Dziś często dziwimy się, skąd taki rozłam w Polsce. Skąd? Chrystus o tym wie i o tym mówi.
Nazwać rzeczy po imieniu... Niby prosta sprawa. Taboret to taboret. Stół to stół, a jak koń wygląda, każdy widzi. Jednak problem zaczyna się, kiedy nie mówimy o materialnych sprawach, przedmiotach, górach, rzekach czy biegnącej wiewiórce. Dlaczego akurat wiewiórce? Sam nie wiem. Ot, taki przykład, bez kontekstów.
Właśnie... Problem zaczyna się, kiedy zaczynają się konteksty, domysły, niedopowiedzenia, niemożność opisania w zrozumiały sposób stanu, w jakim się znajdujemy.
Co gorsza - dziś to szczególnie odczuwamy - niektórym zależy, aby pod ogólnie znanymi pojęciami nagle dostrzegać inne wartości, inny stan rzeczy, jakby inny świat się nagle za danym słowem krył. Czy przesadzam? Chyba nie, skoro nawet ks. Piotr Pawlukiewicz, głosząc rekolekcje w Szczytnie, właśnie o „nazwaniu rzeczy po imieniu” mówił.
Kobiecość nazywał kobiecością, bez ideologii, jak Bóg w Piśmie Świętym do nas mówił. Męskość męskością, oczywiście bez ideologii, jak Bóg w Piśmie Świętym mówił. Modlitwa ma być modlitwą, oczywiście na obraz modlitwy ukazanej w Piśmie Świętym. A rodzina to rodzina, jak Bóg przykazał i objawił nam w doskonałej formie Świętej Rodziny.
W końcu my, chrześcijanie, mamy jeden przekaz od Boga, owe Pismo Święte, gdzie napisane jest wszystko, od początku do końca, od narodzin po śmierć i zbawienie. W nim są również zapisane wartości, nazwane po imieniu, które powinny być dla nas najważniejsze, być drogowskazem, wskazówką, z kim przestawać a z kim nie. Słowa Boga o uczciwości, miłości, ochronie życia, godności ludzkiej i prawdzie, która wyzwala.
Są, oczywiście, i tacy, którzy uważają, że są przestrzenie, w których na naukę Jezusa nie ma miejsca. Myślę, że tak mówią jedynie ci, którzy tej nauki się boją. Skąd taki wniosek? Do takiej postawy nawiązywał abp Józef Górzyński podczas Mszy św. w Klebarku Wielkim, kiedy mówił o Bożej miłości jako fundamentalnym kryterium człowieczeństwa.
- A świat reaguje na to tak, jak mówił Chrystus, oddzielaniem się, rozdzielaniem się, nie chce takiego obrazu i przykładu. Nikogo tak się nie boi społeczeństwo jak przyzwoitego człowieka. Bo jest jak wyrzut sumienia, który pokazuje, w jaki sposób należy żyć, jak należy postępować. Jest jak wyrzut sumienie dla tych, którzy tak żyć często nie chcą - podkreślał abp Górzyński.
A mówił tak nawiązując do Ewangelii św. Łukasza (12, 49-53): „Jezus powiedział do swoich uczniów: »Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej«”.
Dziś często dziwimy się, skąd taki rozłam w Polsce. Skąd? Chrystus o tym wie i o tym mówi. I my, chrześcijanie, od Niego to wiemy, chociaż to właśnie na nas pokazują palcami, że ów rozłam to nasza wina. Całe szczęście, prawda nas wyzwala, tych, którzy czytają Pismo Święte, którzy nie tyle wierzą w Jezusa co wierzą Jemu.