Dziś z parafii św. Wojciecha Biskupa i Męczennika w Nidzicy wyruszyła I Nidzicka Pielgrzymka Piesza do Gietrzwałdu
Poranna Msza św. i w drogę do Maryi, do Gietrzwałdu. Kilometrów sporo, jednak każdy przebyty, to błogosławieństwo. - I deszcz, który trzykrotnie podczas pierwszego etapu trochę nas zmoczył, to również oznaka Bożego błogosławieństwa i naszego oczyszczenia. Wszak jesteśmy „Posłani, aby nieść pokój”, dlatego potrzebujemy oczyszczenia, które uzdalnia nas do przyjęcia łaski pokoju, abyśmy mogli nieść go innym, do naszych rodzin, przyjaciół, do miejsc naszej pracy, a nawet do sklepu, kiedy robimy zakupy - uśmiecha się ks. Michał Piotrowski, wikariusz parafii św. Wojciecha Biskupa i Męczennika w Nidzicy.
Okazało się, że I Nidzicka Pielgrzymka Piesza do Gietrzwałdu cieszy się dużym zainteresowaniem. Ponad stu pątników wyruszyło na rekolekcje w drodze. Wśród nich rodzina Słomkowskich. - Kiedy tylko dotarła do mnie wiadomość, że organizowana jest taka pielgrzymka, z euforią oświadczyłam w domu: „Nie ma innej opcji, idziemy!”. Dopiero później naszła mnie refleksja, czy damy radę. Okazało się, że jak się bardzo chce, to się uda - śmieje się pani Ania. - Modlimy się za naszą rodzinę, za bliskich, o zdrowie, o potrzebne łaski - dodaje.
- Kiedy mama oznajmiła, że idziemy, nie miałem wątpliwości, że to bardzo dobry pomysł - wyznaje Janek. - My młodzi szukamy Pana Boga, jednak nie zawsze nasze środowisko pozwala nam Go odnaleźć. Pielgrzymka to sposób na to, by młodzi mogli znaleźć Pana Boga. Myślę, że to nasze wspólne świadectwo, wspólne podejmowanie trudu, kiedy wspieramy się wzajemnie, poświęcamy, by dojść do celu, wzbogaca nas - uważa.
- Najpierw trzeba zbudować siebie, by móc pomagać innym. Dlatego idę - wyznaje Jakub Siemek. - Pielgrzymka uczy pokory i bycia silnym na co dzień. Każdy kilometr jest ważny, ciężar plecaka jest ważny, może zdecydować o tym, czy dojdziesz do celu. Tak w drodze poznajesz siebie i swoje możliwości - uważa.
- Idziemy się modlić. Z Maryją i do Maryi, do naszej Mamy. Polecam wszystkim. Jestem pełen wiary, miłości do Maryi. Trud oczyszcza duchowo - mówi pan Janusz Grzebski. - Doszłam do wniosku, że już najwyższy czas iść do Matki Bożej. Boję się iść na Jasną Górę, dlatego z radością przyjęłam informację o tej pielgrzymce. Przebyte kilometry w nogach czuję, ale wszystko jest dobrze. Niosę w sercu sprawy rodzinne. Chodzi o trud, by intencje były w nim zanurzone - wyznaje pani Bogumiła Pilarczyk.