Trwa Weekend Cudów Szlachetnej Paczki. W Barczewie wielu wolontariuszy włączyło się w akcję, dostarczając paczki. - To wyjątkowy moment w roku, podczas którego pomoc dociera do najbardziej potrzebujących. Paczkowe rodziny odzyskują godność i nadzieję na lepsze jutro. To czas pełen emocji, wzruszeń i radości - mówi Patrycja Nowicka, koordynator rejonu Barczewo.
Szkoła Podstawowa nr 3 w Barczewie jest dziś centrum pomocy. To tu darczyńcy przynoszą przygotowane paczki. Co chwilę podjeżdża kolejny samochód. Wolontariusze przynoszą paczki, układają je i segregują. Każda musi być dokładnie oznaczona, by trafić do konkretnej rodziny. - Jak widać, panuje radosna atmosfera. Pracy jest dużo, ale szczęścia jeszcze więcej - uśmiecha się Patrycja.
To wielkie święto dla wolontariuszy, którzy wcześniej odwiedzali rodziny, rozmawiali z nimi, kwalifikowali do pomocy. Kiedy ubywało dni do Weekendu Cudów, każdy z nich z drżeniem spoglądał na listę potrzebujących, czy jego rodzina znalazła darczyńcę, czy wszyscy już mają zapewnioną pomoc.
- Dziś wozimy paczki do rodzin, które odwiedzaliśmy od września do grudnia. Dziś możemy poznać naszych darczyńców, porozmawiać z nimi i podziękować za dobre serce. Oni opowiadają też o sobie, o osobach, które włączyły się w pomoc. Często są to kilkuosobowe grupy przyjaciół i znajomych - opowiada Patrycja.
Barczewo. Szlachetna Paczka - weekend cudów
- Chcieliśmy naszą grupą komuś pomóc i zdecydowaliśmy, że włączymy się w akcję Szlachetna Paczka - mówi Jolanta. Przejrzeli listę potrzebujących rodzin. - Wybraliśmy taką, której byliśmy w stanie w pełni pomóc. Każda rodzina to trudna historia. Chciałoby się pomóc każdemu - podkreśla.
Zakupili żywność, chemię gospodarczą, artykuły gospodarstwa domowego. - Kupiliśmy nawet więcej, niż określiła to nasza wybrana rodzina. Cieszymy się, że mogliśmy pomóc - uśmiecha się Jolanta. - Trudno jest opisać słowami uczucia, które mi towarzyszą. Czuję się po prostu wspaniale. Pomoc komuś to najlepsza rzecz na świecie, jaką można zrobić - dodaje.
Dziś wiele się słyszy o tym, że ludzie zamykają się na innych, realizują wyłącznie swoje potrzeby. Często współczesnego człowieka określa się mianem egoisty, który nie dostrzega innych. - Może nie jesteśmy tego do końca świadomi, ale wbrew pozorom ludzie sobie dużo pomagają - uważa Adam. - Widać to właśnie przy okazji tej akcji. Świat nie jest taki zły, jak o nim niektórzy mówią. Są dobrzy ludzie. Wierzę w człowieka i sam widzę, na jak wiele dobra stać każdego z nas - podkreśla.
Przedstawiciele szkoły z Nowego Kawkowa. Krzysztof Kozłowski /Foto GośćJolanta z Adamem odbierają upominek od Szlachetnej Paczki. Życzliwie żegnają się w wolontariuszami. W drzwiach mija ich kolejna grupka darczyńców. To pani Karolina, nauczycielka ze Szkoły Podstawowej w Nowym Kawkowie. Towarzyszą jej dwie uczennice.
- Włączenie się w tę akcję to bardzo dobry sposób na pomaganie ludziom. Po prostu to jest dobry uczynek, a takie uczynki warto robić - mówi Lena. Wraz z przyjaciółmi ze szkoły postanowili zrobić coś dobrego dla innych. - Owo dobro to nasza główna motywacja - uśmiecha się uczennica. Wspomina czas przygotowywania paczki. Sporo zamieszania, konsultacje z rodzicami i nauczycielami. Trzeba przecież wybrać rodzinę, potem zakupić rzeczy z listy i zapakować w kartony. W końcu przywieźć do Barczewa. - Ależ to była radość. To fajne uczucie, kiedy możesz pomóc komuś - dodaje.
