- Maryja była i jest przewodniczką. Zawsze zwracam się do Niej - mówi pani Weronika.
W Stoczku Klasztornym, w sanktuarium Matki Bożej Pokoju odbyło się spotkanie członków Żywego Różańca archidiecezji warmińskiej. - To kolejne nasze spotkanie w tym sanktuarium, szczególnym miejscu, gdzie więziony był sługa Boży kard. Stefan Wyszyński. Dziś przyświeca nam wezwanie Maryi jako Królowej Wszystkich Świętych. W tych czasach, kiedy jest tak wiele antyprzykładów, prosimy Ją o świętość dla nas, dla ojczyzny. Maryję przyzywali wszyscy święci, którzy dziś są dla nas przykładem i potężną pomocą na trudne dni - mówi ks. Leszek Wojcinowicz, moderator Żywego Różańca archidiecezji warmińskiej.
Właśnie Różaniec jest drogą z Maryją, która prowadzi do swojego Syna. - Nasze wspólnoty są chyba w każdej parafii w archidiecezji. W niektórych jest bardzo wiele wspólnot Żywego Różańca. To jest potężna pomoc dla Kościoła, dla parafii. Często słowem człowiek nic nie może zrobić, a modlitwa wszystko może ruszyć, pomóc. To jest skarb dla Kościoła - podkreśla duszpasterz.
- Różaniec zawsze jest przy mnie. Wiele łask otrzymaliśmy jako rodzina właśnie za sprawą codziennej modlitwy. Są nawrócenia... Myślę, że to wielka siła. Tego się nie da określić. Wcześniej człowiek nie miał na to czasu, tak sobie to tłumaczył, bo praca, praca i praca... Dziś patrzę na mężczyzn, zabiegani, też im się wydaje, że nie mają czasu, a mają w zasięgu ręki coś tak cudownego jak różaniec. Ale myślę, że przyjdzie i na nich czas. Ważne jest, żeby ojciec był świadkiem wiary w rodzinie, żeby dzieci widziały, jak ojciec się modli - mówi pan Stanisław z Lidzbarka Warmińskiego.
Pani Weronika jest liderką Żywego Różańca w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Górowie Iławeckim, gdzie istnieje trzynaście róż. - Od babci się uczyłam Różańca. Nad łóżkiem wisiał obraz Najświętszego Serca Maryi. A życie ciężkie było. Zmarł mąż, wcześniej syn... Cały czas pod górkę, ale z Maryją jest łatwiej. Nie wyruszam z domu bez różańca - wyznaje i podkreśla, że młode kobiety powinny zmienić swoje przyzwyczajenia, znaleźć czas na codzienną modlitwę. - Chociaż tę dziesiątkę Różańca. To jest potęga i siła - dodaje.
- Moja mama dużo się modliła, wzoruję się na niej - mówi pani Barbara z parafii Marii Magdaleny w Pieszkowie. - W róży różańcowej jestem od wielu lat. Mój mąż ze względów finansowych pracował zagranicą. Modliłam się, kiedy wyjeżdżał. Modliłam, kiedy wracał. Tak przez osiemnaście lat. Wychowałam czwórkę dzieci. Ze względu na potrzebę serca i duszy wiele się modliłam - wspomina wzruszonym głosem. - Polecam każdemu modlitwę, bo to wyciszenie, uspokojenie serca, błogość. Kiedy masz problemy, westchnij do Pana Boga. Lubię modlić się, kiedy dokądś idę. Ja tym żyję. Przez Matkę Bożą do Jezusa Chrystusa niech każdy dąży - mówi pani Barbara.