Więziennym kijem w Krzyżaka

ks. Piotr Sroga

|

Posłaniec Warmiński 11/2013

publikacja 14.03.2013 00:15

Resocjalizacja. Za popełnione wykroczenia trzeba swoje odsiedzieć. W tym czasie można zrobić coś, co sprawi radość innym. Na przykład zagrać w teatrze.

 Zakład Karny w Dublinach Zakład Karny w Dublinach
ks. Piotr Sroga

W Dublinach, małej miejscowości w powiecie kętrzyńskim, mieszka 150 osób. Właściwie powinno się dodać do tej liczby 350 mieszkańców, gdyż tylu znajduje się w tamtejszym zakładzie karnym. Okres oczekiwania na wolność więźniowie spędzają nie tylko na tzw. odsiadywaniu, ale także włączają się w działanie pożyteczne dla okolicznej społeczności.

Za kraty na zimę

– Polska podzielona jest na 16 więziennych okręgów i każdy z nich ma swoją specyfikę. Nasz zakład jest jedyny w regionie pod względem grupy osadzonych. Przebywają u nas dorośli mężczyźni, recydywiści penitencjarni. Wykroczenia, które popełnili, są bardzo różne: przestępstwa przeciwko mieniu, narkotykowe, przemoc w rodzinie i wiele innych. Najczęściej kary do odbycia to 2–3 lata. Są oczywiście i dłuższe wyroki. U nas często odbywa się ostatnią część kary, przed wyjściem na wolność – mówi mjr Adam Syhlowyj, dyrektor zakładu karnego. Wielu więźniów wraca do zakładu po kilka razy. Dla niektórych jest to sposób na życie. Krótkoterminowe wyroki w okresie jesienno-zimowym gwarantują dach nad głową, ciepło i wyżywienie. Często trafiają do więzienia osoby z problemami zdrowotnymi, które po jakimś czasie wychodzą już dobrze odżywione i z podreperowanym zdrowiem. Dotyczy to przede wszystkich tzw. nieudaczników życiowych, dla których więzienie jest miejscem bezpieczeństwa socjalnego. Aby wyrwać ich z tego kręgu, dyrekcja organizuje różne kursy zawodowe, dające osadzonym do ręki narzędzia pomocne w życiu. Na przysposobienie zawodowe wydano do tej pory około 400 tys. zł. Jednym ze sposobów praktyki w zawodach związanych z budownictwem było odnowienie pomieszczeń naszego zakładu.

30 wspaniałych

Cel funkcjonowania zakładu karnego to izolacja więźniów od społeczeństwa i ich resocjalizacja. Władze zakładu w Dublinach wprowadziły wiele programów o charakterze resocjalizacyjnym. – Uczestniczymy w inicjatywach, które mają charakter ogólnopolski lub regionalny. Na przykład we współpracy z Fundacją Wielkich Jezior Mazurskich czyścimy okoliczne tereny. Nawiązaliśmy także współpracę z parafią pw. św. Stanisława Kostki z Karolewa. Zaczęło się od sprzątania cmentarza i posesji przykościelnej, a potem włączyliśmy się także w przygotowanie inscenizacji bitwy pod Wopławkami – mówi mjr Syhlowyj. Udzielanie się więźniów w różnych zakresach życia społecznego ma dwa pozytywne wymiary: jest połączone z pracą dla innych i osobistym kontaktem z otoczeniem pozawięziennym. Dla osadzonych taka praca poza murami więzienia jest formą sprawdzenia się. Zresztą nie każdy może wyjść za kraty. Władze zakładu dokładnie selekcjonują te osoby. Z 350 więźniów aktualnie tylko 30 może brać udział w pracach na zewnątrz. Decydują oczywiście względy bezpieczeństwa. – Musimy mieć przekonanie, że dana osoba nie popełni przestępstwa, nie zrobi nikomu krzywdy i wróci do zakładu terminowo. I to się sprawdza. Nie chciałbym sie przechwalać, ale od 2009 roku, od kiedy jesteśmy samodzielnym zakładem, nie mieliśmy żadnego poważnego incydentu związanego z taką formą wyjścia – mówi dyrektor. Weryfikacji dokonuje się na bazie doświadczenia strażników i obserwacji. Wyjście na zewnątrz jest formą nagrody. Nie jest bowiem łatwo przebywać w ograniczonej przestrzeni. Więźniowie mieszkają w dwunastoosobowych celach, gdzie znajduje się toaleta i aneks kuchenny. Mają też do dyspozycji dwa boiska. Jednak każdy kontakt ze światem jest bardzo cenny dla wszystkich.

Remont na policji

Inicjatyw współpracy więźniów z różnymi instytucjami jest wiele. Ważna jest współpraca ze starostwem powiatowym. Starosta przekonał się do tej formy i w tej chwili dwóch osadzonych pracuje na stałe w Domu Pomocy Społecznej. Kolejnych dwóch pomaga w Szpitalu Powiatowym w Kętrzynie. Więźniowie wykonują powierzone im zadania nieodpłatnie. – Chodzi o prace konserwatorskie i prace na rzecz osób przebywających w tych placówkach. Także do Komendy Powiatowej Policji kierujemy od dłuższego czasu dwie osoby. Komendant jest ze współpracy bardzo zadowolony. Korzyści są bardzo konkretne – przez ostatnie lata więźniowie wyremontowali całą komendę – mówi mjr Syhlowyj. Była pewna obawa o to, jak pozostali więźniowie w zakładzie przyjmą fakt, że ich koledzy pracują dla policji. Ale okazało się, że pracujący na komendzie otwarcie powiedzieli o wszystkim, i spotkało się to z akceptacją. Zresztą z tą formą pracy wiąże się niesamowita historia. – Jeden z więźniów, który pracował na komendzie, na odejście dostał od komendanta list polecający. I okazało się, że dzięki temu miał możliwość zatrudnienia się w kilku firmach. Potem zadzwonił z podziękowaniem do komendanta i powiedział: „Nie wiedziałem, że za pomocą takiego listu otworzy się tyle drzwi. Mnie, złodzieja, przyjęli do firmy budowlanej. Pracuję i jestem zadowolony” – wspomina dyrektor.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.