- Na początku oszacowaliśmy nasze możliwości, bo rodziny potrzebują różnych rzeczy. Przecież nie można tych ludzi zawieść! - podkreśla nauczycielka. Spełnili wszystkie życzenia potrzebującej rodziny. Artykuły spożywcze, upominki, ale nie tylko. - Kupiliśmy pani dwa storczyki, a panu voucher na obuwie. Tej zimy nie będzie już marzł w stopy - uśmiecha się pani Karolina.
To już jest jej dziewiąta edycja Szlachetnej Paczki, w której uczestniczy Aleksandra. Krzysztof Kozłowski /Foto GośćZ wyjazdu wróciła właśnie Aleksandra. Ma jeszcze łzy w oczach, bo każda wizyta u potrzebujących to wielkie emocje. - Zawsze naszym wizytom towarzyszy wzruszenie - mówi. - Kiedy jadę, już czuję, jak się we mnie tlą emocje. Wchodzę i one się rozpalają niczym wielki ogień. I już nie jestem w stanie opanować łez, zwłaszcza wtedy, kiedy widzę łzy obdarowanych. Ich drżący głos, powtarzane: „Dziękuję”. Tak było i tym razem. Stąd jeszcze mokre oczy - uśmiecha się wolontariuszka.
Wrócili od samotnej matki z dziećmi. - Pani nie spodziewała się, że aż tak dużo paczek dostaną. Był płacz, niedowierzanie i wzruszenie. Przytuliła nas. Dziewczynki też były uszczęśliwione - wspomina.
To już jest jej dziewiąta edycja Szlachetnej Paczki, w której uczestniczy. - Mam chyba we krwi takie pomaganie - mówi. - Kiedy wieczorem wracam do domu, zawsze czuję, że zrobiłam coś ważnego. Wokół nas jest bardzo dużo potrzebujących osób. Dziś jest ich choć na chwilę mniej. Wiem, że w nich rodzi się nadzieja na lepsze jutro, wiele rodzin zaczyna z czasem walczyć o siebie, o to, żeby było im lepiej. Nasza pomoc nie rozleniwia, a motywuje do zmiany życia i podjęcia trudu zmagania się z codziennością - uważa Aleksandra.
To pracowity dzień dla wolontariuszy Szlachetnej Paczki. Krzysztof Kozłowski /Foto GośćWolontariusze zapakowują kolejny samochód. To prezenty dla pani Grażynki. Jest samotna, a świadczenia nie wystarczają jej nawet na zaspokojenie podstawowych potrzeb. I choć sama ma niewiele, to każdy może na nią liczyć. Zaopiekuje się dziećmi sąsiadów, wyprowadzi na spacer psa sąsiada, kiedy ten wyjeżdża na dłużej. Pomoże pielić ogródek. Dziś to do niej trafi pomoc. Liczne paczki, mniejsze i większe. W każdej - rzeczy, o które pani Grażynka prosiła.
- Jestem mile zaskoczona - wyznaje wyraźnie wzruszona, kiedy wolontariusze wnoszą pierwsze prezenty. - Co ja mogę powiedzieć? Dziękuję pięknie - mówi. - To dla mnie bardzo ważna pomoc. Mam niską emeryturę. Ciężko jest. Ale dzięki dobroci, będzie mi teraz lżej - uśmiecha się.
- Trzeba się postarać, polubić drugiego człowieka i widzieć w nim to dobro. Proszę spojrzeć - mówiąc, wskazuje na stolik, na którym stoi mała choinka. - Dostałam ją wczoraj od sąsiedzkiego wnuczka. Pojechali kupić sobie ozdoby. A on w sklepie: „Dla babci taką małą trzeba kupić”. I przynieśli wczoraj tę choineczkę. To są też dobrzy ludzie, ci sąsiedzi. I ja jestem dla nich dobra. Co mam powiedzieć… Gdyby takiego dobra było więcej, świat byłby inny. Wszystkiego nie da się naprawić, ale chociaż trochę można, właśnie tym dobrym sercem - mówi.
- Pomoc drugiemu człowiekowi jest bardzo ważna. Ona świadczy o tym, czy jesteśmy ludźmi. Kiedy jeżdżę z paczkami i widzę reakcję obdarowanych osób, aż sam płaczę. Warto pomagać - podkreśla Adam, patrząc na panią Grażynkę.
W rejonie Barczewo w sumie Szlachetna Paczka pomoże 31 rodzinom. Krzysztof Kozłowski /Foto GośćW rejonie Barczewo w sumie Szlachetna Paczka pomoże 31 rodzinom z terenu gmin: Barczewo, Jeziorany i Purda. W całym województwie warmińsko-mazurskim pomoc dotrze do około 800 rodzin, a w akcję włączyło się 400 wolontariuszy.