By nie wypadł z ręki Matki

Krzysztof Kozłowski

|

Posłaniec Warmiński 23/2013

publikacja 06.06.2013 00:15

Kiedy Jan Paweł II otrzymał prośbę o koronację, wzniósł ręce z radości i powiedział: „Stoczek! Od razu.”

By nie wypadł z ręki Matki Ks. Kazimierz Chrostowski MIC uczestniczył w przygotowaniach do koronacji obrazu Matki Bożej Pokoju, której 19 czerwca 1983 r. dokonał Jan Paweł II Zdjęcia i reprodukcja: Krzysztof Kozłowski

Ksiądz Kazimierz Chrostowski MIC już jako kleryk związał się ze Stoczkiem Klasztornym. Jak mówi, właśnie dzięki wstawiennictwu Matki Bożej Pokoju powrócił do zdrowia i mógł ukończyć seminarium. – Zapewne dlatego przełożeni skierowali mnie do Stoczka – podkreśla. Kiedy w 1983 r. zdecydowano, aby koronacji słynącego łaskami obrazu Matki Bożej Pokoju ze Stoczka Klasztornego dokonał podczas wizyty w Polsce Jan Paweł II, ks. Kazimierz uczestniczył w przygotowaniach do tej uroczystości, a w dniu koronacji wraz z grupą pielgrzymów udał się do Częstochowy.

Ręce do góry

– To było cudowne wydarzenie. Jeszcze miesiąc przed koronacją nie wiedzieliśmy o niej – wspomina ks. Kazimierz. Ówczesny biskup warmiński Jan Obłąk, będąc w Częstochowie na zebraniu episkopatu, podczas którego ustalano szczegóły wizyty papieża, nagle przypomniał sobie rozmowę ze Stoczka Klasztornego, że koronacji może dokonać ojciec święty bez dokumentów, z potrzeby serca. O swym natchnieniu powiedział zebranym. – Biskupi, słysząc to, zaczęli bić brawo. A prymas Józef Glemp stwierdził, że można wprost do papieża wystosować prośbę. Abp Dąbrowski właśnie miał jechać do Rzymu. Wziął list bp. Obłąka – mówi ks. Kazimierz. Potem abp Dąbrowski wspominał, że jeżeli są jakieś cuda w Stoczku, to fakt koronacji jest największym. Bo Jan Paweł II usłyszawszy prośbę, podniósł z radości ręce do góry i powiedział: „Stoczek! Od razu”.

Matka wybrała

Rozpoczęły się przygotowania do koronacji, która miała się odbyć w Częstochowie. – Biskup Obłąk przyjechał do Stoczka. Pamiętam, jak wchodził na ołtarz, oglądał, w jakim stanie jest obraz. Uznał, że można go przetransportować. Ks. Eugeniusz Kamiński samochodem użyczonym przez seminarium „Hosianum” zawiózł wizerunek Matki Bożej Pokoju do Częstochowy. Ja jechałem autokarem z pielgrzymką. Wieźliśmy mały obraz, dar dla papieża od stoczkowskich parafian – mówi ks. Chrostowski. Trwał wówczas stan wojenny, więc załatwienie wszelkich pozwoleń nie było łatwe. Aby poruszać się po Polsce, trzeba było mieć przepustki, uprosić u władz odpowiednią ilość benzyny. – Pytali nas czy obraz jest ubezpieczony, bo po drodze przecież może coś się zdarzyć. Wtedy poprosiliśmy malarza z Olsztyna Józefa Oszczakiewicza, by namalował kopię obrazu. Na wszelki wypadek. Gdyby coś się stało. Kopię również zabraliśmy do Częstochowy, a papież ją poświęcił – wspomina ks. Kazimierz.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.