Na trzy dni połączyła ich muzyka. Wiele godzin prób, ale też i okazji do zwykłych rozmów. Nie mogło również zabraknąć czasu na codzienną Eucharystię, adorację Najświętszego Sakramentu i modlitwę. - Jeśli chcemy wyśpiewać chwałę Boga, a od tego chór jest, to sami musimy być tym, co śpiewamy! Czyli mamy być przepełnieni owym uwielbieniem - mówi Paweł Bębenek.
Słowa pieśni uwielbienia płyną przez otarte okna domu pielgrzyma: „Zebrani w imię Ojca, głosimy moc Jezusa. Twój Święty Duch posyła nas. Abba Ojcze” - przez otwarte drzwi kościoła Świętych Apostołów Piotra i Pawła wnikają do wnętrza świątyni. Słyszą je nawet ci, którzy na chwilę przyszli się pomodlić, zatrzymać się, zastanowić, może oddać jakiś ciężar codzienności. Delikatne „Abba Ojcze” jeszcze brzmi przez moment. Nastaje cisza.
- W Lidzbarku Warmińskim trwa trzecia edycja warsztatów liturgiczno-muzycznych - wyjaśnia współorganizator Andrzej Panasiuk. - Grupa organizatorska jest liczna, to taka wielka rodzina - uśmiecha się. Na trzydniowe warsztaty przyjechało osiemdziesiąt osób. Są to przede wszystkim mieszkańcy naszego regionu, choć są też trzy osoby z Łotwy - Możemy mówić, że jest to międzynarodowe wydarzenie - zauważa.
W warsztatach uczestniczy osiemdziesiąt osób. Krzysztof Kozłowski /Foto Gość- Z pewnym zaskoczeniem dostrzegam, że warsztaty żyją już własnym życiem - nie ukrywa ks. Grzegorz Antczak. Pierwsza edycja, to wiele trosk, obaw, to jakby próba generalna, kiedy nie wie się, co może zaskoczyć. Druga to premiera, kiedy człowiekowi towarzyszy stres. - Wiele się nauczyliśmy, wiemy, na co podczas organizacji trzeba zwrócić szczególną uwagę. Trzecia edycja jest już czerpaniem samej radości ze spotkania. I tę radość widzimy nie tylko wśród nas, organizatorów. Ona wręcz emanuje z uczestników. Wystarczy spojrzeć na nich, kiedy śpiewają. Wystarczy posłuchać, jak śpiewają. To piękna wspólnota ludzi kochających śpiew - mówi ks. Antczak.
Zauważa, że warsztaty liturgiczno-muzyczne to ważne wydarzenie dla parafii. Po trzech dniach prób chór zaśpiewa na niedzielnej Mszy św. - Parafia żyje tym wydarzeniem. Są osoby, które upiekły ciasta, przyniosły owoce, jakieś przekąski, żeby uczestnicy w przerwach między próbami mogli się posilić i wypić kawę. Jakaś część uczestników, to nasi parafianie, członkowie naszego chóru. To, co wypracują na warsztatach, owocuje przez cały rok - dodaje kapłan.
Lidzbark Warmiński. Warsztaty Liturgiczno-Muzyczne - 2024 r.
- Lubię śpiewać i chcę się uświęcać. Poza tym lubię atmosferę warsztatów - krótko argumentuje Zofia. - Dobrze się czuję, kiedy słyszę harmonię, przenikające się soprany i tenory, i alty, i basy. Powstająca harmonia powoduje taki rezonans w ciele, a człowiek się uduchowia - wyjaśnia. Nie ma wątpliwości, że właśnie w ten sposób przeżywa głębokie spotkanie z Bogiem. - Dobór słów i melodii powoduje, że śpiewana treść ożywia się we mnie, ubogaca mnie. To sprawia, że jestem bliżej Boga. Tak to czuję - wyznaje.
Wskazuje na prowadzących, którzy w barwny i plastyczny sposób ukazują, że Pan Bóg jest delikatny. - I trzeba śpiewać delikatnie. Bóg jest ciepły i trzeba śpiewać ciepło. Trzeba kochać Boga i kochać siebie. Poprzez jakby utożsamienie się ze słowami i melodią, z tą harmonią, dotknięci przez Boga uczymy się kochać siebie. Widzę, jak w ten sposób staję się delikatna, ciepła, uczę się delikatności wobec ludzi - wyjaśnia. Jak mówi, dzięki muzyce człowiek staje się subtelniejszy i otwarty na innych ludzi. - Nie krytykuje, a zaczyna rozumieć. Piękny owoc tego czasu - uśmiecha się Zofia.
