O ważnych sprawach małżeńskich rozczarowaniach po ślubie i rozwiązaniach konfliktów rozmawiamy z ks. dr Cezarym Opalachem, wykładowcą na Wydziale Teologii UWM w Olsztynie i psychoterapeutą.
Jakimi sprawami zajmuje się Ksiądz najczęściej w pracy terapeutycznej?
Najważniejsza jest pomoc innym, i to robię. Jednak najbardziej są mi bliskie sprawy małżeńskie i rozwój osobisty. Zdarzają się także pogadanki w szkołach, spotkania w grupach specjalistycznych i warsztaty. Ostatnio poświęcam dużo czasu na pracę ze Wspólnotą Domowego Kościoła. To dla nich przygotowałem rekolekcje na temat komunikacji małżeńskiej.
Ks. Piotr Sroga: To bardzo ważny temat. Dotyczy losu wielu małżeństw. Trudno jest przecież przetrwać w związku bez prawidłowego komunikowania się.
Ks. Cezary Opalach: Wszystkie badania pokazują, że jakość komunikacji jest miarodajnym probierzem jakości małżeństwa. Jeśli poprawimy komunikację między małżonkami, to automatycznie poprawimy jakość małżeństwa. Niby takie oczywiste, ale…
Mówi się dziś o nietrwałości powstających związków. Co jest najczęstszym powodem rozpadu małżeństw?
Jest to, oczywiście, problem wielowymiarowy. Patrząc tak najbardziej ogólnie, trzeba stwierdzić, że leży formacja czysto ludzka. Nawet nie duchowa. „Kultura natychmiast” powoduje, że wielu ludzi nie poznaje siebie przed ślubem. Wtedy po ślubie przychodzi rozczarowanie. Chodzi także o poznanie samego siebie i rozwój osobisty.
Czyli, żeby być dobrym mężem czy żoną – trzeba być dobrym, dojrzałym człowiekiem?
Albo być na drodze do dojrzałości. Maslow twierdzi, że nigdy nie osiągniemy dojrzałości osobowej. Ale jeśli jesteśmy na drodze ku temu, to idziemy w dobrym kierunku. W ramach formacji ludzkiej problemem jest także nieumiejętność rozwiązywania konfliktów. Słyszy się często: „Albo będzie na moim, albo się rozstajemy”. Wiele razy spotkałem pary, które zwierały ślub warunkowo. Szczególnie dotyczyło to kobiet. Stojąc przed ołtarzem miały świadomość, że gdyby wszedł ten, którego bardziej kochają, ślubu by nie było. Jest to dla mnie niepojęte, ale taka jest rzeczywistość. Spotkałem się z tym kilka razy.
W takim razie są problemy ze szczerą komunikacją.
Po kilku latach spotkań z małżonkami mogę z pewnością stwierdzić, że jeśli w małżeństwie się coś psuje po roku, pięciu lub dwudziestu latach – to znaczy, że psuło się przed ślubem. Często ludzie żyją iluzją, iż druga strona z biegiem czasu się zmieni w jakiejś ważnej sprawie.
Mówi się w ostatnich latach wiele o różnicach płci. Wiele nieporozumień bierze się z niezrozumienie psychiki kobiety i mężczyzny. Czy ludzie, których Ksiądz spotyka są świadomi tego?
Paradoksalnie - nie. Ludzie wnoszą to w małżeństwo jako wiano. On wnosi swoją męskość, ona swoją kobiecość. Ta różność pojawia się w każdej sytuacji. Choćby w kwestii ustalenia priorytetów w małżeństwie. Co kupujemy najpierw: telewizor czy pralkę? Kto gotuje, pierze itd.
Obszerny wywiad z ks. Opalachem można przeczytać w nr. 15 Posłańca Warmińskiego.