Dziś trzeba Polakom dobrych wzorów. Nie ma lepszego niż Święta Rodzina.
60 lat przed ekumenicznym Soborem Watykańskim II Bóg zapragnął ekumenicznej wspólnoty zakonnej. Przygotował więc tę, którą wybrał na założycielkę.
- Od dzieciństwa, w trudnych czasach niewoli, doświadczała podziałów narodowych i wyznaniowych. Przeżywany na co dzień dramat podziału pomógł jej głęboko wniknąć na modlitwie w ból Serca Pana Jezusa spowodowany rozłamem w Kościele. Bóg wlał w serce Bolesławy wielkie pragnienie służby dla dzieła jedności. Dla realizacji tego pragnienia posłużył się głosem bł. Honorata Koźmińskiego - opowiada s. Marietta.
22 stycznia 1906 r., w uroczystość Świętej Rodziny, trzy pierwsze siostry złożyły śluby zakonne. Kontynuowały rozpoczętą pracę oświatowo-wychowawczą, patriotyczną i religijną. Ze względu na prześladowanie Kościoła katolickiego działały w całkowitej konspiracji. Jesienią 1907 r. siostry przeniosły się do Petersburga. W stolicy carskiej Rosji zajęły się wychowaniem i nauczaniem dzieci i młodzieży.
Rewolucja październikowa przekreśliła dalsze perspektywy pracy zgromadzenia na terenie Rosji. W 1921 r. siostry wyjechały do Polski. - Droga do odrodzonej ojczyzny prowadziła przez głód, więzienie i niepewność. W 1922 r. siostry osiedliły się w Chełmnie na Pomorzu i tam po raz pierwszy założyły habity zakonne. W Polsce nastąpił szybki rozwój zgromadzenia. Nowe placówki powstawały głównie na Kresach Wschodnich, gdzie katolicy żyli obok prawosławnych. W 1933 r. powstała też placówka w Estonii - opowiada.
Podczas II wojny światowej siostry dzieliły los milionów Polaków - często żyły w rozproszeniu, były wywożone na przymusowe roboty i więzione. Zgromadzenie utraciło 27 placówek spośród 33 istniejących przed wojną. Te doświadczenia nie złamały jednak ducha sióstr. Za wzorem Matki Założycielki mocno wierzyły, że „dzieła Boże klęsk nie znają”.
- Po wojnie siostry osiedlały się na Pomorzu, Warmii i Mazowszu. Z nowym zapałem włączały się bardzo czynnie w odrodzenie duchowe narodu. Po 1947 r. stopniowo, ale konsekwentnie odbierano siostrom sierocińce, przedszkola i szkoły, zwalniano z pracy w szpitalach i szkołach. Zgromadzenie dostosowało formy pracy do potrzeb czasu i możliwości. Większość sióstr z wielkim zaangażowaniem oddawała się posłudze katechetycznej i pomagała kapłanom w pracy duszpasterskiej - wymienia s. Marietta.
Podkreśla, że w każdym czasie Bóg otwierał serca sióstr na wieloraką ludzką biedę. Potrafiły więc wyjść naprzeciw wyzwaniom niesionym przez skutki rewolucji, wojen i systemu komunistycznego. W każdych warunkach czuły się głęboko złączone z Kościołem, narodem i człowiekiem potrzebującym pomocy.
- Wszędzie, gdzie posługujemy - modlitwą, ofiarą i służbą - staramy się budować drogi prowadzące do pojednania - dodaje.