Ostateczny cel wychowania

Krzysztof Kozłowski

publikacja 14.03.2013 10:03

Okazuje się, że wystarczy zwyczajne rzeczy wykonywać z nadzwyczajną gorliwością.

Ostateczny cel wychowania Urszulanki wiele mówiły o metodach wychowawczych św. Urszuli Ledóchowskiej Krzysztof Kozłowski/GN

Do Szkoły Katolickiej im. Świętej Rodziny w Olsztynie przyjechały Siostry Urszulanki Serca Jezusa Konającego, by wygłosić rodzicom prelekcję dotyczącą wychowania, ze szczególnym uwzględnieniem metod stosowanych przez założycielkę zgromadzenia św. Urszulę Ledóchowską. Każdy z uczestników otrzymał karteczkę z zapisaną myślą świętej. – Proszę nie traktować tego jako wróżbę. To są słowa, które mają nas zastanowić, skłonić do refleksji. Św. Urszula jest ponadczasowa, ale to charakteryzuje świętych, że są oni aktualni na wszystkie czasy – podkreślała s. Joanna.

W pierwszej części spotkania zgromadzeni obejrzeli prezentację multimedialną przybliżającą postać św. Urszuli Ledóchowskiej, jej życie, duchowość i system wychowawczy. – Żyła w pełni miłością. Wpatrywała się w oblicze Chrystusa, jednoczyła się zwłaszcza z Chrystusem konającym na krzyżu. Była w swych czasach apostołem nowej ewangelizacji, dając swym życiem i działaniem dowód, że miłość ewangeliczna jest zawsze aktualna, twórcza i skuteczna – mówił o św. Urszuli bł. Jan Paweł II.

Siostry, mówiąc o swojej założycielce, podkreślały, że zawsze kierowała się w wychowaniu dziewcząt uczących się w żeńskich szkołach cierpliwą dobrocią, wyrozumiałością. – Posiadamy mnóstwo wspomnień dziewcząt, a to ze względu na toczący się do niedawna proces beatyfikacyjny i kanonizacyjny. Uczennice wspominają, że dawała im swoje serce – mówi s. Beata. Charakteryzując metody wychowawcze stosowane przez św. Urszulę, określa je jednym zdaniem – to jest pedagogika dobroci, świętości i miłości. – Jej metody nie są rewolucyjne, opierają się na założeniu, że świętość jest ostatecznym celem wychowania. Ale nie dążyła do tego w sposób narzucający się, a delikatny – dodaje.

Kiedy dziś patrzy się na dzieci i młodzież, wydaje się, iż problemy wychowawcze przedwojennych nauczycieli były zupełnie inne, niż te dzisiejsze. Jednak o tym, że młodzież niewiele się zmienia, mogą świadczyć wspomnienia jednej z wychowanek. „Byłam dzieckiem bardzo trudnym. Upartym i samowolnym. Przed przyjazdem matki Ledóchowskiej byłam zagrożona usunięciem z pensji za znęcanie się nad personelem nauczycielskim. Jesienią 1907 roku matka objęła internat. Pociągała mnie postać matki, ale jednocześnie nie chciałam się temu poddać. Aż lody pękły. Podczas rekolekcji. Mówiła do nas w sposób inny niż dotychczasowe nasze kierowniczki. Mówiła o Miłości Boga, Jego Miłosierdziu i szczęściu człowieka, że może Mu służyć. Pamiętam. Po jednej z takich konferencji udałam się do matki. Zajęła się moją osobą z całą ofiarnością”. Inna wspomina: „Zbuntowane czekałyśmy na naszą nową, srogą – jak nas uprzedzano – wychowawczynię. Tymczasem weszła pogodna i miła osoba. Ogarnęła nas życzliwym spojrzeniem i powiedziała, że od tej pory będziemy tworzyć jedną szczęśliwą rodzinę”.

– Myślę, że takie prelekcje są nam, rodzicom, niezwykle potrzebne. Okazuje się bowiem, że wystarczy zwyczajne rzeczy wykonywać z nadzwyczajną gorliwością. A przykład tak charyzmatycznej wychowawczyni i nauczycielki, jaką była św. Urszula Ledóchowska, skłania do refleksji i zastanowienia się nad rolą i zadaniami rodziców w życiu dziecka – mówi po spotkaniu Bogdan.

Więcej o Siostrach Urszulankach Serca Jezusa Konającego i św. Urszuli Ledóchowskiej na stronie www.urszulanki.pl.