W WSD "Hosianum" odbyło się spotkanie formacyjne kapłanów archidiecezji warmińskiej. Konferencję wygłosił ks. Tomasz Trzaska, kapłan diecezji łomżyńskiej, suicydolog i dziennikarz.
Kapłanów przywitał ks. Hubert Tryk, rektor seminarium. - W przededniu Wielkiego Postu stajemy przed Bogiem Ojcem w pokorze, żeby szukać prawdy o naszych grzechach w Jego nieskończonej miłości. Przeżyjmy ten czas na słuchaniu słowa Bożego i w jego świetle badajmy nasze serca - mówił na wstępie.
Spotkanie formacyjne kapłanów rozpoczęło się od liturgii słowa, opartej na fragmencie Ewangelii św. Marka (7,31-35): "Znowu opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu. Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął go na bok, z dala od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: »Effatha«, to znaczy: Otwórz się! Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić".
Homilię wygłosił ks. Trzaska, ekspert Biura ds. Zapobiegania Zachowaniom Samobójczym Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, współtwórca platformy edukacyjno-pomocowej "Życie warte jest rozmowy", gdzie koordynuje pomoc konsultacyjną dla osób duchownych.
Skupił się na znaczeniu słyszenia i słuchania w relacjach i posłudze kapłańskiej. - Jezus spotyka się z człowiekiem, który nie mówi i nie słyszy. Chciałbym, abyśmy na tego głuchoniemego spojrzeli odwrotnie. Głuchoniemy to ten, który nie mówi, a zatem jest niesłyszalny - mówił ks. Tomasz.
W jego ocenie, obecna cywilizacja jest cywilizacją ludzi niewysłuchanych. Nie tyle ludzi, którzy nie słyszą, a ludzi, którzy są niesłuchani. - Gdybyśmy mieli się zastanowić, kiedy po raz ostatni ja, jako kapłan, zostałem wysłuchany? Nie w taki sposób, że ktoś przyjął mój komunikat, ale usiadł naprzeciwko mnie i po prostu mnie słuchał przez godzinę lub dłużej. Kiedy ktoś sprawił, że moje usta się rozwiązały, porzuciły konwenans, cenzurę, która mówi mi: "Ksiądz nie ma prawa do słabości, nie ma prawa do upadku; ksiądz jest od pomocy, a nie od tego, żeby mu pomagać". Kiedy po raz ostatni, jako ksiądz, zostałem wysłuchany bez oceniania, bez wydawania sądów, bez dawania świetnych rad? - podsuwał refleksję.
Kiedy spojrzymy na rzeczywistość wysłuchania, rozumiemy, że słuchanie samo w sobie leczy, uzdrawia. Jezus, mówiąc: "effatha", mówi też, że daje możliwość bycia wysłuchanym. On uzdrawia, żeby człowiek mógł mówić i mógł słuchać. - Mam wrażenie, że dzisiaj takie wielkie "effatha" na tę naszą nieszczęsną cywilizację wpatrzoną w ekrany telefonów i komputerów Bóg musiałby powiedzieć niezwykle mocno. Otwórz się człowieku, żebyś mógł usłyszeć i mógł mówić - podkreślał ks. Trzaska.
Wspominał początek swojej posługi w obszarze pomocy emocjonalnej. Musiał sam wykonać dużą pracę, żeby po trzech minutach rozmowy z człowiekiem nie mieć już diagnozy, odpowiedzi i wskazań. Podobnie księża spotykają się z pewnymi ludzkimi problemami regularnie, choćby podczas spowiedzi, kiedy penitenci odwołują się do Dekalogu. - Te same grzechy, a zatem mamy już gotowe odpowiedzi, gotową receptę. Dużo pracy musiałem ja, jako ksiądz, wykonać, żeby zamknąć usta i otworzyć uszy, żebym słyszał człowieka, nie myślał o tym, co mu za chwilę powiem, co po tej rozmowie mam następnego do zrobienia; żebym usiadł i słuchał - mówił kapłan.
Słuchanie drugiego człowieka to absolutne zatracenie się w nim. Przestaję myśleć o sobie, zapominam, że jestem. - Słucham jego słów, czuję jego emocje, po to, żebym był z tym człowiekiem tam, gdzie on jest teraz, nie po to, aby być tu, gdzie jestem ja, żeby dać mu jakąś świetną odpowiedź - podkreślał ks. Tomasz.
Wskazywał na adorację Najświętszego Sakramentu jako moment, w którym zatracamy się i wpatrujemy w naszego Rozmówcę, bez śpiewu, Różańca i bez brewiarza. - Wpatruję się w Chrystusa i coraz bardziej zapominam o sobie, odsuwam moje myśli, to, co zaprząta moją głowę, a wpatruję się w Chrystusa. Jakie to bliskie w kontekście wysłuchania drugiego człowieka. Bo słuchanie potrafi uzdrowić - mówił kapłan.
Nie zawsze trzeba mieć odpowiedź na ludzkie pytania, ale zawsze trzeba mieć otwarte uszy na drugiego człowieka. - Wysłuchanie i wpatrywanie się w drugiego człowieka sprawiają, że on czuje się ważny, czuje się podmiotowo, że ma prawo przeżywać to, co przeżywa - podkreślał. Dlatego każdy powinien mieć kogoś, kto potrafi słuchać.
Kapłani są nieustannie poddawani ocenie. Są obserwowani przez ludzi, komentowane jest to, co kupują, gdzie wyjeżdżają, z kim się spotykają. - Ważne jest, żebyśmy mieli kogoś, kto będzie mógł mnie wysłuchać również z tego, że jak idę do sklepu, to się ludzie na mnie patrzą. Że jest mi w życiu trochę trudno, że czuję się nieco samotny, że doskwiera mi jakaś trudność. Żebym miał kogoś, kto mnie wysłucha. Żeby mój współbrat w kapłaństwie nie dawał mi świetnych rad, spoglądając w telefon, ale żeby spojrzał na mnie i ujrzał człowieka, który jest w potrzebie - zwracał się do kapłanów.
Effatha to znaczy "otwórz się", a ja będę słuchał; niech się rozwiążą więzy twojego języka, niech się rozwiążą więzy moich uszu, żebym umiał bez oceniania i dawania świetnych rad wysłuchać drugiego człowieka i dać mu nadzieję.
- Mamy często wiele świetnych rozwiązań na ludzkie problemy. Mamy wiele różnych pomysłów na to, jak człowiekowi pomóc. Moim doświadczeniem w pracy z osobami w kryzysie, z osobami, którym życie się załamało, jest to, że po prostu trzeba ich wysłuchać, a potem powiedzieć: "Będę przy tobie, nie będziesz sam/a" - podpowiadał kapłan.
Po adoracji Najświętszego Sakramentu ks. Trzaska wygłosił konferencję, podczas której poruszał temat pomocy emocjonalnej i kryzysów w życiu wewnętrznym, w tym kryzysów samobójczych.