To nowa szansa dla pacjentów chorych na Parkinsona - mowa o stymulatorze, który pozwala im wrócić do normalnego życia.
W Polsce bardzo rzadko wszczepia się takie stymulatory. Takie operacje przeprowadzają neurochirurdzy z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Olsztynie.
- Mówimy o głębokiej stymulacji mózgu. Wszczepiamy elektrody do struktur głębokich mózgu po to, żeby wyłączyć nadreaktywne pewne jego struktury. Kiedy nie są one hamowane przez dopaminę (to jest takie neurotransmiter, którego brakuje w chorobie Parkinsona i który musimy suplementować), kiedy jej brakuje, to te struktury zaczynają być nadreaktywne, powodując u pacjentów sztywność, co skutkuje zaburzeniami chodu, drżenie rąk, które jest jednym z wiodących objawów tej choroby. Pacjenci mają problem z inicjowaniem ruchu, czyli rozpoczęciem pierwszego kroku, z przejściem przez próg. Tych objawów jest wiele - wyjaśnia neurochirurg dr Łukasz Grabarczyk.
Stymulacja polegająca na wyłączeniu nadreaktywnej struktury mózgu, co powoduje bardzo dużą poprawę, a nawet wycofanie się ruchowych objawów choroby Parkinsona. - Włączenie stymulatora po kilkunastu sekundach wyłącza objawy - dodaje.
Podkreśla, że po niektórych pacjentach z wszczepionym stymulatorem nawet nie widać, że chorują. Bardzo długo są w wyśmienitej kondycji. - Stymulacja daje efekty długotrwałe. Nie mamy takiego kłopotu, który jest np. przy braniu tabletek, kiedy dopamina wchłania się wolno, później jej poziom spada, znów pojawiają się objawy. Tego efektu przy stymulacji nie ma - wyjaśnia neurochirurg.
Stymulatory są bezobsługowe. Obowiązkowe są jedynie wizyty w szpitalu co trzy miesiące, w celu sprawdzenia i regulacji stymulatora. - Pacjenci świetnie funkcjonują. Młodsi uprawiają sport, starsi nie kryją zadowolenia, że w końcu mogą normalnie żyć. Mogą zredukować liczbę przyjmowanych leków, a nawet w ogóle je odstawić. Mogą cieszyć się życiem - uśmiecha się dr Grabarczyk.
Przed zabiegiem pacjenci muszą przejść szereg badań kwalifikacyjnych. Jednym z kluczowych warunków zakwalifikowania do wszczepienia stymulatorów jest stadium choroby, kiedy organizm pacjentów jeszcze reaguje na leki. - Trudno jest wyciągnąć z łóżka kogoś, kto już w nim długo leży. Nie ma na co czekać. Trzeba operować wcześniej - dodaje.
Chociaż efekty są nadzwyczajne, nadal zbyt mało pacjentów jest kwalifikowanych do zabiegu. Olsztyńscy neurochirurdzy rocznie przeprowadzają dwanaście takich operacji, choć możliwości są większe.
Pacjenci, którym wszczepiono stymulator, podkreślają, że ich życie stało się lepsze. - Choroba Parkinsona zaczęła się u mnie w 2002 roku. Najpierw było trzęsienie się rąk. Dziś, kiedy ręce się nie trzęsą, wszystko jest dobrze. Spodziewałem się normalnej egzystencji, że będę mógł prowadzić normalny tryb życia. Nie zawiodłem się - mówi pan Marek.