Mamo, tato - bądźmy razem

Krzysztof Kozłowski

Może dlatego jedyny rozsądny punkt programu, to Msze św. i nabożeństwa, bo już tylko modlitwa może nam pomóc i wiara w to, że zdarzy się cud.

Mamo, tato - bądźmy razem

Rozpoczynają się kolejne Warmińsko-Mazurskie Dni Rodziny! I piękne tegoroczne hasło: „Mamo, tato – bądźmy razem”. W programie tak długo oczekiwane dyskusje, jakaś konferencja. Już widzę to. Prelegenci chodzą z teczkami, prezentacje multimedialne piękne, takie kolorowe. A słowa pełne troski płyną przez głośniki, padają liczby, ile to pieniędzy wydaje się na pomoc rodzinie, że są patologie. Dziennikarze notują wszystko, szczególnie te cyfry, robią zdjęcia. Bal trwa. Ale sytuacja rodzin w naszym kraju i regionie od wielu lat się nie zmienia. Może dlatego jedyny rozsądny punkt programu, to Msze św. i nabożeństwa, bo już tylko modlitwa może nam pomóc i wiara w to, że zdarzy się cud – piszę jako ojciec trójki dzieci. Ale to nie będzie cud obecnych rządów, bo sam premier powiedział, że dla państwa najtańsza rodzina, to rodzina bez dzieci. A teraz taki kryzys. Cud według Tuska – bezdzietna rodzina. Jakże inny od cudu, za którym kryje się Miłość Boża. Słowa, słowa, słowa… A św. Jan w swym pierwszym liście napisał: „Nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą!”. Ale któż by słuchał głosu jakiegoś tam św. Jana, który żył przecież wiele lat temu i nie ma pojęcia o tym, co dla państwa jest dziś najlepsze. Poza tym, to przecież człowiek Kościoła.

Oczywiście w ramach Dni Rodziny są i czyny – festyny, marsze rodzinne, wszystko to, co wiąże się z okazywaniem radości z tego, że ma się rodzinę, że ma się dzieci. Ale to spotkania z innej bajki. To spotkania ludzi, którzy codziennym wysiłkiem sprawiają, iż dziecko zasypiając spokojnie myśli: „Mamo, tato – dobrze, że jesteśmy razem”. Bo rodzina to nie jest słowo, a miłość. Najlepiej wie o tym św. Józef i Maryja Matka.