Po trzech dniach drogi pielgrzymi z Lidzbarka Warmińskiego dotarli do sanktuarium Matki Bożej Gietrzwałdzkiej. - Urzekła mnie atmosfera miłości i pokoju, która nam towarzyszyła. Szliśmy w jednym kierunku, wpatrzeni w serce Maryi, która chce nas doprowadzić do Jezusa. Cudowne chwile - wyznaje s. Dawida Gromadecka CSC.
Trzy dni wędrówki i radość, bo już widać wieżę bazyliki Narodzenia NMP w Gietrzwałdzie. Trzy dni trudów, bólu nóg i chwil, kiedy się wydaje, że nie da się rady, że się dojdzie. Niosła ich jednak modlitwa, nadzieja i wiara, że te wszystkie sprawy, które niosą w sercach, z matczyną troską przyjmie Maryja, Matka w niebie, która w Gietrzwałdzie powiedziała wizjonerkom: „Ja zawsze będę z wami”.
Modlący się przy kaplicy objawień rozglądają się, bo skądś dochodzi śpiew: „O Gietrzwałdzka Królowo, Mateńko ukochana, to Lidzbark dziś idzie do Twych stóp, by upaść na kolana”. Cała grupa klęka przed kapliczką objawień, witając się z Matką Bożą. - Znajdujemy się w miejscu objawień Matki Bożej. W tym miejscu stał klon, którego kawałeczek ukryty jest w tej kapliczce, na którym objawiła się Matka Boża - przybliża opiekun grupy ks. Marek Witkowski.
VIII Lidzbarska Pielgrzymka Piesza do Gietrzwałdu - 2024 r.
- Już po raz szósty wędruję do Matki Bożej - nie kryje radości Anna Gromala. - Idę, składając przede wszystkim moje dziękczynienie za to, czym obdarza mnie, moją rodzinę, najbliższych i znajomych; za łaskę trwania blisko Niej - uśmiecha się. Pielgrzymka wyszła rankiem 31 lipca z Lidzbarka Warmińskiego po porannej Mszy św. - Wyruszyliśmy ulicami naszego miasta. Naszym śpiewem dawaliśmy świadectwo wszystkim mieszkańcom, jak bardzo kochamy Matkę Bożą, jak bardzo pragniemy być blisko Niej - wspomina. Być może ktoś się obudził, wyjrzał przez okno, co to się dzieje. Dobrze, bo pielgrzymka ma budzić do życia, ma przemieniać, skłaniać do aktywności.
- Był to długo oczekiwany przeze mnie poranek - nie ukrywa Anna. - W sercu była ogromna radość! Tak duża, że w nocy nie mogłam spać. Wstałam skoro świt i śpiewałam Matce Bożej, i piłam kawę, i czytałam słowo Boże na dany dzień. To mnie umocniło. Idę z mężem. Wspólnie się modlimy. Cudownie łączy śpiew, wiara i modlitwa. Polecam każdej rodzinie - uśmiecha się pątniczka.
- Idę, składając przede wszystkim moje dziękczynienie - podkreśla Anna. Krzysztof Kozłowski /Foto GośćDla każdego z pielgrzymów moment, kiedy wychodzi się z lasu i już widać wieżę bazyliki, jest ogromnym przeżyciem. - Ogromne wzruszenie… Dokonuje się coś, co jest po ludzku niemożliwe. Osobiście w tym momencie przestaję myśleć o sobie, że to ja doszłam. Wydaje się, że sami z siebie nic nie możemy, stąd budzi się we mnie ogromne dziękczynienie za łaski otrzymane w drodze - mówi Anna wyraźnie wzruszona. - Pragnę w tym dziękczynieniu trwać nieustannie, bo życie to pielgrzymka, a ja chcę iść we właściwym kierunku - dodaje.
Spod kaplicy objawień pielgrzymi udają się do cudownego źródełka, które 8 września 1877 r. pobłogosławiła Matka Boża. Stąd pielgrzymi czerpią wodę, często zawożą do domów, dają bliskim, szczególnie chorym. Ci, którzy już orzeźwili się zimną wodą, stoją obok kapliczki w oczekiwaniu na rozpoczęcie Drogi Krzyżowej. - Przyszło nas ponad 100 osób, choć dziś, jak widać, jest nas znacznie więcej - mówi s. Dawida Gromadecka CSC. - Dziękuję szczególnie młodzieży, dziękuję tym, którzy pielgrzymują już po raz ósmy, jak i pierwszakom - uśmiecha się siostra katarzynka. - Owoce naszego pielgrzymowania dopiero będą się rodzić w naszej codzienności. Urzekła mnie atmosfera miłości i pokoju, która nam towarzyszyła. Szliśmy w jednym kierunku, wpatrzeni w serce Maryi, która chce nas doprowadzić do Jezusa. Cudowne chwile - wyznaje s. Dawida.
Przy cudownym źródełku był czas na dzielenie się wspólną radością drogi. Krzysztof Kozłowski /Foto GośćObok stoi grupa młodzieży. Uśmiechnięci, choć zmęczeni. - Wyruszyłem, by szczególnie modlić się do Maryi - mówi Michał Bloch. - To mi pomaga utrzymać równowagę w wierze, że nie tylko lekko żyję, ale też daję coś z siebie, wysilam się, trudzę. Kiedy tu stoję, czuję wielką satysfakcję, że się udało. Były zakwasy, ból. Mimo tego doszedłem - uśmiecha się. Jego przyjaciele na te słowa zakrzyknęli: „Brawo Michał”. Zaczęli się głośno przyjacielsko śmiać.
Po wspólnym zdjęciu przy ołtarzu polowym, pielgrzymi wyruszyli na Drogę Krzyżową. Później na posiłek. Pielgrzymkę zakończyła Msza św., której przewodniczył ks. Grzegorz Antczak z parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Lidzbarku Warmińskim.
Uczestnicy pielgrzymki pieszej z Lidzbarka Warmińskiego do Gietrzwałdu. Krzysztof Kozłowski /Foto Gość- To była nasza ósma pielgrzymka. Naszą główną intencją była modlitwa o pokój w rodzinach, o wsparcie Boże dla naszych rodzin - przybliża ks. Antczak. - Pogoda nam dopisała. Pan Bóg nam pobłogosławił - uśmiecha się kapłan. - To ważne wydarzenie dla naszej parafii. Idziemy do sanktuarium maryjnego. Idziemy trzy dni, także to droga dostępna prawie dla każdego. Wystarczy sił, wystarczy urlopu. Co ważne, to parafianie organizują całe wydarzenie. To wielkiego bogactwo - uważa.