Wspomnienie o o. Włodzimierzu Zatorskim OSB.
Ojciec związany był z diecezją warmińska od 1998 r.
- Przyjechał z książkami do naszej księgarni Ambasador w Olsztynie. Później umówiliśmy się, że jak przyjedzie następnym razem, to już z noclegiem. Postawił jednak warunek: na spotkaniu chce spotkać się z ludźmi i tak wszystko się zaczęło - wspomina Barbara Marszałek.
Regularne spotkania z o. Włodzimierzem rozpoczęły się 9 maja 2000 roku.
- Spotykaliśmy się u naszej chorej znajomej Marty. Organizowaliśmy spotkania z o. Włodzimierzem i przychodziło coraz więcej osób. Szukaliśmy coraz większej sali na spotkania z ojcem. Zrodził się w końcu cykl spotkań zatytułowanych „Mnichu, powiedz jak żyć?”. Zamówiłam kiedyś aule na UWM i bałam się, że będzie za dużo miejsca. Ojciec uspokajał mnie, że jak przyjdzie 10 osób to też będzie dobrze. Przyszło wtedy ponad 300 osób. To zawsze Duch Święty nas prowadził. Ile było miejsc na sali, to tyle przychodziło osób - opowiada.
Maria pierwszy raz spotkała ojca na rekolekcjach w Tyńcu w 2007 r.
- Dokładnie pamiętam, że był to 23-25 września. To był przewrót kopernikański w moim patrzeniu na życie i Kościół. Pan Bóg rzucił tam wędkę i mnie złapał. Zaczęłam jeździć na rekolekcje, które prowadził i czytałam jego książki - wspomina Maria Rochowicz, autorka książki - wywiadu „Po obu stronach rzeki”, przeprowadzonego z o. Włodzimierzem.
Alicja poznała ojca w 2012 r.
- Urzekła mnie w nim autentyczność i prawdziwość. Słowa zgadzały się z jego zachowaniem i czynami. Był spójny w tym co mówił i czynił. Gdy go spotkałam byłam na początku drogi, rozumienia o co chodzi w duchowości. Moja religijność była powierzchowna. Dzięki ojca rekolekcjom, homiliom i postawie mogłam odkryć piękno życia duchowego. Cały czas odnosił się od Ewangelii. Tam było dla niego najważniejsze źródło i do niego prowadził innych - opowiada Alicja Kulik.
Ojciec był opiekunem duchowym wspólnoty Benedictus oraz inicjatorem powołania Fundacji Opcja Benedykta, która w diecezji propaguje wprowadzanie w życie codzienne Reguły św. Benedykta.
- Zawdzięczam mu silny kręgosłup mojej wiary. Często powtarzał byśmy oczyszczali się z oczekiwań i wyobrażeń, bo one są przeszkodą w życiu duchowym i często powtarzał: Pan Bóg zawsze przychodzi inaczej niż my sobie to wyobrażamy. Miał bardzo wrażliwe serce i umiał zatrzymać się nad ludzką biedą - mówi Barbara.
- Nie okazywał tego na zewnątrz i można było mieć wrażenie, że był osobą szorstką. Potrafił słuchać ludzi i miał spojrzenie pełne miłość. Potrafił czytać z człowieka. Miał dużą znajomość siebie samego, a dzięki temu był dobrym kierownikiem duchowym dla innych. Gdy wiedział, że może komuś pomóc to nie odmawiał nikomu - dodaje Alicja.
Na początku grudnia ubiegłego roku o. Zatorski trafił do szpitala z obustronnym zapaleniem płuc wywołanym wirusem SARS-CoV-2. Zmarł 28 grudnia.
- Czuję jego obecność, bardzo spokojną. Czuję że pękła pewna bariera i jest teraz jeszcze bliżej - dodaje Barbara.
Więcej o o. Włodzimierzu w „Posłańcu Warmińskim” nr 3/2021.