Olsztyńskie rowery miejskie zostały oddane do użytku pod koniec lipca, a z początkiem grudnia ich dostępność została zawieszona.
Nadszedł dobry czas, aby podsumować tegoroczne funkcjonowanie systemu. - W grudniu rowery i stojaki zostały zebrane. Na dzień zakończenia było 16 baz rowerowych i 110 rowerów - wylicza Paweł Palczewski z Zarządu Dróg, Zieleni i Transportu w Olsztynie.
Okazało się, że cieszyły się one ogromnym zainteresowaniem. Łącznie olsztyńskie rowery miejskie przejechały ponad 200 tys. kilometrów, a przejazdów było ponad 63 tysiące. System zarejestrował ponad 10 tys. użytkowników, którzy, jak można domniemywać, po powrocie roweru miejskiego wiosną na ulice Olsztyna będą chcieli dalej z niego korzystać.
- Statystyki są bardzo optymistyczne, stąd nasze pomysły na kolejne lata, co zrobić, aby jeszcze uatrakcyjnić i rozszerzyć ofertę - dodaje P. Palczewski. Planowane są zakupy kolejnych rowerów, by ich liczba sięgnęła 200 sztuk. Będzie również więcej baz rowerowych, zwłaszcza na obrzeżach miasta. - Chcemy, by nowe rowery miały większe bagażniki i możliwość dopożyczenia fotelika dla dziecka - wymienia.
Zadowolenia z dużego zainteresowania miejskimi rowerami nie ukrywa prezydent Piotr Grzymowicz. - Myślę, że dla wielu mieszkańców stał się on wręcz transportem podstawowym. I bardzo dobrze, bo o to nam chodziło. Po to rozbudowujemy sieć ścieżek i tras rowerowych, żeby ci, którzy zdecydowali się na dojazdy rowerem, mogli to robić bezpiecznie i wygodnie. Poza tym rower znakomicie wpisuje się w pejzaż i klimat miasta, a jazda nim podkreśla ekologiczny charakter Olsztyna - mówi prezydent.
Sezon na rower miejski się skończył, ale już wiosną jednoślady powrócą na ulice. - Przypomnę, że pierwszy rok miał charakter pilotażowy i przyniósł wiele odpowiedzi dotyczących przyszłości olsztyńskich rowerów miejskich. Z całą pewnością sprawdził się wybór roweru 4. generacji, czyli wyposażonego w samodzielny GPS, pozwalający na jego całkowite monitorowanie, a więc i pozostawienie w dowolnym miejscu. To bardzo duża przewaga nad dotychczasowymi rozwiązaniami, zwalniająca użytkownika z obowiązku dostarczenia roweru do stacji. Z rozmów z rowerzystami wiem, że bardzo docenili to rozwiązanie, podobnie jak i system przerzutek, ułatwiający poruszanie się po pagórkowatym terenie Olsztyna. Olsztyński bicykl okazał się przy tym trwały, chociaż zatrważa skala wandalizmu, a już wrzucenie roweru miejskiego do Łyny woła o pomstę do nieba. Widać, że pojęcie „dobra wspólnego” w przypadku „naszego” roweru jeszcze nie wszyscy przyswoili - mówi Piotr Grzymowicz. - Rowery odjechały, ale dobrze zapisały się w naszej pamięci, więc nie mam wątpliwości, że kiedy powrócą, powitamy je z radością - uśmiecha się prezydent.