Przedstawiamy życiowe historie osób konsekrowanych z archidiecezji warmińskiej.
W 1997 r. Papież Jan Paweł II postanowił, że w święto Ofiarowania Pańskiego będziemy jednocześnie obchodzić Światowy Dzień Życia Konsekrowanego. Jest to okazja, by głębiej zastanowić się nad życiem tych, którzy w całości ofiarowali swoje życie Panu Bogu.
- To dla nas bardzo ważny i potrzebny dzień. W ciągu całego roku, w gąszczu różnych zajęć czy posług, taki dzień jest potrzebny, by odnowić śluby, które składaliśmy. To konieczne, by uświadomić sobie ważność tych ślubów, by okazać Bogu wdzięczność za dar powołania kapłańskiego, zakonnego, za to, że nas powołał do tej posługi, po prostu za to, że nas wybrał. Nie wszyscy są powołani do tego samego, każdy ma swoje powołanie i każde jest wyjątkowe, ponieważ pochodzi od Boga. Za to chcemy My dziękować - podkreśla o. Dawid Szulca OFM. Dodaje, że życie zakonne charakteryzuje się tym, że jest wspólnotowe. - Św. Franciszek zawsze podkreślał, że Pan Bóg dał mu braci. Tak jest również z nami, żyjemy we wspólnocie, nie wybieramy sobie z kim: czasem to trudne, czasem to dla nas krzyż, ale też przede wszystkim wielkie wsparcie. W dzisiejszym świecie, w którym łatwo się zagubić, właśnie taki sposób życia może przyciągać do klasztoru. Tutaj można odnaleźć spokój i ludzi, którzy myślą podobnie, chcą żyć w taki, a nie inny sposób, którzy chcą się poświecić dla Boga - mówi o. Dawid.
W archidiecezji warmińskiej jest 11 dziewic konsekrowanych, a jedną z nich jest Julita Depczyńska OV. - W tym roku mija 33. rok życia, 15. powołania i 5. konsekracji. Przez ten czas dochodzę coraz bardziej do pełnej świadomości, że to właśnie jest moja droga do zbawienia. Cały czas było we mnie przekonanie, że wszystkie moje wysiłki muszę kierować do Niego, a od momentu kiedy oddałam Mu się całkowicie i na wieki wzrasta we mnie przekonanie, że sprawdza się to, co mi obiecał Chrystus, że się o mnie zatroszczy i wybrana przez Niego droga jest dla mnie tą najlepszą. Właśnie na tej drodze dojrzewam do pełni szczęścia, realizuję się, jestem bardzo szczęśliwa - mówi Julita.
- Cały czas dojrzewam w moim powołaniu, mam świadomość, że składam Bogu ofiarę, a to jeszcze bardziej utwierdza mnie w wyborze mojej drogi życiowej. Nie poszłam tą drogą dlatego, że znowu w życiu mi nie wyszło, ale naprawdę uwierzyłam Bogu i wiem, że On chce mi pokazać coś więcej niż jestem w stanie po ludzku przyjąć i zrozumieć - tłumaczy. - Jestem bardzo szczęśliwa, czuję się prowadzona przez Pana Boga, ale też ciągle muszę Go na nowo wybierać. To tak, jak w małżeństwie czy każdym innym powołaniu - cały czas na nowo trzeba odnawiać w sobie miłość - podkreśla Julita.
- Powołanie do pójścia za Jezusem drogą życia zakonnego to najwspanialsza rzecz, jaka mogła mi się w życiu przydarzyć, największa przygoda mego życia. To niczym niezasłużony dar łaski Bożej, ale i zadanie, którego wypełnienie staje się absolutną życiową pasją - mówi s. Maria Emila Kąkol PDDM. Po rozeznaniu powołania wstąpiła w 2004 r. do Sióstr Uczennic Boskiego Mistrza. - Jestem bardzo szczęśliwa i głęboko przekonana, że właśnie ta konkretna duchowość i misja została mi wskazana i dana przez Pana jako owa moja droga do świętości. Wsparta łaską Bożą każdego dnia z radością podejmuję na nowo tę drogę i staram się uczyć się Chrystusa, otwierać się na Jego Ducha, tak, by mógł mnie On stopniowo przemieniać w siebie - aż do "prawdziwie żyje we mnie Chrystus!" - mówi s. Emilia.
Śluby wieczyste złożyła w 2016 r. - Na rok przed ślubami wiele się nacierpiałam i miałam wiele pytań o sens tego wszystkiego… ale śluby wieczyste to było ponowne "tak" wobec planu Bożego wobec mnie. Okupione cierpieniem, trudami, ale też bardziej świadome, głębsze, dokonane w wolności. To było takie definitywne przypieczętowanie, że taka właśnie jest wola Boża dla mnie, to jest to droga, na którą Bóg mnie wezwał, a ostateczność tej decyzji nadaje mi jakby nową wewnętrzną pewność tego kim jestem, dlaczego, dla kogo, po co... takie ostateczne potwierdzenie życiowego wyboru pomaga jeszcze bardziej, jeszcze pełniej i z większym przekonaniem stawać się tym, kim się jest. Bóg ciągle nam towarzyszy swoją obecnością i łaską i to jest piękne - podsumowuje s. Emilia.