolejna osoba, łzy błyszczą na policzkach, spływają wręcz strumieniem, spadają na posadzkę, łzy oczyszczenia, doświadczenia Boga, Jego miłości, dotknięcie. A wokół setki ludzi, jeden przy drugim, wzniesione ręce, jakby chciały dotknąć Boga, i śpiew wypełniający najdalszy zakamarek kościoła, „pozwól kochać się, miłość pragnie ciebie, nic, nie musisz mówić nic, odpocznij we Mnie, czuj się bezpiecznie”. Kolejna osoba podchodzi, prosi o modlitwę, wymawia lub nie wymawia intencji, „pozwól kochać się, miłość pragnie ciebie”.
Już ponad godzinę trwa modlitwa wstawiennicza. Kolejna osoba spoczywa w Duchu Świętym. Jej twarz jest spokojna, po chwili wstaje, jakby nic się nie stało, uśmiecha się, przytula do kapłanów.
Później wystawienie Najświętszego Sakramentu, w modlitwie śpiewem wręcz fizycznie można odczuć radość płynącą z setek serc, radość lekkości, dziecięcego radowania, wolności w Bogu. Wieczór uwielbienia Boga.
- Zapytaj siebie, dlaczego ciebie nie było na wieczorze chwały? Dlaczego nie przyszedłeś poczuć dotknięcie Boga? Następny wieczór w czwarty piątek maja. Przyjdź odpocząć w Bogu - mówi Krzysztof.
- Pragnę podzielić się swoim świadectwem - mówi Barbara. - Doświadczyłam tego... Wiele razy chodziłam na wieczory chwały. Doświadczyłam obecności Boga. Ale tego, co się ostatnio wydarzyło, nie mogę pozostawić tylko sobie - mówi. I opowiada o wypadku, jak się przewróciła, zbiła bark i rękę. Przez pięć miesięcy miała ogromne trudności z poruszaniem ręką, a każdy ruch powodował ból. Po wykonaniu USG i badań diagnostycznych, okazało się, że ma naderwane ścięgna i mięśnie oraz uszkodzone przyczepy. Lekarz oznajmił jej, że niezbędna jest operacja.
- Mieszkam sama, a po operacji przez długi czas nie mogłabym nic robić. Zasmuciłam się, ale przyjęłam bez buntów tę informację i przyszłam na lutowy Wieczór Chwały, aby przedstawić Chrystusowi wszystkie słabości i dziękować Mu za cierpienie. Podczas dziękowania i ofiarowywania wszystkiego Bogu poczułam silne mrowienie. Od tego wieczoru ręka mnie nie boli. Mogę spać. Zostałam skierowana na dalsze badania. Wyniki okazały się dobre - mówi.