- Lubię śpiewać i chcę się uświęcać - mówi Zofia. Krzysztof Kozłowski /Foto Gość- Paweł Bębenek z Krakowa. Dziś na szczęście jestem w uroczym Lidzbarku Warmińskim - przedstawia się kompozytor i dyrygent, który wraz z Jakubem Tomalakiem prowadzi warsztaty. - Kościół od wieków troszczy się o jakość i piękno kultury, nie tylko muzycznej. Widać to po Lidzbarku. Piękny kościół, zamek biskupów, rzeźby i malarstwo. Tak, to idealne miejsce, by się spotkać - uważa Paweł. - Czujemy się jak u siebie w domu. Gospodarze przyjmują nas jak swoją rodzinę. To z pewnością ma wpływ na nas. I to hasło, które wypisane wielkimi literami witało każdego z nas: „Dobrze, że jesteście”. To już od samego początku uzdolniło nas do budowania wspólnoty. Relacje są przecież bardzo ważne - podkreśla prowadzący.
Uczestnicy ćwiczą bogaty repertuar, począwszy od pieśni uwielbienia, po dobrze znane utwory, takie jak: „Zdrowaś bądź Maryja”, czy „Wszystkie nasze dzienne sprawy”. Paweł wskazuje na kolejny utwór i nuci: „Dzięki, o Panie, składamy dzięki o wszechmogący nasz Królu w niebie”. - Próbujemy dotknąć największej delikatności, jaką jest osoba wszechmocnego Boga. On pozwolił się związać, przybić do krzyża. Zawrze urzeka mnie w tych wydarzeniach Jego niezwykła pokora. Czuję ciszę ukrytą w kawałku Chleba. Nasza wiara i delikatność Jezusa mają nas prowadzić w muzyce do tego, żeby najpierw siebie pokochać, to nasze wewnętrzne dziecko potrzebujące akceptacji, by dźwięk wydobywające się z nas śpiewu stał się czystą modlitwą, która dotknie serc innych i pobudzi do spotkania z Bogiem - wyjaśnia Paweł.
- Czujemy się jak u siebie w domu. Gospodarze przyjmują nas jak swoją rodzinę - podkreśla Paweł. Krzysztof Kozłowski /Foto GośćWskazuje na św. Augustyna, który wiele mówił też o muzyce. - Mówi, że jeśli chcemy wyśpiewać chwałę Boga, a od tego chór jest, to sami musimy być tym, co śpiewamy! Czyli mamy żyć w jedności z Bogiem, mamy być przepełnieni owym uwielbieniem, nasza relacja z Bogiem powinna być głęboka, do czego prowadzi nas sakramentalne życie. Musimy być świadkami tego, czym żyjemy, co chcemy wyśpiewać, do czego chcemy zaprosić innych - dodaje prowadzący.
Trwają próby z podziałem na głosy. Śpiew przerywany jest uwagami prowadzących. Słychać jeden wers śpiewany wielokrotnie, by mógł on podczas niedzielnej Mszy św. wybrzmieć nie tylko harmonijnie, ale też i prawdziwie, tak z serca, tak z głębi duszy.
- Kocham śpiewać. Śpiewam od dzieciństwa. Śpiewam i dziś - wylicza Anna. - Żyję tym! Kiedy mam iść wieczorem na próbę do parafii, to cały dzień jestem cała w skowronkach. Uwielbiam to robić i chwała Bogu za tych, którzy organizują u nas takie warsztaty - mówi. - Możemy modlić się, śpiewając. Chwała Panu za to wszystko! - podkreśla.
- Kocham śpiewać, kocham - mówi Anna. Krzysztof Kozłowski /Foto GośćPan Bóg daje dar. Trzeba tylko go odkryć i ukochać. Pielęgnować i rozwijać, by później dzielić się nim z całym Kościołem. - Śpiewam i modlę się. Zapamiętuję słowa pieśni, a okazuje się, że są to często fragmenty zaczerpnięte z Pisma Świętego. I tak wyśpiewuję słowo Boże. Ktoś może zapamięta, wieczorem zanuci, bo melodia mu się podoba, może jakiś fragment pieśni. Nuci, a słowo Boże jest żywe. Odmienia. Tak Bóg nas powołuje do swojego dzieła Zbawienia. Kocham śpiewać. Kocham… - wyznaje Anna.
Warsztaty dziś się kończą. Jeszcze posługa śpiewem na Eucharystii i pożegnany obiad. Potem w drogę do domów, do codzienności. - A my już od jutra zaczynamy modlić się w intencji przyszłorocznych warsztatów. Od jutra zaczynamy planować kolejne nasze spotkanie - uśmiecha się Andrzej Panasiuk.