W konkatedrze św. Jakuba w Olsztynie odbyły się święcenia diakonatu. - Nie pozwólcie odebrać sobie nadziei płynącej z Ewangelii. Macie być nie tylko jej słuchaczami, lecz i głosicielami - zwrócił się do diakonów abp Józef Górzyński.
W tym roku święcenia przyjęło dwóch alumnów Wyższego Seminarium Duchownego "Hosianum" w Olsztynie (Jan Hasiuk i Jakub Pabian) i jeden z alumnów z seminarium Kanoników Regularnych Laterańskich z Gietrzwałdu (Paweł Wiśniewski).
Eucharystii przewodniczył abp. Józef Górzyński. - Będziemy dzisiaj uroczyście przywoływać Boską moc Ducha Świętego, aby wyświęcił na diakonów trzech kandydatów, których dzisiaj włączamy do tego grona urzędu Kościoła przez sakrament święceń w stopniu diakonatu. Aby wypełnić misję Chrystusową zleconą Kościołowi o głoszeniu Ewangelii i posługiwaniu z miłością braciom - mówił metropolita warmiński.
Podkreślał, że cały Kościół wspiera ich swoją gorliwą modlitwą o to, aby Bóg był ich mocą, by uzdolnił ich do posługi, wzmocnił to, co wnoszą swoją osobowością i talentami do posługi bliźnim. - Niech ta moc ich prowadzi przez całe diakońskie, a później kapłański posługiwanie - akcentował pasterz.
Po Ewangelii rozpoczęły się święcenia diakonatu. Wezwani kandydaci zostali przedstawieni metropolicie. - Oto ci nasi synowie, którzy są waszymi krewnymi lub przyjaciółmi, za chwilę mają otrzymać święcenia diakonatu. Umocnieni darem Ducha Świętego, będą pomagać biskupowi i jego prezbiterium w posłudze słowa, ołtarza i miłości, okazując się sługami wszystkich. Jako słudzy ołtarza będą głosić Ewangelię, przygotowywać Ofiarę Eucharystyczną i rozdzielać wiernym Ciało i Krew Pańską. Oprócz tego, na polecenie biskupa, będą mogli głosić kazania i przekazywać Bożą naukę wierzącym i niewierzącym, przewodniczyć modlitwom, udzielać chrztu, asystować przy zawieraniu związków małżeńskich oraz je błogosławić, nosić Wiatyk do ciężko chorych i przewodniczyć obrzędom pogrzebu - wymieniał w homilii abp Górzyński.
Zwracając się do kandydatów apelował, aby byli mocno utwierdzeni w wierze, nieskazitelni i nienaganni wobec Boga i ludzi, jak przystoi sługom Chrystusa i szafarzom Bożych misteriów. - Nie pozwólcie odebrać sobie nadziei płynącej z Ewangelii, macie bowiem być nie tylko jej słuchaczami, lecz i głosicielami - mówił metropolita warmiński.
Olsztyn DiakonatPo homilii kandydaci złożyli przyrzeczenie posłuszeństwa i czystości. Następnie odśpiewano Litanię do Wszystkich Świętych, po której arcybiskup nałożył ręce na kandydatów i odmówił modlitwę święceń diakonatu. Później każdemu z wyświęconych diakonów nałożono stułę oraz dalmatykę. Wyświęceni ubrani w szaty diakona podeszli do metropolity, który każdemu klęczącemu przed nim podał księgę Ewangelii.
W imieniu diakonów słowo podziękowania wygłosił dk. Jan Hasiuk.
Podziękowania diakonówPo Eucharystii przed kościołem stoi już tłum ludzi. Czekają na diakonów, by złożyć im życzenia, przytulić, błogosławić, zapewniając o nieustannej modlitwie. - Jestem bardzo wzruszona i zadowolona, że syn podjął zaproszenie Jezusa - mówi Grażyna Pabian, mama Jakuba. - Jeżeli tak Bóg chce, a syn będzie szczęśliwy, my też będziemy - wyznaje. Wspomina, że Jakub późno podjął decyzję, trzymając wszystkich w niepewności. Wcześniej wspominał o swoich odczuciach. - Dużo czasu spędzał w kościele, ukończył wszystkie kursy służby liturgicznej. Jego wybór nie był dla nas zaskoczeniem - podkreśla. - Dziś już w pełni serca czuję, że to jest jego droga, którą powinien do końca życia kroczyć - dodaje pani Grażyna.
- Radość przeplata się z poczuciem odpowiedzialności, może i nieco z lękiem, bo przecież jestem tylko człowiekiem - uśmiecha się diakon Jakub Pabian. - Czeka mnie nieustanna formacja, żeby stawać się podobnym do Chrystusa - dodaje. Zauważa, że rozeznanie powołania i formacja do kapłaństwa jest procesem. - Oczywiście mam obawy, czy jestem odpowiednim człowiekiem do kapłaństwa, ale wiem, że współpracując z łaską Bożą, otrzymam zdolności do zadań, do których zostanę posłany - wyznaje.
