To było spotkaniem z Kościołem, który przygarnia, a nie odrzuca.
Zakończyły się trzydniowe rekolekcje dla osób będących w związkach niesakramentalnych, które odbyły się w parafii pw. Chrystusa Odkupiciela Człowieka w Olsztynie. Prowadził je o. Jacek Szymczak OP z Warszawy. - Pragnienie organizacji takich rekolekcji zrodziło się z doświadczeń wizyt duszpasterskich. Osoby żyjące w związkach niesakramentalnych najczęściej nie przyjmują w domu kapłana. Boją się osądów, że on wytknie im grzech, sponiewiera, nakrzyczy, będzie wzbudzał poczucie winy i podsycał lęk, że "zbawienia to ty, człowieku, nie zaznasz" - mówi ks. Karol Krukowski, organizator rekolekcji.
Były pary, które mimo tych lęków, zapraszały kapłana. Prosiły o błogosławieństwo. Często podczas rozmów mówiły o swojej tęsknocie za sakramentami, że się modlą, kochają, ale tak się ich życie potoczyło… „Czy jest dla mnie miejsce w Kościele?”, pytali. - Z wieloma takimi osobami utrzymuję kontakt. Stąd i te rekolekcje. Uczestniczyły w nich 24 osoby. Myślę, że to dobry zaczyn, by powstała przy parafii wspólnota takich osób - dodaje.
- Mieliśmy szczęście, bo nie spotkaliśmy kapłana, który źle by nas ocenił. Podczas rekolekcji wiele osób wyznawało, że takie sytuacje im się zdarzały, odrzucenia, oskarżenia i niezrozumienie - opowiada Bożena. - A zdecydowaliśmy się na uczestnictwo w rekolekcjach, aby wzmocnić swoją wiarę - dodaje Mirosław. Dziś zauważają, że ich małżeństwa nie opierały się na prawdzie i Bogu. - Na pierwszym miejscu był mąż, nie Bóg. Teraz wiem, jakie to złudne. A wówczas wydawało mi się to takie cudowne - mówi Bożena.
- Kiedy księża chodzili po kolędzie, długo z nimi rozmawialiśmy, pytaliśmy i pytaliśmy. Drążyliśmy, chcieliśmy usłyszeć coś na temat związków niesakramentalnych. My łaknęliśmy. Początkowo czułam się zagubiona, a kapłani otwierali nam oczy. Ks. Janusz zawsze tłumaczył: „Ależ, dziecko, przecież Pan Bóg ciągle cię kocha, On ciebie nie odrzucił”. Teraz o. Jacek powiedział, że najważniejszy jest chrzest i żeby nie odchodzić od Boga - mówi Hanna.
- Potrzebne są takie rekolekcje, są wspaniałe. Każdy trafi do Boga, jeśli jest wytrwały, cierpliwy i się modli - dodaje Krzysztof. Wraz z Hanną również zastanawiali się nad swoją wiarą. - Ile człowiek musi przejść, aby zrozumieć, kto powinien w życiu być na pierwszym miejscu? - pyta.
Z rozmów podczas rekolekcji wynikało, że ich celem jest odpowiedzenie sobie na pytanie: „Kim jest tak naprawdę Pan Bóg?”. Każdy grzech wzbudza w nas poczucie, że teraz Bóg się na mnie obraził, trwogę, że będąc w związku niesakramentalnym skazuję się na wieczne potępienie.
- A przecież wartość i godność życia nie biorą się z tego, co robimy, ale kim jesteśmy. My rozumiemy tak życie, że Bóg patrzy na nas przez pryzmat naszego zachowania. A my przecież na Eucharystii modlimy się: „Nie zważaj na nasze grzechy, a na naszą wiarę”. Mój grzech jest bardziej moim problemem niż Boga. Bóg znajdzie drogę do mojego życia, mimo mojego grzechu i poczucia ludzi, że On do mnie przyjść nie powinien. Ewangelia mówi, że przez bliskość z Jezusem przyjdzie oczyszczenie, że On dotyka tego, co nieczyste - wyjaśnia o. Jacek.
Duszpasterstwo osób niesakramentalnych w Polsce nieustannie się rozwija. Powstaje coraz więcej wspólnot. - W Kościele nie jest to niczym nowym. Gdzieś u podstaw leży papieski dokument z 1981 r., adhortacja Familiaris Consortio, która mówi o potrzebie otoczenia osób żyjących w sytuacji innej niż małżeństwo sakramentalne opieką duszpasterską. Oczywiście, nie mam tu na myśli osób, które nie mając przeszkód, zwlekają ze ślubem lub żyją na kocią łapę - mówi o. Jacek.
- Myślę, że fundamentem jest to, czy trwasz blisko Jezusa, czy karmisz się słowem Bożym. Bóg nie wiąże sobie rąk sakramentami, a moc Eucharystii jest tak duża, że jest w stanie oczyszczać i zmieniać moje życie, nie ja, moje gesty i działania, a łaska Boga, której logika nie ma nic wspólnego z logiką człowieka - dodaje.
Więcej na ten temat w "Posłańcu Warmińskim" na 11 listopada (nr 41).