Pozostańmy przy Nim

Krzysztof Kozłowski

publikacja 07.06.2012 21:29

Po godzinach jedynym znakiem ich drogi były płatki kwiatów leżące na rozgrzanym asfalcie. Większość zabrał wiatr, inne przykleiły się do opon przejeżdżających samochodów. Jeszcze inne dzieci zabrały z sobą do domów. A co po wspólnym spacerze z Jezusem pozostało w nas?

Pozostańmy przy Nim „Obchodzona pod kopułą samego nieba, obsypana deszczem kwiatów i to w najpiękniejszej porze roku, zawsze zachwyca swoją półnieziemską poezją" - pisała Deotyma (Jadwiga Łuszczewska) o uroczystości Bożego Ciała Krzysztof Kozłowski

Znów tysiące katolików wyszło na ulice. Szli ulicami swoich osiedli, drogami przecinającymi wioski na pół, polnymi traktami. Mijali witryny sklepów, reklamy zachęcające do wzięcia kolejnych pożyczek, znaki drogowe, płoty sąsiadów, wysokie już zielenie zbóż i pasące się na łąkach krowy. Podążali za Jezusem Chrystusem, w skupieniu, całymi rodzinami. Niektórzy nieco z boku, dyskretnie rozmawiając przez telefon komórkowy. Dzieci sypały pod stopy kapłanów niosących Najświętszy Sakrament płatki kwiatów. Taki dywan, asfaltowy, czasem utkany z drobinek piasku, z plamami czerwonych róż, żółtych tulipanów, białych akacji. Kolejny ołtarz, prośby rzucane do Boga, błogosławieństwo. Wiele osób podchodziło do ołtarzy, wyrywało gałązki brzóz. – Pamiętam, że dziadkowie z każdego ołtarza zabierali po gałązce brzozy. Później zatykali je za krzyż. A może za obraz z Jezusem? Już dokładnie nie pamiętam – mówi Joanna. Obok niej idzie pięcioletni syn. Trzyma gałązkę. Dzień wcześniej prognozy podawały, że będzie padać. Nie padało. Świeciło słońce. Kilka chmur przesuwało się leniwie po niebie.

Boże Ciało – tego dnia nie było w naszej archidiecezji parafii, w której katolicy nie wyszliby na ulice, by w skupieniu manifestować swoją wiarę w Jezusa Chrystusa, wiarę w to, że On jest, pozostał z nami, będąc pod postacią chleba i wina, które po konsekracji stają się Jego Ciałem i Krwią. Największą procesję stworzyli wierni z czterech olsztyńskich parafii: pw. św. Mateusza, Bogurodzicy Dziewicy Matki Kościoła, św. Franciszki Siedliskiej i Matki Boskiej Fatimskiej. Uroczystości Bożego Ciała rozpoczęły się Mszą św. odprawioną przez bp. Jacka Jezierskiego w kościele pw. Bogurodzicy Dziewicy Matki Kościoła. Później wierni – około 6 tys. osób – przeszli w procesji do kościoła pw. św. Franciszki Siedliskiej, gdzie przy ostatnim ołtarzu bp Jacek Jezierski wygłosił homilię. – Siostry i bracia w wierze. Szanowni uczestnicy procesji nie podzielający w pełni lub całkiem wiary Kościoła. Przyszliśmy razem ulicą naszego miasta śpiewając i się modląc. Doświadczyliśmy na nowo wspólnoty Kościoła. Szliśmy razem niosąc kawałek białego, sprasowanego chleba pszennego pobłogosławionego podczas Mszy św., konsekrowanego, który mocą słów Chrystusa wypowiadanych przez kapłana oraz mocą przywoływanego Ducha Świętego, stał się Ciałem Pańskim, Ciałem Chrystusa ukrzyżowanego, zwycięskiego, zmartwychwstałego – mówił bp Jezierski. W swych dalszych słowach nawiązał do niedawnych Marszów dla Życia i Rodziny, które ukazały znaczenie małżeństwa, rodziny i wartość poczętego życia. – Dorośli mają wiele zaniedbań wobec swoich dzieci. Za mało się nimi interesują, za mało rozmawiają, albo nie potrafią rozmawiać. Traktują dziecko jako swoją własność, jak przedmiot. Tymczasem ono jest osobą. Wymaga troski i szacunku. Jest kimś, kto ma swoją godność, której nie wolno naruszać, poniżać – podkreślał bp Jacek.

Później mówił o chrześcijanach jako ludzie wędrującym, który zawarł przymierze z Bogiem potwierdzone przez Jezusa ofiarą swojego życia. – W każdej Mszy św. powracamy do chwili zawarcia przez Jezusa przymierza z Bogiem, obejmującego swą ochroną wszystkich ludzi. Podczas każdej Mszy św. powtarzane są słowa Jezusa: „To jest Ciało moje za was wydane”, „To jest Krew moja nowego i wiecznego przymierza, wylana za was i za wielu na odpuszczenie grzechów” – przypominał biskup. Wspomniał również postać i nauczanie bł. ks. Jerzego Popiełuszki, którego rocznicę beatyfikacji wspominaliśmy dwa dni temu. Apelował, by w centrum życia każdego chrześcijanina był Chrystus, który jest źródłem nadziei. – Pozostańmy ludem Chrystusa. Pozostańmy przy Nim. On pomoże nam dźwigać się z naszych słabości – apelował bp Jacek Jezierski.
Po zakończeniu procesji wierni rozeszli się do domów. Niektórzy zachodzili do sklepików, kupowali dzieciom lody. Kapłani z zaproszonymi gośćmi zasiadali w plebaniach przy obiedzie. Rodziny w swoich domach, przy rodzinnym stole. Potem kawa, ciasto. Płatki kwiatów, pojedynczo, wiatr zmiatał z ulic i dróg. A co pozostało po procesji, po tym wyjątkowym spacerze z Chrystusem, w naszych sercach? Co zdmuchnął wiatr?