Dobro w sercu

Ponad stu uczniów II LO w Olsztynie wzięło udział w spotkaniu z przedstawicielami placówek, które potrzebują pomocy wolontariuszy.

Był to efekt rocznej formacji, którą w szkole prowadzili katecheci. Inspiracją do jej podjęcia był fakt, że połowa uczniów - jak to bywa w wielu szkołach średnich - nie uczęszcza na katechezę.

- U nas 50 proc. uczęszcza na lekcje religii, reszta nie. Zastanawiałem się, co łączy obie grupy. Okazało się, że czynnikiem, który zespala, jest dobro w sercu. Ono nas łączy, angażuje i daje możliwość spojrzenia głębiej w człowieka, zadania sobie pytania, skąd to dobro pochodzi. Jako ksiądz wiem, skąd ono pochodzi, ale młodzi są jakby w przedsionku tej tajemnicy - mówi ks. Dawid Hulecki.

Przez rok kapłan prowadził w szkole formację młodych. Mówił o człowieczeństwie, pomocy drugiemu, co miało ich doprowadzić do podjęcia decyzji o włączeniu się w wolontariat. Pod koniec roku szkolnego licealiści mieli podjąć decyzję, przez wakacje jeszcze przemyśleć ją. Wszystko po to, aby na spotkaniu z przedstawicielami różnych organizacji dojrzale zdecydować, czy są już gotowi na to, by swój czas poświęcać innym.

Minęły wakacje, jeszcze kilka okazji do dyskusji i w końcu najważniejsze spotkanie z tymi, którzy pomocy wolontariuszy potrzebują. A młodzi? Przyszli, i to bardzo licznie. Obecnych było ponad stu licealistów. Poznali miejsca, gdzie mogą realizować się w czynieniu dobra. Dom dziecka, Szpital Dziecięcy, Dom Samotnej Matki Caritas, czy Hospicjum im. św. Jana Pawła II.

O pomocy chorym dzieciom mówił kapelan Szpitala Dziecięcego w Olsztynie ks. Michał Tunkiewicz. - Młodzież jest potrzebna, by wspomagać nas duszpasterstwie szpitalnym. Trzeba pomóc w organizacji Mszy św., uroczystości Pierwszej Komunii, bierzmowania, czy spotkań okazjonalnych, chociażby rocznicy wizyty Jana Pawła II w naszej placówce. Wielkim bogactwem takiego wolontariatu jest spojrzenie na świat z innej perspektywy, jaką jest cierpienie człowieka. To ubogaca, pozwala na prawidłowe kształtowanie hierarchii wartości - podkreśla ks. Tunkiewicz.

Wśród uczniów jest Aleksandra. Już wcześniej zdecydowała, że chciałaby pomagać chorym dzieciom. - Myślę, że to dobre doświadczenie, nie ciekawe, a dobre. Oczywiście, mam obawy. Szpital jest innym światem, rzeczywistością, o której często nie chcemy myśleć. Wchodząc tam, stajemy przy ludziach, dla których wartości nasze codzienne, że coś mam, coś kupiłam, nie istnieją. A tu trzeba pochylić się nad dzieckiem, uśmiechać się i tym uśmiechem zarażać. Trzeba organizować wydarzenia, odrywać od trudnych przeżyć. Myślę, że to jest największe wyzwanie - mówi Aleksandra.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI: