Dowody wiary

Krzysztof Kozłowski

|

Posłaniec Warmiński 21/2014

publikacja 22.05.2014 00:15

Budowa kościoła wymagała odwagi i determinacji. Dzięki nim wierni mają świątynię i pierwszego kapłana, który odpowiedział na głos Boga.

 Wnętrze kościoła w Wipsowie. Obok: Ten obraz, wiszący obecnie po prawej stronie prezbiterium, znajdował się w drewnianej kaplicy Wnętrze kościoła w Wipsowie. Obok: Ten obraz, wiszący obecnie po prawej stronie prezbiterium, znajdował się w drewnianej kaplicy
Krzysztof Kozłowski /GN

Jeszcze na początku lat 60. XX wieku tuż obok torów w Wipsowie stał drewniany barak. Służył jako miejsce modlitwy mieszkańcom wioski. W 1921 r. utworzono w nim kaplicę, którą poświęcono ku czci Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. 10 grudnia 1964 r. proboszczem pobliskiej parafii w Ramsowie został ks. Marian Maćkowiak. Jako jeden z nielicznych kapłanów w Polsce bez zezwolenia komunistycznych władz wykonał w 1967 r. „remont” drewnianej kaplicy.

Niech nie rozumieją

Pod pretekstem remontu dachu wykonano wokół kaplicy fundamenty, na których w ciągu trzech dni postawiono mury dzisiejszego kościoła. „Przyjeżdżali partyjni, dopytywali. A ja się modliłem: Boże, chcesz mieć dom dla swojego Syna, niech tu przyjeżdżają, patrzą, ale nie widzą, niech rozmawiają, ale nie rozumieją” – czytamy we wspomnieniach o ks. Maćkowiaku. Miejscowi popołudniami pracowali społecznie. Kapłan wieczorami chodził po domach, zwoływał nowych ochotników. I tak podciągnięto mury, które w całości zasłoniły znajdującą się wewnątrz drewnianą kaplicę. W czwartek stawiano na nich krokwie, w piątek obito deskami i łatami. Siedmioma furmankami przywieziono dachówkę, która pochodziła z rozbiórek pegeerowskich zagród. Komuniści chcieli przerwać budowę, ale bali się podjąć decyzję przed niedzielą. Ks. Maćkowiak zrozumiał, że do zakończenia budowy zostały mu sobota i niedziela. W sobotę, przez noc, dach kościoła nakryto dachówką. W poniedziałek komuniści zobaczywszy ukończoną budowę, założyli plomby i uniemożliwili wejście do znajdującej się wewnątrz kaplicy. A wiadomości o budowie w Wipsowie podawało Radio Wolna Europa, zaś lokalne media okrzyknęły kapłana wrogiem socjalizmu. Kiedy został zabrany na przesłuchanie, mówił, iż nie budował, że budowali ludzie, a on im nie chciał przeszkadzać. Władze komunistyczne jeszcze tego samego roku zalegalizowały budowę. Wówczas rozebrano drewnianą kaplicę, zaś mieszkańcy Wipsowa dobudowali wieżę kościelną, a w 1968 r. odbyła się uroczystość poświęcenia dzwonów. 23 sierpnia 1970 r. świątynia stała się kościołem parafialnym pw. św. Jana Vianneya, którą konsekrował bp Józef Drzazga.

Owoc modlitw

Obecnie do parafii należą dwie wioski: Wipsowo i Kiersztanowo. Na jej terenie mieszka 840 osób. – Ludzie dbają o kościół, wiedzą, że jest ich. Przy parafii są wspólnota Różańca, rada parafialna oraz służba liturgiczna – wymienia proboszcz, ks. Jan Mucha. Staraniem wiernych obok kościoła powstało miejsce spotkań, gdzie przy okazji uroczystości parafialnych i odpustowych chętni gromadzą się, rozmawiają, przygotowują poczęstunek. 25 maja tego roku parafianie będą przeżywać szczególną uroczystość – odbędą się prymicje. Pierwszy ksiądz z tej parafii – Paweł Haraburda – będzie święcony. – Jest to owoc naszych modlitw – podkreśla ks. Jan. Parafia współpracuje z miejscowym nadleśnictwem. – Dużo pomaga mi rada parafialna. Składa się z pięciu osób – mówi proboszcz. Na terenie parafii jest również szkoła, w której uczy katechetka. Jesienią poprzedniego roku parafianie przeżywali rekolekcje ewangelizacyjne oraz peregrynację obrazu Matki Bożej Miłosierdzia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.