Diakon Jakub Pabian. Krzysztof Kozłowski /Foto GośćJest wielu młodych przyjaciół diakonów. Każdy ma jakiś upominek, dobre słowo i zapewnienie o pamięci. - Był minimalny stres, choć znacznie większa radość - uśmiecha się diakon Jan Hasiuk. - Decyzję o wstąpieniu do seminarium podjąłem pod koniec wakacji. Po maturze dałem sobie czas na modlitwę, na przemyślenia. W liceum nie byłem przekonany, co chcę w życiu robić. Pięć lat formacji szybko minęło. Cała rodzina mnie wspierała - wspomina.
- Przede wszystkim czuję dumę - podkreśla Jerzy Hasiuk, tata Janka. - Jestem szczęśliwy, że wybrał taką drogę, a naszym głównym zadaniem jest to, aby go wspierać - zauważa. - Janek to konkretny człowiek. Ma to chyba po babci - śmieje się pan Jerzy. - Janek od dziecka chodził do kościoła z babcią. Żartowaliśmy nawet: „Janek, ty chyba będziesz księdzem”, choć też widzieliśmy, że to może być prawda. On był zawsze uduchowiony - dodaje. Wspomina czas po maturze syna. - Widziałem, że on się miota, jest jakiś nie swój. Na pytanie o seminarium mówił, że on jeszcze nie wie, co ma robić. Myślę, że on jednak wiedział. We wrześniu oznajmił: „Jestem już w seminarium” - dodaje pan Jerzy.
Diakon Jan Hasiuk. Krzysztof Kozłowski /Foto GośćWśród nowych diakonów jest też dk. Paweł Wiśniewski ze zgromadzenia Kanoników Regularnych Laterańskich. Pochodzi z parafii Przemienienia Pańskiego w Zuzeli w diecezji łomżyńskiej. Na święcenia przybyła jego liczna rodzina, by wspólnie dziękować Bogu za dar powołania. - To parafia, w której urodził się kard. Stefan Wyszyński - wspomina. - Służyłem przy ołtarzu jako ministrant. Po Pierwszej Komunii Świętej ksiądz proboszcz organizował pielgrzymkę do sanktuariów na Warmii. Byliśmy również w Gietrzwałdzie. To miejsce zrobiło na mnie ogromne wrażenie i praktycznie przez całe moje późniejsze życie towarzyszył mi obrazek z Matką Bożą Gietrzwałdzką - opowiada. Równo po dziesięciu latach od pielgrzymki wrócił do Gietrzwałdu jako kandydat do wstąpienia do zakonu kanoników. Przez pierwsze trzy lata studiował w Krakowie, od 2021 r. kontynuuje studia na Wydziale Teologii UWM, a mieszka w Gietrzwałdzie.
- Moi bliscy domyślali się tego, że pójdę za głosem powołania. Byłem dzieckiem i młodzieńcem związanym z Kościołem. Uczyłem się w liceum salezjańskim. Jednak wprost nie mówiłem rodzicom, że chcę zostać zakonnikiem. Zrobiłem to dopiero w klasie maturalnej. Rodzice przyjęli moją decyzję ze wzruszeniem - mówi. Wspomina dzień 17 sierpnia 2017 r., kiedy odjeżdżał z domu i wiedział, że przez cały rok nowicjatu nie będzie mógł przyjechać do rodzinnego domu. - Wtedy wszyscy płakaliśmy, rodzice, siostry, dziadek i ja też płakałem. Wszyscy razem spotkaliśmy się po roku, w dniu moich pierwszych ślubów zakonnych - mówi dk. Paweł.
Diakon Paweł Wiśniewski. Krzysztof Kozłowski /Foto GośćPrzed diakonami ostatni rok formacji przygotowującej do przyjęcia święceń kapłańskich. - To czas formacji, kiedy kładziemy akcent z nauki na praktykę. Odbywają się praktyki w parafiach. W seminarium też zmienia się ich rola. Mając święcenia przewodniczą nabożeństwom - przybliża ks. Huber Tryk, rektor WSD Hosianum.
- Przygotowania i tworzone programy formacji kapłańskiej są odpowiedzią na potrzeby współczesnego człowieka - uważa abp Józef Górzyński. Oczywiście fundamentem zawsze są zadania wyznaczone Kościołowi i pasterzom przez samego Jezusa Chrystusa. - Dobre rozeznanie woli Bożej, to pierwsza rzecz. Później trzeba te zadania urzeczywistniać, co wymaga dobrego poznania współczesnego człowieka, do którego się wychodzi. Co do niego przemawia, jak dotrzeć do niego z treścią Ewangelii, by ją zrozumiał. To wyzwania, które stawia się na etapie formacji. Czy są one osiągnięte, to weryfikuje życie - mówi metropolita warmiński.
Podkreśla, że bez Bożej łaski i mocy, wszelka formacja jest pusta, bezowocna. - My mamy być narzędziem w ręku Boga, przez które dociera On do człowieka. Przy święceniach podkreślamy mocno pojęcie służebności. My idziemy, jako słudzy Pana. Wierność sługi i sumienność w podejmowaniu zdania, gotowość do poświęcenia, to akcenty, które wybrzmiały podczas dzisiejszej liturgii - dodaje pasterz.