Ukrzyżowany nad jeziorem

ks. Piotr Sroga

|

Posłaniec Warmiński 12/2013

publikacja 21.03.2013 00:15

Misterium pasyjne. Gdy zbliża się wiosna, wieś się uaktywnia. Jezus zapuszcza brodę, a pani dyrektor drukuje nowy scenariusz, na który wszyscy czekają.

Teresa Kacperska jest pomysłodawczynią misterium Teresa Kacperska jest pomysłodawczynią misterium
zdjęcia ks. Piotr Sroga

Węgój, mała miejscowość koło Biskupca, przez niektórych nazywana jest „kopalnią aktywności”. Działa tu zespół muzyczny „Węgojska Strużka”, Teatr Tańca i Ognia „Transfuzja”, Ochotnicza Straż Pożarna, schola parafialna i prężnie działające gimnazjum. Od 2005 roku odbywa się misterium męki Pańskiej w wykonaniu tutejszych parafian. Rozpoczyna ks. Wojciech Zdanuk, węgojski proboszcz. Poszczególne stacje prowadzone są wzdłuż jeziora i przez wieś. Na odcinku jednego kilometra żołnierze prowadzą Jezusa, napotykając po kolei biblijne postaci. Przybyłe osoby uczestniczą w całej drodze. Przy każdej stacji lektorzy czytają rozważania i odgrywana jest scena. Misterium kończy się na wzgórzu ukrzyżowaniem Jezusa, które odbywa się wśród efektów świetlnych i ogniowych. Wszystkiemu towarzyszy odpowiednio dobrana muzyka. W przedstawienie zaangażowanych jest ponad 60 osób, a uczestnicy przybywają nie tylko z okolicznych wiosek, ale także z Biskupca, Reszla i Olsztyna.

Daj mi ludzi

Pomysłodawczynią i organizatorką misterium pasyjnego jest Teresa Kacperska, dyrektorka tutejszej szkoły. – Wiedziałam, że w Kalwarii Zebrzydowskiej odbywają się takie misteria, i pomyślałam sobie: „Dlaczego by nie zrobić tego w naszej miejscowości?”. Był więc pomysł. Potem zaczęłam szukać w internecie odpowiedniego scenariusza. Ostatecznie wykorzystałam w nim fragmenty Ewangelii oraz wiersze Tadeusz Sekulskiego. Każdego roku scenariusz jest modyfikowany i udoskonalany. Pomysł można zrealizować, gdyż w naszej wiosce od dawna istnieją tradycje artystyczne, więc było się na czym oprzeć – mówi. Oczywiście trzeba było zebrać zespół aktorów, ludzi chętnych do zaangażowania się w przygotowanie inscenizacji. Pani dyrektor zaczęła od postaci Jezusa. Pamiętała z kościoła jednego z mężczyzn, który miał długie włosy, i pomyślała, że pasowałby on do tej roli. Zaprosiła więc Krzysztofa Jagiełłę do szkoły i zaproponowała mu udział w misterium. Odpowiedział: „Czuję się zaszczycony”. – Kiedy miałam już Jezusa, wiedziałam, że inni też się znajdą. Powiedziałam wtedy Bogu: „Daj mi ludzi, a ja to zrobię”. Proponowałam różnym osobom współpracę. Jedni się zgadzali, inni odmawiali, ale ostatecznie uzbierała się wystarczająca liczba aktorów – mówi pani dyrektor. Pierwsza trasa wiodła od schodów kościoła, gdzie odegrana została scena z pałacu Piłata, potem był przemarsz na parking przed szkołą i z powrotem do kościoła. Tam też odegrana została scena ukrzyżowania. – Przed pierwszym misterium zaprosiliśmy na próbę panią Anię Minkiewicz-Zarembę z radia. Nagrała wywiady z poszczególnymi aktorami. W czwartek przed spektaklem wyemitowano w Radiu Olsztyn audycję „Zagrać Maryję”, która została potem powtórzona w ogólnopolskim programie „Jedynki”. Wtedy też zadzwonił do mnie z trasy burmistrz z Biskupca i pytał: „Teresa, co wy tam w tym Węgoju wyprawiacie. Słyszę w radiu, że jakieś misterium szykujecie”. Byłam przerażona. Nie wiedziałam, czy sprostamy oczekiwaniom – mówi Teresa Kacperska. Wszystko się udało. Ludzie byli zachwyceni, gdyż myśleli, że będzie to tradycyjna Droga Krzyżowa, a tu prawdziwy spektakl.

Święta inaczej

Aktorami są mieszkańcy okolicznych miejscowości: Biskupca, Węgoja, Stryjewa, Łabuch, Dębowa. Są wśród nich nauczyciele, sprzątaczka, konserwator, członkinie parafialnej scholi, sołtys. Trzon aktorów jest zasadniczo ten sam. Na przykład Jezus występuje od początku, natomiast Judasz się zmieniał. Wszyscy są bardzo zaangażowani w przygotowania i przeżywają swoje role. Jezus zapuszcza co roku brodę, specjalnie na misterium. Gdy zbliża się wiosna, wszyscy się dopytują o próby. – Nie wiem, dlaczego zaproponowano mi rolę Maryi. Od początku ją gram. Choć gdy Teresa zaproponowała mi rolę, pomyślałam sobie: „Nie miała czego wymyślić, tylko przed samymi świętami dała mi jeszcze robotę”. Przecież wtedy człowiek myśli tylko o przygotowaniach. Najważniejsze jest jedzenie, goście i dom. Dopiero później okazało się, że nie miałam piękniejszych świąt. Wielki Piątek wyrwany z tych przygotowań doskonale wpasował się w ten czas. Wielkie przeżycie – mówi Wanda Koza. Rodzina dobrze odebrała zaangażowanie żony i matki. Nauczycielka przecież sobie poradzi. Ale sama Wanda przeżywała lęk, czy poradzi sobie z zagraniem tak ważnej roli. Ma podczas przedstawienia do wypowiedzenia jedno zdanie: „Niech się stanie według woli Bożej”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.