Karolina od Jana Pawła

ks. Piotr Sroga

|

Posłaniec Warmiński 17/2014

publikacja 24.04.2014 00:15

Przeżyli wiele bólu, ale zaufanie Bogu i modlitwa zaowocowały darem życia.

Wymodlone dziecko Karolina Faustyna Wymodlone dziecko Karolina Faustyna
ks. Piotr Sroga /GN

Jednym z wątków narracji medialnej przed kanonizacja Jana Pawła II był temat cudów, które są niezbędne w procesie kanonizacyjnym. Ks. Sławomir Oder mówił o wielu zgłoszonych przypadkach z całego świata. Aby uznać jakąś osobę za świętą, potrzebny jest jeden udokumentowany cud, potwierdzony przez lekarzy. Tak się też stało. Są jeszcze inne wydarzenia, które przeżywane bywają jako małe cuda, wkraczające w historię życia osób i rodzin. Tak właśnie było w przypadku Asi i Przemka Urbanowiczów, mieszkańców Mazur. Młodzi małżonkowie spisali nawet swoje przeżycia i wysłali do Watykanu jako potwierdzenie mocy modlitwy do św. Jana Pawła II.

Próba wiary

Obydwoje tworzą rodzinę wierzącą i zaangażowaną w życie Kościoła. Należą do wspólnoty Dobrego Pasterza przy Centrum Odnowy w Duchu Świętym w Magdalence. – Chcielibyśmy jako rodzina zaświadczyć o opiece i wstawiennictwie św. Jana Pawła II w sprawie narodzin w 2008 roku naszej najmłodszej córeczki Karoliny Faustyny – mówią. 14 listopada 2000 roku urodziła się ich pierwsza córka Aleksandra. – Urodziła się zdrowa. Nic nie wskazywało na nasze przyszłe problemy. Po pewnym czasie zdecydowaliśmy się na następną ciążę i zaczęły się kłopoty. Druga ciąża zakończyła się poronieniem, a także trzecia – mówią małżonkowie. Przyczyna nie była jasna, ale lekarze zapewniali, że nadal mają szansę, wyniki badań były dobre. Bardzo pragnęli drugiego dziecka, dlatego podjęli decyzję, aby spróbować jeszcze raz. W pierwszych tygodniach wszystko układało się dobrze, ale niestety, około 15. tygodnia rozpoczęła się walka o utrzymanie życia nienarodzonego dziecka. – Była to krótka walka. W 25. tygodniu ciąży urodziła się nasza córeczka Dominika. Było to 17 kwietnia 2005 roku, godzinę po porodzie Dominika umarła. Zaledwie kilka dni wcześniej, leżąc w szpitalu, oglądałam transmisję z pogrzebu papieża Jana Pawła II i nie zdawałam sobie wówczas sprawy, że niedługo będę uczestniczyć w pogrzebie własnego dziecka. Wówczas jeszcze mieliśmy nadzieję. Bardzo przeżywaliśmy śmierć Dominiki, buntując się również przeciw Bogu. Wiele razy pytaliśmy „dlaczego?”. Przecież już ponad połowa ciąży była za nami i tak niewiele zabrakło. Po co to było? Tego nie wiemy do dziś. Był to bardzo trudny czas dla naszego małżeństwa i rodziny, bo Oleńka miała wówczas 5 lat i wiele rozumiała. Przeżywała razem z nami ból po stracie Dominiki – mówi Asia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.